Rozdział 15 - część pierwsza

Dzień dobry, kochani! Kłaniam się nisko i przynoszę rozdział numer 15.


Książę Riket stał w drzwiach nieruchomo. Wpatrywał się w parę, jakby nie dowierzał.

- Alex, co ty tu robisz?! - spytała spanikowana królowa.

- Mogę zapytać cię o to samo!

- Ja...

- Chwilę mnie nie ma, a ty już lecisz do tego zdrajcy? - spytał cicho.

Nie miał siły głośniej. Jego serce milczało, choć chciało krzyczeć.
Za to rudowłosy uśmiechał się złośliwie, dumny z siebie. Jego ręka nadal spoczywała na tali kobiety.

- Spokojnie. Przecież do niczego nie doszło. Jeszcze - powiedział miękkim głosem.

- Zabiję cię! - warknął Alexander.

- Alex! - krzyknęła Elsa.

- Wiesz, że groźby są karalne? Chyba nasz idealny książę nie chce wylądować w lochu, prawda? Nie poradzisz sobie, uwierz mi. Radzę, więc się pogodzić się z tym co zobaczyłeś i dać nam dokończyć.

Nasturiańczyk przyciągnął niebieskooką bliżej siebie.

- Hans! - zdenerwowała się.

- Nie waż się nawet próbować!

Mężczyzna podszedł do nich, zaciskając pięści.

- Jeszcze tu jesteś?! - jęknął książę Nasturii.

- Nie dotykaj jej!

- Słuchaj, najwidoczniej nie wiesz kiedy opuścić scenę, więc ci pomogę. Teraz! No już! Tam są drzwi.

Elsa wyrwała się z objęć Hansa. Nie poznawała go. Nie poznawała ich obu.

- Albo ty zaraz stąd wyjdziesz albo wezwę straże! - zagroził brązowooki.

- Książę nie umie się sam bronić? Dlaczego mnie to nie dziwi?

Alex chwycił rudego za kołnierz marynarki i warknął nie spuszczając z niego wąskich ze wściekłości oczu.

- Elsa jest moja. Nie masz prawa się do niej zbliżać.

- To nie jest twoja własność! Ma prawo być z kim chce, a tak się składa, że chce być ze mną - Hans odepchnął go.

- Ona nigdy nie chciałaby być z kimś takim jak ty. Jest królową.

- Jest przede wszystkim człowiekiem i pragnie miłości.

- I dlatego nie będzie z tobą! Ty nie potrafisz kochać!

- Nic o mnie nie wiesz!

- Wiem, że raczej próba zabójstwa nie jest zbyt romantyczna.

- Zamknij się!

- Oboje się uspokójcie! Jak wy możecie mówić takie rzeczy?! Nie jestem niczyja! Alex - podeszła do niego - zniknąłeś na dwa dni i nic nie powiedziałeś. Pomyślałeś choć chwilę co ja czuję? Potem wracasz i mówisz, że jestem twoja?!

- Ale ja...

- Hans był tu ze mną cały czas, kiedy ty mnie zostawiłeś.

- Ale to jest złoczyńca! Czemu ty tego nie widzisz?!

- A czemu ty nie potrafisz zrozumieć, że mu wybaczyłam?!

Szron zaczął skradać się po ścianach i suficie.

- Elsa, spokojnie - zaczął zielonooki.

- A ty? Wiedziałeś, że jestem z Alexandrem, ale nie przepuściłeś żadnej okazji, żeby zagrać na moich uczuciach. I tak mam już mętlik w głowie, a ty mi jeszcze mącisz!

- Przecież chcesz być ze mną, prawda?

- Nie wiem! A ty mi nie pomagasz!

- Ja tylko chcę żebyś była szczęśliwa.

- To daj mi czas.

- Elsa - tym razem odezwał się Alex.

- Nie chcę już tego słuchać. Alex, bardzo mnie zraniłeś. Nie potrafię już ci zaufać, a co dopiero z tobą być.

- Co?

- Żegnam - powiedziała królowa i wyszła po cichu.


Przez moment mężczyźni stali w bezruchu. Musieli przemyśleć co się właśnie stało. Alexander miał nadzieję, że Elsa z radością skoczy mu w ramiona i wszystko będzie, jak wcześniej albo nawet lepiej. Tymczasem znalazł ją w ramionach innego, a kiedy chciał o nią walczyć, ona z się z nim rozstała. Hans natomiast myślał, że kobieta nareszcie będzie z nim, że będą razem. Jednak pojawił się ON i wszystko się rozpadło. Po długiej, nieprzyjemnej ciszy odezwał się następca tronu Riket.

- To wszystko twoja wina.

Wyszedł z pokoju, zatrzaskując drzwi, zostawiając rudego samego ze swoimi myślami. Ten opadł na fotel ukrywając twarz w dłoniach. "Ten snob ma rację. To moja wina. Muszę to teraz naprawić. Będzie łatwiej, bo przynajmniej mam go z głowy."

***

Królowa siedziała cicho w swoim pokoju, wpatrując się w okno. Czuła, jak szron wspina się po ścianach komnaty.  Miała nieobecny wzrok, a jej oczy były zupełnie suche. Nie płakała. Nie rozmyślała nad przeszłością. Ale czuła. Sama jednak nie była pewna co. Może smutek? Złość? Rozgoryczenie? Rozczarowanie?...Miłość? W końcu miłość boli, prawda? Elsa nie wiedziała o niej praktycznie nic. Przez 13 lat starała się pozbyć jakichkolwiek uczuć. Teraz wreszcie zaczyna czuć na nowo. Ma uczucia. Kocha Annę, Kristoffa na swój sposób, Olafa, swoich poddanych, ale nigdy nie kochała w "ten sposób". Nie kochała mężczyzny. A kiedy to wreszcie nastąpiło, to nie jest już niczego pewna. Nie jest pewna czy to prawdziwa miłość i czy na pewno jej chce skoro to ma tak boleć. Och, tak bardzo chciałaby żeby była przy teraz Ania. Ale ona ma swoje życie, zakłada swoją rodzinę i Elsa musi się z tym pogodzić. Nagle do jej uszu dochodzi chichot, a po chwili przez drzwi wchodzi wesoły bałwanek. Królowa uśmiecha się pod nosem i wstaje.

- Olaf - mówi cicho i spokojnie, bardziej do siebie niż do niego.

- Hejunia! Och, Elso... Wyglądasz na smutną. Czy coś się stało? Zrobiłem coś nie tak?

- Nie, nie, Olaf. Nic mi nie jest.

- Nieszczere to było.

- Naprawdę nic się nie stało - powiedziała królowa, kładąc dłoń na ramieniu bałwanka. - A co u ciebie kochany? Podoba ci się w zamku?

- Ach, tak, tak! Tyle tu cudownych dzieciaczków! I zarazem tyle osób do przytulania! A jak szedłem do ciebie to spotkałem takiego miłego pana, który też był smutny. Spytałem go, dlaczego i on mi powiedział że czuje, że ma zamrożone serce. Wtedy ja mu powiedziałem, że miłość roztopi lód w sercu. A on na to, że miłość nie istnieje. A ja, że oczywiście, że istnieje... - mówił poruszony Olaf, biorąc jedynie przerwy na oddech.

- Kto to był? - spytała Elsa, lecz maluch był zbyt zajęty swym monologiem. - Olaf? Olaf!

- Co?

- Kim był ten pan?

- Jaki pan?

- Pan, który ma zamrożone serce.

- Jakiś pan ma zamrożone serce? Trzeba go ratować!

Niebieskooka westchnęła z rezygnacją.

- Znowu posmutniałaś! Co się stało?

- Nieważne, Olaf. To sprawy dorosłych.

- Ale ja chcę pomóc.

Elsa spojrzała w oczy bałwanka. Osóbki, którą sama stworzyła. Która był ucieleśnieniem miłości jej i Anny. Było w nich tyle szczerości i ufności. A za tym królowa ostatnio najbardziej tęskniła.

- Wiem, mój drogi. Ale nikt nie może mi pomóc. Muszę to załatwić sama.

- Dobrze - powiedział mały, kierując się do drzwi. - Jednak, Elso pamiętaj, że samotność niszczy nawet tych najsilniejszych. 

***

Tymczasem Anna i Kristoff (i Sven) jechali przez niekończące się lasy Arendelle. Zapadł zmrok i powinni być na miejscu już minimum trzy godziny temu. Na początek zaplanowali spędzić tydzień w Dolinie Trolli. Potem mieli zobaczyć najbardziej czarowne miejsca w górach, żeby po trzech tygodniach wrócić do zamku. Z planów jednak nici jeśli się zgubią już pierwszego dnia, a Ania coś czuła, że tak właśnie jest.

- Kristoffku? - zaczęła słodko.

- Hmm?

- Powiedz mi, gdzie jesteśmy?

- Otóż... - blondyn rozejrzał się dookoła, lecz nie mógł powiedzieć nic konkretnego o tym miejscu. Nie chcąc przyznać tego przed żoną, wymyślił coś na poczekaniu - Jesteśmy w północnej części lasu nazwanego na cześć żołnierza arendellskiego - Larsa Rasmussena.

- Aha. A to ciekawe, bo nigdy nie słyszałam o żadnym Larsie Rasmussenie. Oczywiście nie podważam twojej znajomości tych terenów, ale jako księżniczka miałam parę lekcji historii i geografii Arendelle. Znam zatem wszystkich zasłużonych żołnierzy - Anders Eriksson, Nils Solberg, Torstein Johansen, Frode Northug, ale żadnego Larsa nie znam.

Kristoff odwrócił wzrok, próbując coś wymyślić. Anna natomiast nie ukrywała uśmiechu zwycięscy.

- Tak, bo widzisz to nie był żołnierz pochodzący z Arendelle tylko tu zamieszkał.

- A skąd pochodził?

- Z...z...z - ,,Dalej, Kristoff! Wymyśl coś!" - Z Nasturii! - ,,Co?!"

- Co?

- Tak! To był Nasturiańczyk, który przybył do Arendelle, aby wspomóc nasze królestwo podczas wojny z Weselton.

- ,, No to się wkopałem" - pomyślał brązowooki.

Anna zaśmiała się w duchu. Wiedziała, że wszystko co mówi mąż to kłamstwo, ale chciała go jeszcze pomęczyć.

- Wojna z Weselton, tak? Nie wiedziałam, że z ciebie taki historyk Kristoff.

- Właśnie... O zobacz jakie ładne gwiazdy, kochanie - mężczyzna próbował bezskutecznie zmienić temat.

- Tak, jasne już patrzę. Tylko powiedz mi jeszcze, kiedy ta wojna była? Bo chyba mi umknęło.

- W 1870 - bardziej spytał niż odpowiedział blondyn.

- Cztery lata temu?!

- Raczej, nie... Znaczy w 1770.

- W czasie pokoju nordyckiego?

- Tak, bo Weselton złamał postanowienia tego pokoju, i dlatego wybuchła wojna.

Wtedy księżniczka nie wytrzymała i zaczęła się śmieć na cały głos.

- Ha ha... Nie wierzę, że wymyśliłeś to tylko po to, żeby się nie przyznać do błędu... Ha ha ha.

- Nie wiem o co ci chodzi.

- Kristoff, zgubiliśmy się prawda?

- Nie, oczywiście, że nie.

- Kristoff!

- No dobra już dobra. Tak, zgubiliśmy się.

- Mój drogi historyku, jak to się stało, skoro znasz te drogę na pamięć? A przynajmniej tak mówiłeś...

- Znam, znam, Tylko zazwyczaj nie jadę z tak piękną kobietą obok.

Anna zarumieniła się i szturchnęła go w ramię.

- Nie podlizuj się.

- Ale ja mówię prawdę. Nic nie poradzę, ale ty mnie strasznie rozpraszasz.

Księżniczka uśmiechnęła się i wtuliła w ramię męża.

- Wiesz Kristoff, póki będziesz przy mnie mogę jeździć po najdalszych zakątkach tego królestwa, nawet po lesie Larsa Rasmussena

***

Królowa, aby uspokoić myśli, postanowiła zająć się papierami w swoim gabinecie. Praca ją uspokajała i mogła zająć się czymś pożytecznym. Przynajmniej tak było póki nie usłyszała pukania.

- Proszę!

Drzwi otworzyły się cicho z lekkim ociąganiem. Najpierw pojawił się czarny but, później dłoń ubrana w białą rękawiczkę, aby po chwili ukazał się wysoki mężczyzna w rudych włosach ze skruszoną miną.

- Co ty tu robisz? - warknęła ostro władczyni.

- Elsa, możemy porozmawiać?

- Nie mamy o czym, a teraz wyjdź stąd.

- Elsa, proszę!

- Nie mam teraz czasu.

- Błagam, wysłuchaj mnie.

- Nie jesteś gdzieś potrzebny, książę Hans? Przypominam ci, że jesteś tu zatrudniony jako służba.

Mężczyzna urażony zmarszczył brwi i ucichł na chwilę, lecz uznał, że ona mówi to jedynie z powodu gniewu. Głęboko odetchnął i zaczął jeszcze raz.

- Przepraszam cię. Po prostu ja wiem, że ty nie powinnaś być z Alexandrem tylko ze mną. Wiem, że będziemy razem szczęśliwi.

- I niby skąd to możesz wiedzieć? - spytała cicho blondynka.

- Bo cię znam, Elsa - odpowiedział, kładąc dłonie na jej ramionach i przytulając do siebie.

Przez krótką chwilę kobieta czuję się zahipnotyzowana przyjemnym ciepłem bijącym od księcia. Ma ochotę zostać w jego uścisku i udawać, że nic się nie stało. Jednak przytomnieje i odpycha go.

- Tak ci się tylko wydaje. Chcesz w to wierzyć. Przyjechałeś do Arendelle, spędziłeś tu trochę czasu, powiedziałeś kilka miłych słówek i już myślisz, że mnie znasz? Nic o mnie nie wiesz, Hans.

- Elsa, proszę nie odwracaj się ode mnie! Ja mam tylko ciebie! - prawie krzyczy zdesperowany.

W oczach królowej zbierają się łzy.

- Wyjdź - szepcze.

- Wytłumacz mi coś, ten cały Alexander ledwo co przyjechał, a tu już z nim byłaś. A ja jestem przy tobie cały czas, staram się zmienić dla ciebie, kocham cię! I co? Ty i tak mnie zostawiasz. Dlaczego?!

- Może, dlatego, że próbowałeś mnie zabić?!

W pokoju zapada cisza. Królowa sama zdziwiona jest swoimi słowami i zaraz żałuje tego co powiedziała, ale nie przeprasza. Nie potrafi.

- Rozumiem - zaczyna łamiącym się głosem książę. - Myślałem, że jesteś inna, że potrafisz mi wybaczyć i pomóc się zmienić, że będziesz mnie wspierać. I dlatego się w tobie zakochałem. Ale myliłem się. I pomyśleć że przy Alexandrze nadal udawałaś, że mi wybaczyłaś. Ja głupi wierzyłem, że mogę być szczęśliwy. Jesteś taka sama jak wszyscy.  Zakłamana, podła. Właściwie to jesteś bardziej jak ja.

To nie tak - miała ochotę krzyknąć, ale będąca na skraju emocjonalnym kobieta złapała się ostatniej deski ratunku - swojej pozycji.

- Licz się ze słowami, mówisz do swojej królowej i okaż należyty mi szacunek!

To jeszcze bardziej przelało czarę goryczy.

- Wybacz mi, Wasza Wysokość - wycedził rudowłosy. - Już nie zawracam Jej Królewskiej Mości głowy. Przecież ma o wiele ważniejsze sprawy niż książę zdrajca.

To powiedziawszy wyszedł, trzaskając drzwiami.




To tyle na dziś. Chciałam koniecznie wstawić dzisiaj, więc jest trochę urwany ten rozdział i podzielony na dwie części. Mam jednak nadzieję, że docenicie chociaż to i zostawicie swoją opinię.

Miłej niedzieli!


Komentarze

  1. Alex, jak ja nie lubię gościa niby się boi Valerie ale ma odwagę stwierdzić, że Elsa jest jego własnością. Nie spodziewałam się że Anna tak uważała na lekcjach że pamięta wszystkie daty i nazwiska. Rozmowa Hansa i Elsy pod koniec(a raczej początek tej rozmowy) kojarzy mi się z moim wyobrażeniem jego rozmowy z kimś innym, czyżbyś czytała mi w myślach? Rodział jest świetny i czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Zauważyłam, że coraz więcej osób lubi Alexa. Ja, choć to moja postać, za nim nie przepadam, ale mogę zdradzić, że pod koniec opowiadania zagra bardzo ważną rolę.
      Pzdr, Marisol!

      Usuń
  2. Rozdział ciekawy, najbardziej podobała mi się pierwsza scena, czyli kłótnia Hansa i Alexa. Rozmowa Anny i Kristofa to taki trochę zapychacz, ale wiadomo że prędko do zamku nie wrócą, Elsa będzie musiała radzić sobie sama. Zastanawia mnie czemu Alex tak walczy o Elsę skoro jej nie kocha, jaki to ma związek z planem Valerie. Również czekam na kolejny scen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za poświęcenie czasu na przeczytanie i za komentarz! Co do Alexandra, to wszystko się wyjaśnił niedługo.
      Pzdr, Marisol!

      Usuń
  3. Ja podczas czytania rozdziału:

    Omg Hans, kocham cię! (Znowu)
    *Alex łapie Hansa za koszulę*
    Omg shipuję to! (Co O.o)
    Ej, co się stało?
    Hans?
    Nordycki?! LOKI, OMFG
    Ile nazwisk, wow, wykorzystam
    HELSA MODE ON
    EJ CO JA MAM TERAZ SHIPOWAĆ? Halexander czy Helsa? Dobra, oba XD

    Tyle emocji. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halexander - xD! Na to nie wpadłam. ;-) Oczywiście dla mnie Helsa Forever!
      Pzdr, Marisol!

      Usuń
    2. Ostatnio mam manię na shipowanie wszystkiego ze wszystkim, więc Hans i Alex musieli przędzej czy później się pojawić. XD

      Usuń
  4. Ale się cieszę, że wstawiłaś rozdział! :D Nie miałam czasu wcześniej skomentować, a przeczytałam niedługo po publikacji, więc mój komentarz nie będzie pewnie zbytnio wyczerpujący :/
    W każdym razie rozdział wydawał mi się dość długi, co uważam, że jest super, tym bardziej, że to dopiero pierwsza część! Chociaż, prawdę mówiąc, od razu najchętniej przeczytałabym całość, bo tak mi się podobało xD
    Ale do rzeczy!
    Tak szczerze mówiąc to ja nadal lubię Alexandra i w głębi duszy nadal mam nadzieję, że jest (no albo będzie...) dobry i wszystko mu się jakoś ułoży - chociaż wiem, że nie z Elsą, bo Elsa jest Hansa, będzie Helsa i tak się to wszystko skończy xD
    Ale naprawdę podobało mi się, jak obaj książęta się pokłócili. Aż się zdziwiłam, że Elsa nie zareagowała wcześniej, no ale mniejsza xD Wydaje mi się, że znam pobudki Hansa, ale wciąż głowię się nad tym, co kierowało Alexandrem... bo nie kocha Elsy? Tak, nie? Nadal kręci coś z Valerie i naprawdę mu nie zależy? Nie? Tak? Mam taki mętlik w głowie O_O
    A Elsie się nie dziwię, i bez ich kłótni miała wielki mętlik w głowie, a teraz... Hans nieładnie się zachował, z góry zakładając, że wie, czego Elsa by chciała (chociaż tak między nami, wydaje mi się, że słusznie zakładał xD) i coś w tym jest, że jest traktowana jak własność...
    Jestem ciekawa jak się to ostatecznie rozstrzygnie :D
    A teraz coś weselszego, czyli Kristanna - bardzo mnie ciekawi, czy pociągniesz dalej ten wątek, tzn. czy to, że się zgubili ma wiele do rzeczy, czy rzuciłaś to tylko ot tak, żeby była ta scenka :D
    A skoro już o niej mowa, oboje baaardzo mi się podobali, super uchwyciłaś ich charaktery, no i uśmiałam się jak nie wiem :D
    Ogólnie to nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
    I przepraszam za ten chaos w komentarzu...
    [lodowy-wierch]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli to nie jest wyczerpujący komentarz, to ja nie wiem co nim jest. xD Staram się pisać w miarę długie rozdziały, bo wiem, że te poprzednie do długich nie należały. Staram się jak mogę i cieszy mnie, że to widać. :-) Kłótnie Alexa i Hansa zmieniałam chyba z 10 razy. Miałam w głowie pełno pomysłów, jak kto zareaguje, lecz nic mi do końca nie pasowało. Mam nadzieję, że ta wersja jakoś ujdzie. ;-) Uczucia Alexandra - to wszystkich zastanawia, ale ja nic nie zdradzę. Zostawię nutkę tajemnicy. Hi hi hi. ;-D Jeśli chodzi o Annę i Kristoffa to jeszcze nie zdecydowałam co zrobić z tym wątkiem.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam, Marisol!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 6 - Świąteczny

Rozdział 1

Rozdział 2