Rozdział 13

Hejka! Wreszcie napisałam! Prezentuję Wam rozdział 13. Mam nadzieję, że się spodoba.


W pomieszczeniu panowała przeraźliwa cisza. Jedyne, co się dało usłyszeć, to oddechy. Szybkie i nerwowe, wydobywające się z ust Alexandra oraz spokojne i powolne kobiety. Atmosfera była bardzo napięta, wręcz nie do wytrzymania. Przynajmniej zdaniem księcia. Po dłuższej chwili czarnowłosa dumnym krokiem, delikatnie stawiając stopy na posadzce, podeszła do mężczyzny i szepnęła słodkim głosikiem.

- Tęskniłeś za mną?

Książę milczał. Kobieta nie zauważając żadnej reakcji odeszła, muskając przy tym dłoń Alexa. Usiadła na pobliskim stoliku i zaczęła się przyglądać mężczyźnie. W końcu otrzymała odpowiedź:

- Valerie, chyba nie przyszłaś tu po to, aby się do mnie przymilać, co?

- Jakiś ty mądry - odpowiedziała sarkastycznie podnosząc przy tym czarną brew.

- Czy musisz to robić za każdym razem, gdy mnie widzisz? - spytał wyraźnie rozdrażniony Alexander.

- To, czyli co, kotku?

- Szydzić ze mnie - wycedził przez zęby.

- Ja? Nigdy - powiedziała będąca w fałszywym szoku Valerie.

- Nie wytrzymam z tą kobietą - warknął cicho książę Riket.

- Chyba będziesz musiał, ponieważ jeszcze tylko parę miesięcy i będziemy już razem na zawsze - wyszeptała z uśmiechem.

- To, że nasi ojcowie postanowili nas za siebie wydać nie znaczy, że zostanę twoim mężem.
- Obawiam się, że nie masz wyboru. Zresztą ja nie mam nic przeciwko - rzekła czarnowłosa po czym pocałowała mężczyznę w policzek.

Alexander bił się z myślami. Miał ogromną ochotę zrobić coś tej kobiecie. Uderzyć ją, otruć, zrzucić z wysokości. Po prostu się jej pozbyć. Cudem powstrzymał się od zrobienia tego i tym razem. Nie mógł. Nie teraz. Zacisnął zęby i nawet nie drgnął.

- Grzeczny chłopiec - szepnęła Valerie prawie dotykając ustami ucha narzeczonego - Teraz możemy przejść do konkretów.

 - Wreszcie - pomyślał brunet. - Opowiedz mi wszystko, co już zrobiłeś, skarbie.

- Ja i królowa jesteśmy już oficjalnie parą - odpowiedział z dumą.

Księżniczka zamrugała zdziwiona.

- Parą?

- No... tak... A nie oto chodziło?

Z początku Valerie była wyraźnie zazdrosna, ale po chwili się otrząsnęła.

- Najważniejsze, aby ta wiedźma ci zaufała. Nie ważne, jak to zrobisz.

- A można wiedzieć co potem?

- Dowiesz się w swoim czasie...

- Spędzam z nią cały wolny czas, udaję zakochanego księcia, użeram się z gadającymi bałwanami i rudymi szczurami i nawet nie mogę wiedzieć po co?!

- Spokojnie. Wszystko w swoim czasie.

***

Tymczasem wesele powoli dobiegało do końca. Goście rozchodzili się do swoich pokojów lub na statki. Służba zaczynała sprzątać. Nadal podekscytowana Anna podbiegła do siostry.

- Jejku! To było takie piękne!

Królowa uśmiechnęła się życzliwie.

- Elsa, tak ci dziękuję! Gdyby nie ty, to ja nie wiem jak bym to wszystko ogarnęła.

- Nie musisz za nic dziękować. Cieszę się twoim szczęściem - odpowiedziała władczyni.

Rudowłosa z czułością przytuliła siostrę.

- Jesteś kochana - szepnęła jej do ucha.

Po chwili w pobliżu pojawił się Kristoff i księżniczki już nie było. Elsa zaśmiała się pod nosem. Wtem dotarło do niej, że od dawna nie widziała swojego partnera. Pamiętała, że musiał gdzieś wyjść i od tego czasu go nie ma. Cały wieczór spędziła z Hansem i wcześniej nawet nie zauważyła braku księcia Riket. Teraz miała delikatne wyrzuty sumienia. Może jej chłopak szukała jej, i gdy zobaczył ją w towarzystwie rudowłosego poczuł się dotknięty i wyszedł. Z drugiej strony zastanawiało ją, co to za ważną sprawę miał do załatwienia, że nie mógł jej powiedzieć. I to w samym środku wesela! Z rozmyślań wyrwał królową głos.

- Elsa!

Wzdrygnęła się nieco i rozejrzała dookoła. Przed nią stał zaniepokojony Hans.

- Coś się stało? - spytał.

- Nie, dlaczego pytasz?

- Bo podłoga jest pokryta lodem - zaśmiał się książę.

Elsa spojrzała w dół. Faktycznie cała posadzka była w lodzie, a służący próbowali nie stracić równowagi.

- Och - powiedziała, po czym machnęła z gracją ręką i wszystko wróciło do normy.

Jedna ze sprzątaczek posłała królowej wdzięczne spojrzenie.

- To powiesz mi, co się stało? - naciskał Hans.

- Nie, nic ważnego - kobieta nie chciała go denerwować.

- Elsa, przecież się przyjaźnimy, prawda?

Spojrzała na niego swoimi błękitnymi, dużymi oczami. Tak dawno o tym nie rozmawiali. Nie rozmawiali o sobie. Ich relacja była taka niejasna od... tego zdarzenia. Jednak dzisiejszy wieczór wszystko zmienił. Znów było jak dawniej, lecz gdy to się stało, Elsa nie była pewna, czy tego chce. Jeszcze mniej rozumiała swoje uczucia i samą siebie. Mimo wszystko wiedziała jedno: chce mieć Hansa blisko siebie.

 - Po prostu Alexander gdzieś zniknął i się o niego martwię.

Księciu mina wyraźnie zrzedła, ale postanowił tego nie okazywać.

- Nie martw się. Jutro na pewno się pojawi. Dziś jest już późno. Lepiej idź spać - poradził rudowłosy.

Elsa uśmiechnęła się do niego i razem poszli w kierunku komnaty władczyni.

- Dziękuję za wspaniały wieczór, Wasza Wysokość - rzekł szarmancko Hans, gdy już byli na miejscu.

- Przyjemność jest po mojej stronie, Mości Książę - odpowiedziała równie elegancko królowa.

Mężczyzna ujął dłoń kobiety i złożył na niej delikatny pocałunek, po czym uśmiechnął się i poszedł do siebie.

***

Następnego dnia Anna obudziła się z wielkim śmiechem na twarzy. Obróciła się i znalazła swojego ukochanego tuż obok niej. Dała mu buziaka w policzek i położyła głowę na jego klatce piersiowej. Była taka szczęśliwa. Radość aż od niej biła. Nadal nie mogła uwierzyć w to, co się stało. Wiedziała, że teraz czeka ją cudowne życie. Kristoff także się obudził po jakimś czasie i zaczął się się śmiać na widok fryzury dziewczyny.

- Zawsze tak wyglądasz, gdy się budzisz? - spytał nadal się śmiejąc.

- Tak, a to jakiś problem?

- Ależ skąd. Blondyn objął żonę ramieniem i pocałował.

Po śniadaniu para wybrała się na spacer. Najpierw zajrzeli do stajni. Znaleźli tam Olafa "rozmawiającego" ze Svenem. Kristoff nakarmił renifera marchewką (sam oczywiście też wziął kawałek), a Anna podeszła do bałwanka.

- Cześć, Olaf! - Anna! A widziałaś te urocze stworzonka wczoraj wieczorem?! - wykrzyknął wesoło.

- Speców od miłości? - spytała księżniczka.

Bałwan pokiwał śnieżną głową.

- Tak, wyobraź sobie, że widziałam - zaśmiała się rudowłosa.

- Trudno było ich nie zauważyć - dodał blondyn.

Po wizycie u Svena, Kristoff i Anna poszli do ogrodów. Tam, pośród kwitnących drzew i pachnących kwiatów, znaleźli małą, zawieszoną na jabłoni huśtawkę. Zachwycona księżniczka od razu usiadła na niej i poprosiła męża o pohuśtanie. Ten spełnił prośbę i już po chwili Ania wesoło bujała się nad królewskimi ogrodami. Jej ogniste włosy powiewały na wietrze, wyraźnie kontrastując z zielonym otoczeniem. Mężczyzna z miłością spoglądał na ukochaną. Była po prostu piękna. Najpiękniejsza na świecie. Nie widział u niej żadnych wad. Kochał jej niebieskie, roześmiane oczy, mały nosek, urocze piegi oraz malinowe usta. Nie mógł uwierzyć, że spotkało go takie szczęście.

***

Królowa chodziła po swoim zamku w poszukiwaniu Alexandra. Nie pojawił się na śniadaniu, co zmartwiło ją jeszcze bardziej. Coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że specjalnie jej unika. Brakowało jej go, ale nie była pewna, czy za nim tęskniła. Raczej bardziej przyzwyczaiła się do jego obecności i to tyle. Trochę przeraziła ją myśl, że może nie usychać z tęsknoty za... ukochanym? Jej myśli nadal krążyłyby wokół relacji jej i Alexandra, gdyby nie głos Artura.

- Wasza Wysokość! Ach, wszędzie królowej szukam! Ma pani gościa.

- Gościa? - kobieta zamrugała zdziwiona i podążyła szybkim krokiem za majordomusem.

Przynajmniej na chwilę zajmie się czymś ważnym... Nie żeby Alex nie był ważny, ale... Rozmyślania Elsy po raz kolejny zostały przerwane.

 - Królowa Elsa, władczyni Arendelle - powiedział podniesionym głosem Artur, zapowiadając w ten sposób kobietę.

Weszła do sali z podniesioną głową. Zawsze tak robiła przy gościach. Chciała pokazać swoją pozycją i udowodnić także samej sobie, że jest ważna. Nadal trochę bała się swojej mocy. Szczególnie przy kimś obcym. Gdy słyszała słowo ,,królowa", przypominała sobie, że to ona tu rządzi i czuła się pewniej. Usiadła na tronie i spostrzegła gościa. Była nim drobna kobieta. Miała około dwudziestu lat. Nosiła filetową sukienkę do ziemi podkreślającą jej oczy. Skłoniła się z gracją i spojrzała na władczynię. W jej oczach pojawił się dziwny błysk.

- Witam, Wasza Wysokość! Nazywam się Valerie i jestem księżniczką Weselton.


Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam że Aleksander coś knuje. Dlaczego Valerie musi mieć fioletową kiecke, czarne włosy, być złośliwa i być księżniczką Weselton?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponieważ bardzo przypomina moją postać (Link do artykułu o niej na fanowskiej wiki http://pl.fanowska-kraina-lodu.wikia.com/wiki/Rozalyn)
      Ps.Nie posądzam cie o plagiat ale nie zaprzecze że lekko mnie to irytuje

      Usuń
    2. Bardzo przepraszam, ale naprawdę nie myślałam o twojej postaci, gdy tworzyłam Valerie. Wszystko wymyśliłam sama:
      - włosy ma czarne, poniważ czarny to taki mroczny i tajemniczy kolor, zawsze podobały mi się dziewczyny w czarnych włosach i jest to jeden z kolorów, który jeszcze nie ma żadna z postaci na blogu,
      - jest złośliwa, bo potrzebuję czarnego charakteru a nie chciałam aby to był Alex,
      - jest księżniczką Weselton, bo nie chciałam znów nowego państwa a od początku miała to być księżniczka,
      - a jej sukienka jest filetowa przez przypadek, kiedy szukałam zdjęcia, które pokazywałoby Valerie w zakładce ,, Bohaterowie" znalazłam przerobioną Aurorę w czarnych włosach i filetowej sukience. Tak, więc wymyśliłam tę postać sama, ale rozumiem cię. Też bym tak zareagowała na twoim miejscu. Mimo wszystko nie mam zamiaru zmieniać Valerie jest jaka jest i mam nadzieję, że to zaakceptujesz. Jeszcze raz przepraszam za to.
      Pzdr
      Marisol!

      Usuń
    3. Spodziewałam się że nie zechcesz nic zmieniać. Mimo wszystko najbardziej boli mnie właśnie jej królestwo ale uszanuje twoją decyzje.Przepraszam za kłopot

      Ps.Chciałam ci kiedyś zaproponować wspólną grę w RolePlay ale teraz chyba nie za bardzo to wypali

      Usuń
    4. I dziękuję za zrozumienie

      Usuń
  3. Ogromnie przepraszam za czcionkę, ale nie wiem co się z nią dzieje. Próbowałam to zmienić, ale niestety mi się nie udaje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Komentarz (dłuższy) będzie jutro, dobranoc :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Skończyłaś w bardzo ciekawym miejscu i jestem z ciebie dumna, bo masz coraz mniej błędów, a zarazem coraz więcej fabuły. Może to zabrzmiec dziwnie, ale kiedy następny rozdział? Wiem, że jestem trochę niecierpliwa, no ale historia jest fascynująca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Nowy rozdział? Ojoj. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, ale na pewno po zakończeniu roku szkolnego.

      Usuń
  6. Jestem i przybywam, a wraz ze mną mój komentarz. So, let's go!

    Fakt, czcionka jest bardzo malutka i kompletnie jej nie widać. Jedynym rozwiązaniem na takie wybryki Bloggera jest sformatowanie tekstu, co podzieli Ci tekst co kilka linijek i trzeba to potem łączyć.

    Czasem masz tam jakieś powtórzenia, mianowicie "władczyni".

    W niektórych (wielu*) miejscach brakuje przecinków, ale widzę, że nad tym pracujesz. Pracuj dalej. ;)

    Chyba Ci się udzieliło wstawianie wtrąceń w nawiasach.

    ”po czym uśmiechnął się w poszedł do siebie" – i?
    "Jedyne (przecinek) co się dało usłyszeć (przecinek) to oddechy. Szybkie i nerwowe (przecinek) wydobywające się z ust Alexandra oraz spokojne i powolne kobiety. Atmosfera była bardzo napięta (przecinek) wręcz nie do wytrzymania. Przynajmniej zdaniem księcia. Po dłuższej chwili czarnowłosa dumnym krokiem (przecinek) delikatnie stawiając stopy na posadzce (przecinek) podeszła do mężczyzny i szepnęła słodkim głosikiem:
    - Tęskniłeś za mną?
    Książę milczał. Kobieta nie zauważając żadnej reakcji odeszła (przecinek) muskając przy tym dłoń Alexa."
    "zrobienia tego i tym razem"
    "- Wreszcie - pomyślał brunet." – skoro pomyślał, to albo kursywą, albo bez myślnika na początku.
    "wszystko (przecinek) co już zrobiłeś"

    Wielokropek (…) to trzy kropki. Tylko trzy. Nie dwie, nie pięć, nie dwadzieścia osiem.

    ”Nie ważne (przecinek) jak to zrobisz” – ogólnie jest zasada, że przecinek stawiamy przy konstrukcjach typu: tak – jak, etc. Wiem, nie umiem tłumaczyć.
    "Z drugiej strony zastanawiało ją (przecinek) co to za ważną sprawę miał do załatwienia"
    "Bo na podłoga jest pokryta lodem" – wyrzucić "na". Zapewne masz to samo, co ja – piszesz coś, usuwasz, ale jakiś kawałek zdania pozostaje i potem wychodzą dziwne rzeczy.
    "- To powiesz mi (przecinek) co się stało?", "Elsa nie była pewna (przecinek) czy tego chce" – przecinek, bo są dwa orzeczenia.
    "- Dziękuję za wspaniały wieczór (przecinek) Wasza Wysokość - rzekła szarmancko Hans, gdy już doszli." – Hans zmienił płeć? XD
    "- Przyjemność jest po mojej stronie (przecinek) Mości Książę"
    "uśmiechnął się w poszedł do siebie." – i zamiast w
    "Nadal nie mogła uwierzyć w to (przecinek) co się stało."
    "Po wizycie u Svena (przecinek) Kristoff i Anna poszli do ogrodów. Tam (przecinek) pośród kwitnących drzew i pachnących kwiatów, znaleźli małą (przecinek) zawieszoną na jabłoni huśtawkę."
    "niebieskie (przecinek) roześmiane"
    "Coraz bardziej upewniała się w przekonaniu" – ja bym dała "utwierdzała się"
    "nie była pewna (przecinek) czy za nim tęskniła."

    Done. Uf, dużo przecinków. Mam nadzieję, że będziesz na mnie zła, że się czepiam. Pozdrawiam, Lorely ;)
    PS - Mam ten komentarz zapisany w wordzie i lepiej tam widać co i jak. Jeśli chcesz, mogę wysłać Ci to na maila.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W wordzie miałam zaznaczone w niektórych miejscach pogrubioną czcionką, a teraz tego nie widać i możesz nie wiedzieć o co chodzi.

      Usuń
    2. Jeśli to nie problem, to poproszę o ten komentarz na maila i wtedy poprawię wszystkie błędy. Spróbuję też jeszcze zmienić tę czcionkę.
      Pzdr Marisol

      Usuń
    3. Robi się tylko... Nie mam Twojego maila. Podałabyś albo powiedziała, gdzie mogę go znaleść?

      Tak w ogóle, to nie jesteś na mnie zła, że się tak czepiam, prawda? (Wolę się upewnić)

      Usuń
    4. evil.lioness@wp.pl
      Nie, nie jestem zła. :-)

      Usuń
    5. Okej :) maila wyślę, jak tylko będę miała dostęp do komputera

      Usuń
  7. Gotowe! Wszystkie błędy poprawione. Zmieniłam też czcionkę. Wiem, że teraz nie ma osobnych linij na dialogi, ale uwierzcie mi, gdy próbowałam to zrobić, wyglądało jeszcze gorzej. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe.
    Pzdr Marisol!

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej!(To ja Tamu lion tylko pod innym nickiem)
    Rozdział był napisany tak dawno temu,a ja jeszcze nie dodałam komentarza...jaka ja jestem głupia.W każdym bądź razie dobrze,że nie napisałaś przez ten czas kolejnych rozdziałów bo bym miała dużo zaległości.
    Ogólnie rozdział bardzo mi się podobał,a najbardziej fragment z Valerie. Już mi się bardzo spodobała bo w końcu ja kocham czarne charaktery<3 Jeszcze fragment z Cristoffem i Anną był taki słodki*-*
    Zaraz jeszcze zagłosuje w twoim konkursie i bd czekać na next.
    Jak bd miała czas to zajrzyj do mnie:*
    Pozdrawiam<3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 6 - Świąteczny

Rozdział 1

Rozdział 2