Rozdział 1
Witam wszystkich! Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Komentarze mile widziane!
Elsa przechadzała się po swoim zamku. Rzadko udawało jej się znaleźć wolną chwilę, więc cieszyła się ciszą i spokojem. Postanowiła wybrać się na spacer po mieście. Ubrała ciemny płaszcz i założyła kaptur na głowę, by nie wzbudzać niepotrzebnej sensacji swoim przybyciem. Chciała się spotkać z Anną, lecz niestety nie zastała nikogo w jej komnacie.
-Witam, Waszą Wysokość - krzyknął jakiś mężczyzna.
- Dzień Dobry, królowo - powiedziała kobieta kłaniając się Elsie.
No tak, nici ze spokojnego spaceru. Dziwnym trafem, nigdy nie udaje jej się przejść niezauważenie. Może to wina lodowych pantofelków? Wszyscy witali ją bardzo radośnie, a ona odpowiadała szczerym uśmiechem. Nagle jednak zauważyła jakieś zamieszanie w porcie. Podeszła bliżej i zobaczyła dwóch mężczyzn. Jeden był bardzo wysoki. Miał czarne, długie włosy spięte w kucyk. Ubrany był w białą koszulę i czarną kamizelkę. Jego buty były brązowe z małym obcasem i sięgały do kolan. Rozmawiał, a właściwie kłócił się z innym podobnie ubranym człowiekiem. Ten drugi miał krótkie, kręcone, jasne włosy. Na ich kamizelkach widniało godło Nasturii.
"Cudownie..." - pomyślała z przekąsem królowa, po czym przystanęła za murkiem.
- Nie sądzisz, że przesadzamy, Caleb? – spytał jeden z nich.
- Czy ty mi się sprzeciwiasz? Oczywiście, że nie przesadzamy! On zasłużył na jeszcze coś gorszego i tak traktuję go ulgowo - odpowiedział podniesionym głosem ciemnowłosy.
- Ale to nasz brat.
- To go nie usprawiedliwia.
- Przecież już dostał nauczkę w Nasturii. Dlaczego musisz go upokarzać jeszcze tutaj?
- Skończ Paul! Hans idzie spotkać się z królową i zmuszę go, by błagał ją na kolanach o wybaczenie! - krzyknął z nienawiścią w oczach.
Elsa, gdy usłyszała imię Hans, omal nie upadła.
"Więc to byli jego bracia. Po prostu świetnie. Tylko delegacji z Nasturii nam tu brakowało. " - myślała Elsa. - "I co ja mam zrobić? Podejść do nich? A może wrócić do pałacu?"
Nie musiała się długo zastanawiać, bo bracia ją zauważyli.
- Witamy Waszą Wysokość – ukłonili się nisko.
- Nazywam się Caleb, a to mój brat Paul – powiedział ciepłym głosem człowiek, który jeszcze przed chwilą krzyczał.
- Witam panów. W czym mogę pomóc?
- Przybywamy z Nasturii i chcielibyśmy prosić o audiencję - odpowiedział Paul.
- Dobrze, więc mogą panowie przyjść do mojego zamku za godzinę?
- Oczywiście.
Elsa nerwowo chodziła po sali tronowej. Nie wiedziała czego się spodziewać ani co ma mówić. Dawno nie czuła się w ten sposób. Właściwie odkąd zaczęła w miarę kontrolować swoje moce. Po raz setny spojrzała na zegar. Do spotkania jeszcze dziesięć minut.
Tymczasem w komnacie Anny:
- No i gdzie ten Kristoff? Ile można iść do zamku. Może się zgubił? Och, nawigator od siedmiu boleści - rozmyślała na głos księżniczka.
Mężczyzna właśnie wchodził i słysząc, jak dziewczyna na niego marudzi postanowił dać jej nauczkę. Podszedł do niej od tyłu i wziął ją na ręce.
- Tu jestem! - krzyknął jej do ucha.
- Aaa! Nie rób tego nigdy więcej! - krzyknęła Ania.
- Ładnie to tak obgadywać miłość swojego życia? - spytał blondyn, nie mogąc opanować śmiechu po reakcji dziewczyny.
- Bardzo śmieszne – powiedziała Anna.
Teraz już oboje roześmiali się na dobre. Gdy już udało im się uspokoić, dziewczyna przytuliła się do Krisa.
- Dawno cię tu nie było – powiedziała cicho – Stęskniłam się za tobą.
- Ja za tobą też.
- Ale się ckliwo zrobiło, co?
- No, chyba...
- Mój ty romantyku - zażartowała księżniczka. - Idziemy się gdzieś przejść – zaproponowała.
- Oki.
- Wasza Wysokość – do sali wszedł Arthur główny służący królowej - już są.
- No dobrze – Elsa wzięła głęboki wdech – wpuść ich.
- Oczywiście, królowo.
Elsa usiadła na tronie. Dumnie uniosła głowę i czekała na rozwój wydarzeń.
Elsa przechadzała się po swoim zamku. Rzadko udawało jej się znaleźć wolną chwilę, więc cieszyła się ciszą i spokojem. Postanowiła wybrać się na spacer po mieście. Ubrała ciemny płaszcz i założyła kaptur na głowę, by nie wzbudzać niepotrzebnej sensacji swoim przybyciem. Chciała się spotkać z Anną, lecz niestety nie zastała nikogo w jej komnacie.
***
-Witam, Waszą Wysokość - krzyknął jakiś mężczyzna.
- Dzień Dobry, królowo - powiedziała kobieta kłaniając się Elsie.
No tak, nici ze spokojnego spaceru. Dziwnym trafem, nigdy nie udaje jej się przejść niezauważenie. Może to wina lodowych pantofelków? Wszyscy witali ją bardzo radośnie, a ona odpowiadała szczerym uśmiechem. Nagle jednak zauważyła jakieś zamieszanie w porcie. Podeszła bliżej i zobaczyła dwóch mężczyzn. Jeden był bardzo wysoki. Miał czarne, długie włosy spięte w kucyk. Ubrany był w białą koszulę i czarną kamizelkę. Jego buty były brązowe z małym obcasem i sięgały do kolan. Rozmawiał, a właściwie kłócił się z innym podobnie ubranym człowiekiem. Ten drugi miał krótkie, kręcone, jasne włosy. Na ich kamizelkach widniało godło Nasturii.
"Cudownie..." - pomyślała z przekąsem królowa, po czym przystanęła za murkiem.
- Nie sądzisz, że przesadzamy, Caleb? – spytał jeden z nich.
- Czy ty mi się sprzeciwiasz? Oczywiście, że nie przesadzamy! On zasłużył na jeszcze coś gorszego i tak traktuję go ulgowo - odpowiedział podniesionym głosem ciemnowłosy.
- Ale to nasz brat.
- To go nie usprawiedliwia.
- Przecież już dostał nauczkę w Nasturii. Dlaczego musisz go upokarzać jeszcze tutaj?
- Skończ Paul! Hans idzie spotkać się z królową i zmuszę go, by błagał ją na kolanach o wybaczenie! - krzyknął z nienawiścią w oczach.
Elsa, gdy usłyszała imię Hans, omal nie upadła.
"Więc to byli jego bracia. Po prostu świetnie. Tylko delegacji z Nasturii nam tu brakowało. " - myślała Elsa. - "I co ja mam zrobić? Podejść do nich? A może wrócić do pałacu?"
Nie musiała się długo zastanawiać, bo bracia ją zauważyli.
- Witamy Waszą Wysokość – ukłonili się nisko.
- Nazywam się Caleb, a to mój brat Paul – powiedział ciepłym głosem człowiek, który jeszcze przed chwilą krzyczał.
- Witam panów. W czym mogę pomóc?
- Przybywamy z Nasturii i chcielibyśmy prosić o audiencję - odpowiedział Paul.
- Dobrze, więc mogą panowie przyjść do mojego zamku za godzinę?
- Oczywiście.
***
Elsa nerwowo chodziła po sali tronowej. Nie wiedziała czego się spodziewać ani co ma mówić. Dawno nie czuła się w ten sposób. Właściwie odkąd zaczęła w miarę kontrolować swoje moce. Po raz setny spojrzała na zegar. Do spotkania jeszcze dziesięć minut.
Tymczasem w komnacie Anny:
- No i gdzie ten Kristoff? Ile można iść do zamku. Może się zgubił? Och, nawigator od siedmiu boleści - rozmyślała na głos księżniczka.
Mężczyzna właśnie wchodził i słysząc, jak dziewczyna na niego marudzi postanowił dać jej nauczkę. Podszedł do niej od tyłu i wziął ją na ręce.
- Tu jestem! - krzyknął jej do ucha.
- Aaa! Nie rób tego nigdy więcej! - krzyknęła Ania.
- Ładnie to tak obgadywać miłość swojego życia? - spytał blondyn, nie mogąc opanować śmiechu po reakcji dziewczyny.
- Bardzo śmieszne – powiedziała Anna.
Teraz już oboje roześmiali się na dobre. Gdy już udało im się uspokoić, dziewczyna przytuliła się do Krisa.
- Dawno cię tu nie było – powiedziała cicho – Stęskniłam się za tobą.
- Ja za tobą też.
- Ale się ckliwo zrobiło, co?
- No, chyba...
- Mój ty romantyku - zażartowała księżniczka. - Idziemy się gdzieś przejść – zaproponowała.
- Oki.
***
- Wasza Wysokość – do sali wszedł Arthur główny służący królowej - już są.
- No dobrze – Elsa wzięła głęboki wdech – wpuść ich.
- Oczywiście, królowo.
Elsa usiadła na tronie. Dumnie uniosła głowę i czekała na rozwój wydarzeń.
Yeah! Pierwszy komentarz xD
OdpowiedzUsuńStrasznie się cieszę, że wstawiłaś rozdział :) Hansia czekają przeprosiny, czadowo. Myślałam, że napiszę jakiś dłuższy komentarz a tu prosze, praktycznie nic nie napisałam. XD to ja idę czekać na następny rozdział
P.s.-jaką nauczkę dostał Hansio w Nasturii?
Sory, że dopiero teraz komentarz, ale nie miałam czasu. Fajny rozdział! Ja tam nigdy nie lubiłam braci Hansa. Czekam na next!
OdpowiedzUsuń*kontrolować.
OdpowiedzUsuńFajnie na razie się zapowiada, ALE za często robisz te gwiazdki... Mogłabyś też trochę to wszystko rozwinąć i poukładać w logiczną całość.