Rozdział 5
Witajcie, śnieżynki! Napisanie tego rozdziału zajęło mi więcej czasu niż zazwyczaj, ale w końcu się udało. Wydaje mi się, że jest także krótszy niż inne, ale to dlatego, że stanowi swego rodzaju wprowadzenie do następnego wątku. Mam nadzieję, że mimo wszystko się Wam spodoba. Miłego czytania! W Tre snømenn nigdy wcześniej nie było tak ponuro. Śmierć Vanellope - Valerie, jak zwał tak zwał, poruszyła rodzeństwo bardziej niż przypuszczali. Takie jest życie – wmawiał sobie Günther. – Jedni przychodzą, drudzy odchodzą. Ale Vanellope nie była jak inni. Była wyjątkowa. Po nocach śniły mu się jej lśniące włosy czarne jak ich serca. Chodząc po karczmie, nadal słyszał jej śmiech. Widział jej złowrogi, arogancki uśmiech i błyszczące oczy. Te oczy… W takich chwilach przeklinał siebie i swoje wybory życiowe. Może gdyby ktoś inny znalazłby ją wtedy w lesie nadal by żyła? Może gdyby on prowadził inną karierę nadal by żyła? I w końcu, może gdyby nie strzelała tego dnia w porcie nadal b...