Rozdział 5

Witajcie, śnieżynki! Napisanie tego rozdziału zajęło mi więcej czasu niż zazwyczaj, ale w końcu się udało. Wydaje mi się, że jest także krótszy niż inne, ale to dlatego, że stanowi swego rodzaju wprowadzenie do następnego wątku. Mam nadzieję, że mimo wszystko się Wam spodoba. 

Miłego czytania!


An empty stage. by TeleVue on DeviantArt

 

W Tre snømenn nigdy wcześniej nie było tak ponuro. Śmierć Vanellope - Valerie, jak zwał tak zwał, poruszyła rodzeństwo bardziej niż przypuszczali. Takie jest życie – wmawiał sobie Günther. – Jedni przychodzą, drudzy odchodzą.

Ale Vanellope nie była jak inni. Była wyjątkowa. Po nocach śniły mu się jej lśniące włosy czarne jak ich serca. Chodząc po karczmie, nadal słyszał jej śmiech. Widział jej złowrogi, arogancki uśmiech i błyszczące oczy. Te oczy…

W takich chwilach przeklinał siebie i swoje wybory życiowe. Może gdyby ktoś inny znalazłby ją wtedy w lesie nadal by żyła? Może gdyby on prowadził inną karierę nadal by żyła? I w końcu, może gdyby nie strzelała tego dnia w porcie nadal by żyła? Trzeba było ją trzymać w karczmie. Bezpieczną. Jednak Günther dobrze wiedział, że sama dokonała takiego wyboru. Miała buntowniczą duszę. Nie utrzymaliby jej w klatce.

- Gdzie byłeś? – spytała jego siostra, gdy wszedł do kuchni.

- Na wzgórzu.

Po śmierci Valerie królowa kazała pochować jej ciało na cmentarzu. Była zbrodniarką, to prawda, ale urodziła się jako osoba wierząca w znanej rodzinie książęcej. Otrzymała chrzest i należało ją godnie pochować. Elsa myślała, że wykonuje akt łaski wobec byłej księżniczki, ale rodzeństwo z Tre snømenn dobrze wiedziało, że czarnowłosa nie chciałaby być chowana w obecności swoich wrogów. Z tego powodu, przy pierwszej możliwej okazji wykradli jej ciało. Została złożona w grobie na wzgórzu niedaleko karczmy. Za życia uwielbiała przesiadywać tam w wolnym czasie. Jej przyjaciele codziennie udawali się tam i przynosili jej świeże kwiaty. Dziwiło ich to, ale czuli, że tak należy postępować. Ich twarde serca w końcu zostały poruszone. Szkoda, że przyczyniła się do tego taka tragedia.

***

Na ścianach Sali Rady Królewskiej wisiały portrety wszystkich władców Arendelle. Miały przypominać o przeszłości i charakterze królestwa. Surowe spojrzenia przodków wywierały nacisk na ludziach decydujących w tym pomieszczeniu o losie państwa. W Elsie zawsze największe emocje wzbudzał portret jej dziadka. Król Runeard zbudował potęgę Arendelle. To za jego rządów północne ziemie się zjednoczyły i stworzyły wraz ze stołecznym miastem jednolity kraj. Właśnie wtedy Arendelle zaczęło się liczyć na arenie międzynarodowej. Agnarr zawsze dobrze wypowiadał się o dziadku Elsy. Powiadał, że Runeard był szlachetny i hojny. Niestety zginął w młodym wieku. Pomimo tego, że królowa zawsze słyszała same superlatywy o dziadku, nie mogła pozbyć się nieprzyjemnego uczucia, odrzucenia, gdy na niego patrzyła. Za każdym razem czuła jego oskarżycielskie spojrzenie. Miała wrażenie, że Runeard potępia jej działania. Czuła, że nie jest godna być jego następczynią. A przynajmniej, że on tak myśli. Myślałby, gdyby żył. Dlatego zawsze starała się unikać patrzenia w jego stronę. Tak było i tym razem.

Elsa zwołała nadzwyczajne spotkanie z powodu zamachu na jej męża. Również skład rady był nadzwyczajny - tylko najbardziej zaufane osoby. Oprócz niej i Hansa na sali pojawił się również premier Johannes Ole Lysberg, generał Karl Amundsen, dowódca Królewskiej Gwardii Martin von Baush, pani admirał Sonja Noredal oraz Kristoff i Anna.

- Wasza Wysokość, może powinniśmy wziąć pod uwagę fakt, iż społeczeństwo nie jest zadowolone z twojego wyboru – zasugerował premier.

- Co ma pan na myśli? – zapytała sceptycznie Elsa.

- Nie ukrywam, że przeszłość Jego Najjaśniejszej Wysokości Suwerennego Księcia jest… nieczysta. Obawiam się, że mieszkańcy o tym pamiętają i niedzielny wypadek nie był jednorazowym wybrykiem byle rzezimieszka a wyrazem niezadowolenia Arendellian.

Królowa zmarszczyła brwi i spojrzała gniewnie. Jej dłonie nerwowo gniotły materiał sukni.

- Jestem pewna, że już to przerabialiśmy, panie premierze. Książę Hans odkupił swoje winy i udowodnił, że jest wierny koronie.

- Wasza Królewska Mość, wydaje mi się, że premier Lysberg chciał jedynie powiedzieć, że wybór księcia Hansa na męża i władcę Arendelle był dosyć nieoczekiwany – wtrąciła delikatnie Sonja.

Puls Elsy przyspieszył, a złość zaczęła powoli wkradać się do jej serca. Zawsze wszyscy przeciwko niej. Niemal słyszała szept dziadka, mówiący jej, że do niczego się nie nadaje. Najpierw musiała bronić swojej pozycji, a teraz swojego ukochanego. Miała już tego serdecznie dosyć. Poszukała wsparcia u siostry, lecz ta siedziała ze spuszczonymi oczami.

- Koronacja księcia na króla może jedynie zaostrzyć negatywne nastroje – kontynuowała admirał.

Władczyni podzieliła się z radą zamiarem koronowania męża. Uważała, że w ten sposób będzie bardziej szanowany i zapewni mu bezpieczeństw.

- Przypominam, że mój mąż – specjalnie zaakcentowała blondynka – i wasz suweren jest obecny z nami na sali. Nie traktujcie go jak powietrze.

- Z całym szacunkiem wobec księcia, ale ludzie tak łatwo nie zapominają próby podwójnego zabójstwa – warknął Lysberg.

Hans wzdrygnął się na te słowa. Sam nie wiedział co go bardziej dotknęło, słowa premiera czy wyraz furii na twarzy żony.

- Hans nie jest mordercą! – krzyknęła wstając z krzesła i uderzając w stół.

Mahoniowy mebel przewrócił się z głośnym hukiem. Wrzask monarchini rozniósł się po całym pomieszczeniu. Jednak zgromadzonych najbardziej przestraszyło to, co powstało na stole. Z rąk królowej rozchodził się lodowy wzór, wijący się niczym wąż przez całą długość ławy. Ostre sople wyrosły przy miejscu każdego z dygnitarzy. Jedynie obszar koło księcia pozostał nietknięty.

- Miał miejsce zamach na głowę państwa, a wy zamiast szukać winnego, oskarżacie mojego męża. Nie takich doradców potrzebuje monarchia – zakończyła z lodowatym spokojem królowa, poczym wyszła.

Hans natychmiast ruszył za nią. Rana na jego piersi powoli się goiła i wracał do zdrowia. Jednak nadal nie był tak zwinny jak kiedyś, dlatego z trudem dogonił żonę.

- Elsa, zaczekaj! – krzyknął za nią.

W ostatnim czasie jego żona nie była sobą. Straciła z twarzy uśmiech. Prawie z nikim nie rozmawiała. Łatwo wpadała w złość.

Nie podobało mu się to. Chciał z powrotem swojego anioła.

- Podjęłam decyzję – powiedziała niepokojąco zimnym tonem, gdy już znalazł się obok niej. – W przyszłym tygodniu wypływamy do Nasturii.

***

Kobieta powinna znać swoje miejsce – to zdanie stało się pewnego rodzaju mantrą nasturiańskich książąt. Na zamku było powtarzane kilka razy dziennie. Charlotta słyszała je za każdym razem, gdy próbowała wyrazić swoją opinię. Zresztą, nie tylko ona. Jak wiadomo, przykład idzie z góry. Król Harald nieraz pokazał swoim synom, że nie ma szacunku do kobiet i od dziecka wpajał im wyższość nad płcią przeciwną. Niewiasta była pod swoistą ochroną tylko wtedy, gdy nosiła pod swym sercem królewskiego potomka. Król nie żałował pochwał dla swoich synowych, gdy te zapewniały mu coraz to nowych wnuków. Musiał przecież dbać o spadkobierców dziedzictwa Westergaardów od samego poczęcia. Jednak czas między jedną ciążą a drugą był czasem, kiedy mężczyźni nie hamowali swojej złości, pogardy, pożądania i innych zwierzęcych instynktów, które pchały ich do różnych działań względem żon. Z tego powodu księżne Nasturii stworzyły zamkowy, kobiecy alians. Wiedziały, że oprócz siebie nie mają żadnych sprzymierzeńców na dworze. Z czasem stały się sobie bardzo bliskie. Osiem pań mieszkających stale na zamku – Charlotta, Helga, Lene, Kristen, Karen, Hanna oraz Josefine wraz z królową często spędzały razem czas na południowym tarasie. Opiekowały się dziećmi, czytały książki, wymieniały wrażeniami, a czasem wspierały w trudnych chwilach. Pozostałych sześć, do których od niedawna należy Elsa, miały szczęście mieszkać poza stolicą królestwa, a czasem w ogóle poza jego granicami. Lady Adelaide z księciem Henrikiem zamieszkiwała jedną z nasturiańkich wysp, a dokładniej Haslev* - zarządzali wspólnie jej rodzinnym majątkiem. Księżna Patricia Claudia Flores Westergaard jako córka kanclerza Estebana** przeniosła się z rodziną do ojczyzny – Avaloru. Claus i Sofia dzięki powiązaniom kobiety z rodziną królewską Corony, dostali piękną posiadłość niedaleko pałacu słonecznego państwa. Hrabina Maria zaś objęła po śmierci brata rozległe tereny wyspy Gråsten – zaraz obok Adelaidy i Henrika. Jesper po śmierci pierwszej żony Vanessy, postanowił ponownie się ożenić i przebywał obecnie w Genovii, starając się o rękę kuzynki Charlotty, pięknej szlachcianki Michelle. Ostatnia z księżnych – królowa Elsa mieszkała oczywiście w Arendelle. Pierwszych pięć wiedziało o wydarzeniach na zamku, szósta miała się o nich dopiero dowiedzieć.

***

- Żartujesz, tak?

Sonja zmarszczyła grube, ciemne brwi.

- Niestety nie. Mniej więcej w połowie kwietnia chce już być na wyspach – odpowiedział książę.

- Podróż zajmie nam co najmniej tydzień. Musielibyśmy wyruszyć najpóźniej w przyszły piątek.

- Może gdybyście jej tak nie zdenerwowali, to nie podejmowałaby tak pochopnych decyzji.

Panna Noredal przerwała składanie liny i spojrzała na mężczyznę. Jej silne mięśnie lśniły od potu w południowym słońcu. Opalona skóra przypominała kolorem pokład jej ukochanego statku.

- Naprawdę tak o mnie myślisz?

- Podałam tylko fakty, Hans. To, że ja darzę cię wielką sympatią, nie znaczy, że mieszkańcy także.

W czasie prac nad Snøfnugg pani admirał i mąż królowej bardzo się polubili. Spędzali razem wyjątkowo dużo czasu i odkryli, że wiele ich łączy. Przede wszystkim miłość do morza.

Sonja miała zaledwie trzydzieści pięć lat i od niedawna obejmowała stanowisko admirała. Podobnie jak książę dopiero poznawała życie na dworze królewskim Arendelle.

- Elsa uważa, że w Nasturii będę bezpieczny.

Rudowłosy obserwował spokojne wody fiordu. Mdliło go na myśl, że niedługo ma je opuścić, aby znów oglądać skaliste wybrzeże swojej ojczyzny.

- A ty nie jesteś co do tego przekonany – stwierdziła Sonja.

Hans przeczesał palcami włosy.

- Mój tak zwany dom to nie jest najprzyjemniejsze miejsce na ziemi. Jeszcze gorsze jest to, że moja żona postanowiła zrobić z tego rodzinną wycieczkę i zabrać ze sobą Annę i Kristoffa z synem. Teraz będę musiał nie tylko pilnować ją, ale także swoją szwagierkę.

Książę westchnął głęboko. Miał nadzieję, że ten moment nigdy nie nadejdzie.

- Naprawdę jest tam tak źle? – zapytała cicho kobieta.

Sama była wychowywana tylko przez swojego ojca, którego kochała całym sercem. Nie umiała sobie wyobrazić w jaki sposób rodzina może tak kogoś skrzywdzić.

- Jest nawet gorzej.

***

Księżniczka Anna stanęła na dziobie statku. Rozpoczął się piąty dzień ich podróży. Był piękny kwietniowy poranek. Na niebie nie gościły żadne chmury. Silny wiatr wprawiał w ruch jej płomieniste włosy i poruszał długą, granatową suknią. Plusk wody skutecznie zagłuszał jej myśli. Skupiła się za to na uczuciu łaskotania skóry przez słońce. Przymrużyła oczy, próbując dostrzec horyzont. Nie ujrzała jednak nic poza niekończącym się morzem. Przejechała dłonią po lśniącej nowością poręczy. Przygoda. Zamorskie podróże zawsze kojarzyły jej się z przygodą. Pełną ciekawych zdarzeń, nowych przyjaciół i wspaniałego skarbu na końcu. Tak przynajmniej było w jej wszystkich ulubionych powieściach. Tymczasem wcale nie czuła się podekscytowana. Bała się, co spotka ją na wyspach. Wolałaby popłynąć do Corony, by zobaczyć się z Roszpunką lub odwiedzić Meridę w DunBroch. W ogóle jedyną osobą, która zdawała się cieszyć z tej podróży był Tristan.

- A jak jest w Nasturii, wujku? – pytał non stop. – Czy będą tam dzieci w moim wieku? Dlaczego jest tam tak daleko? Czy będę musiał jeść lebrepostra? A gdzie będę spał?

Anna żałowała, że nie zabrali ze sobą Olafa, który z chęcią porozmawiałby z jej synkiem. Niestety nie byli pewni jak jego śnieżna postać zareaguje na nasturiańskie upały.

Elsa także starała się pokazać entuzjazm, ale nie wychodziło jej to zbyt dobrze. Chociaż sama wyszła z taką inicjatywą i wciąż utrzymywała, że z chęcią pozna resztę rodziny Westergaard, to nie była w stanie ukryć swojego zdenerwowania.

- O czym myślisz? – zapytał Kristoff, podchodząc do żony.

- O niczym konkretnym – odpowiedziała z wymuszonym uśmiechem. – Tak podziwiam widoki.

Blondyn spojrzał na nią sceptycznie i objął ją w pasie. Jego dłoń pieściła duży brzuch ukryty pod warstwami materiału, gdzie rosło ich kolejne maleństwo.

- Nie wierzę ci.

Ania westchnęła. Coraz trudniej było ukrywać coś przed nim. Jej mąż choć został wychowany w górach i większość życia spędził samotnie, bardzo szybko się uczył i z biegiem lat umiał odczytać jej nastrój bez żadnych słów.

- Martwię się – przyznała cicho kobieta.

- Ty się martwisz? Ty jesteś uosobieniem optymizmu i życia towarzyskiego. Ja się martwię. Wiesz, jak źle znoszę wizyty dyplomatyczne. Pamiętasz Malivi?

Niebieskooka zaśmiała się głośno. Dwa lata temu, gdy odwiedziła z mężem Malivi – gorącą krainę leżącą na kontynencie afrykańskim, młody książę poprowadził zażyłą dyskusję na temat lodu z tamtejszym dygnitarzem. Chociaż dyskusja to złe słowo, poprowadził monolog na temat lodu. Dopiero po parunastu minutach skonsternowana mina „rozmówcy” i cicha podpowiedź żony uświadomiła go, że w owym państwie nie występują temperatury poniżej zera, co z kolei prowadzi do tego, że nie znają w nim takiego pojęcia jak „lód”.

- Masz rację. W takim razie umówmy się, że oboje będziemy trzymać język za zębami – podsumowała z uśmiechem Ania.



*Nazwy wysp pochodzą od rzeczywistych duńskich miast.

** Przyznam się szczerze, że nie obejrzałam jeszcze całej „Eleny z Avaloru”, ale jestem wielką fanką i zamierzam wprowadzić dosyć ważny wątek związany z tym serialem. Na razie tylko zostało to wspomniane, ponieważ nie znam całej fabuły, ale obiecuję, że do tego czasu zdążę nadrobić, aby nie popełnić jakiś poważnych błędów. 

 

Obrazek to oczywiście kadr z filmu. Chciałam dodać szkic Sali Rady Królewskiej z książki "Zamek Anny i Elsy", ale niestety nie mogłam go znaleźć. 

Komentarze

  1. Czy sala rady to ten pokój, w którym Hans ogłosił ambasadorom, że Anna nie żyje? Chciałam się upewnić, bo niektóre pomieszczenia w zamku wciąż stanowią dla mnie zagadkę :D

    Łoo, pojawił się Runeard! Nie wiem czemu, ale mam do niego jakąś słabość, trochę ironicznie co prawda, ale cieszę się ze wszystkich wzmianek o nim :D Uważam, że bardzo fajnie wytłumaczyłaś jego zasługi dla Arendelle - i jestem zachwycona tym, co Elsa uważa, że myślałby na jej temat ♥ (Biorąc pod uwagę jego podejście do magii, jestem przekonana, że gdyby żył, byłby... delikatnie mówiąc, niekoniecznie dumnym dziadkiem :D Swoją drogą od pewnego czasu zastanawia mnie, czy te kajdany, które Elsa zniszczyła w lochu, to nie był jego pomysł...)

    I bardzo podoba mi się polityczny zamęt wokół koronacji Hansa. Bardzo mnie interesuje, czy Elsa przeforsuje ten pomysł. Świetne są też takie małe elementy jak lód Elsy, który dosięgnął wszystkich oprócz Hansa, że Hans ma koleżankę (i to kobietę na ważnym stanowisku!), i te wszystkie duńskie wyspy ♥ Albo to, że poświęcasz czas również na bandziorów i pokazujesz ich z innej strony :) (Swoją drogą, czy w twoim Arendelle jest jakaś prawdziwa religia? To znaczy taka zaczerpnięta z naszego świata, np. Skandynawii? Czy pomijasz tę kwestię milczeniem? :D)

    Aaale patola w tej Nasturii :| Nie lubię króla, bardzo go nie lubię (większości jego synów pewnie też), ale w sumie nie spodziewałam się, że będzie inaczej :D I ogromnie interesuje mnie, co planujesz! Zabrzmiało bardzo obiecująco :) A wszystkie panie w Nasturii wydają się naprawdę ciekawe - chociaż w większości mają bardzo nieciekawą sytuację z tego, co widzę :C

    Kocham też Annę ♥ To pragnienie przygód jest totalnie annowe, mimo upływu lat. Ale obawiam się, że jej zmartwienia nie są takie znowu bezpodstawne. Podoba mi się też, że Kristoff nadal nie jest idealnym księciem, chociaż się uczy - i w ogóle, że oni też wybierają się do Nasturii, na pewno będzie ciekawie :D

    I Roszpunka! I nawet Merida! ♥♥♥ W ogóle czy Merida jest tutaj kimś z rodziny? Eleny z Avaloru widziałam tylko kilka fragmentów, ale już ekscytuje mnie wątek, który planujesz wprowadzić! :D

    Bardzo niecierpliwie czekam na kolejny post, o czymkolwiek by nie był! :)

    [arnadalr]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Chodzi dokładnie o ten pokój. :-)
      Ja też uważam, że Runeard jest dobrą postacią do wszelkiego rodzaju wzmianek. Można napisać bardzo różne opinie o nim z perspektywy poszczególnych bohaterów. W końcu Agnarr nie znał całej prawdy o historii z Zaczarowanej Puszczy i zapewne nie miał nic do zarzucenia ojcu. Z drugiej strony wiemy, że zmarły król nienawidził magii, i tak jak powiedziałaś, najprawdopodobniej nie zaakceptowałby Elsy.
      Sonja to moja perełka. Mogę zapewnić, że będzie jej więcej, bo bardzo lubię o niej pisać. Stwierdziłam, że skoro władcą Arendelle jest kobieta, to równie dobrze mogą się pojawić one na innych stanowiskach. W drugiej części filmu pojawia się także płeć żeńska wśród straży. Pomysł na przyjaźń między Sonją a Hansem przyszedł do mnie, tak naprawdę, w ostatniej chwili. Pomyślałam, że skoro ona jest admirałem, a on miał nim być w pierwotnej wersji, to na pewno oboje kochają morze.
      Moim zdaniem, w Arendelle panuje chrześcijaństwo. Uważam tak, ponieważ w filmie pojawia się biskup oraz kaplica, w "Przygodzie Olafa" świętują Boże Narodzenie, a poza tym w tamtym okresie w Europie raczej górowała właśnie ta religia. Ale oczywiście nie wykluczam innych wierzeń wśród mieszkańców. To zresztą także było poruszone w "Olaf's Frozen Adventure" i pisała o tym również Zanka na swoim blogu.
      Haha. Patola w Nasturii. No niestety. Pojawi się dużo patusiarni. Ale przeżyjemy. Nasze cudowne panie nam pomogą. Swoją drogą, dopiero teraz zauważyłam jakie feministyczne się zrobiło to opowiadanie.
      To dla mnie wielka ulga, że podoba ci się Anna i Kristoff, bo zawsze gdy ich opisuję, mam gdzieś z tyłu głowy, że nie umiem oddać ich charakterów.
      Merida miała być początkowo tylko przyjaciółką Anny, ale dałaś mi pomysł i może faktycznie dodam ją do rodziny. Zobaczymy.

      Usuń
    2. Zgadzam się, że Agnarr - jak chyba zresztą większość Arendelle, jak wychodzi z dwójki - miał naprawdę dobre zdanie na temat ojca. I opisywanie jednej postaci z kilku perspektyw jest naprawdę świetne, daje bardziej obiektywny obraz :)

      Cała dwójka jest bardziej - szukam odpowiedniego słowa - nowoczesna? Tolerancyjna? (Troszkę bardziej niezgodna historycznie? xD) Ja też zwróciłam uwagę na to, że pojawiło się mnóstwo kobiet w rolach, w których wcześniej ich w Krainie nie było, i też zwróciłam na to od razu uwagę u ciebie. Jestem ciekawa, gdzie planujesz dalej z tym pójść :D Bardzo liczę na więcej Sonji, która ma w ogóle śliczne imię, zapomniałam wspomnieć! Kontekst jej znajomości z Hansem mnie przekonuje :) W ogóle strasznie zawsze lubię oryginalne postacie! Ostatnio Alex był moim ulubieńcem, teraz ma konkurencję :D I wszystko zależy jeszcze od tego, jak ten feminizm przedstawisz, ale myślę, że dasz radę i nie przegniesz ;)

      I chyba pamiętam ten post, Disney co prawda się nie określił w tej kwestii, ale ja się z tobą zgadzam :)

      Hah, to ja tak mam często z Elsą albo Hansem, ale twoja Kristanna jako drugoplanowi bohaterowie jak najbardziej mi odpowiada, lubię o nich czytać :D Poza tym, po tym co zrobili im w dwójce w ogóle bym się nie przejmowała czy są w charakterze, bo jak dla mnie to nawet w filmie często nie byli xD

      A z Meridą byłam po prostu ciekawa, ale jeśli jednak ją z Arendelle albo Nasturią spokrewnisz, to na pewno też wyjdzie interesująco, w końcu to, że każdy był z każdym w jakiś sposób powiązany na królewskich dworach to nic dziwnego :D

      Usuń
  2. Hejka! Nie wiem, czy to tylko u mnie tak jest, że z niezwykłą ekscytacją czekam zawsze na nowy rozdział i jak już jest to się cieszę z jednej strony, ale z drugiej trzeba znowu czekać na kolejny xd
    Bardzo mi się spodobała ,,wkurzona" Elsa i cały ten pomysł z wyjazdem do Nasturii, aczkolwiek mam nadzieję, że Hans odzyska swojego aniołka ;) Coś czuję, że ta podróż do południowej krainy zmieni nieco bohaterów.
    Także powodzenia z kolejnymi postami i paaaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!
      Ja też tak mam, że jak czytam nowy rozdział, to mam takie: ja chcę więcej! ;-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 6 - Świąteczny

Rozdział 1

Rozdział 2