Epilog

Od ataku Riket na Arendelle minął miesiąc. Wojsko królowej lodu powoli wracało do normalnego stanu. Straty w ludziach na szczęście były stosunkowo niewielkie. Ci, którzy w godzinie próby odwrócili się od władczyni, zostali wydaleni, natomiast najwierniejsi dostali odznaczenia z rąk samej Elsy. Zgodnie z planami postanowiono zwiększyć liczebność wojska. Pokój to rzecz bardzo krucha, a Arendelle nie może zawsze liczyć na pomoc ze strony Nasturii. Nowy pobór już trwa. Zadecydowano również, że pomysł Paula na wspólne ćwiczenia jest bardzo dobry i po głosowaniu rada się zgodziła. Za parę tygodni w królestwie sióstr pojawią się już pierwsi przybysze z południowej krainy. Będą oni trenować nowicjuszy, jak również współpracować z doświadczonymi generałami arendellskimi. W zamian za to królowa Elsa zadeklarowała pomoc w sprawie pomiędzy Nasturią a Eldorą. Dodatkowo książę Paul otrzymał także królewską odznakę - złotego krokusa.
Były arcyksiążę von Szwądękaunt już przebywał na Orkenøyi. Weselton oficjalnie oświadczyło, że jego działania były nieznane dla władz państwa, a jego opinia o królowej nie ma nic wspólnego ze stanowiskiem króla. Ponadto został on pozbawiony tytułu tak samo jak jego córka. Von Szwądękaunt nareszcie przegrał i już nigdy nie zaszkodzi Annie i Elsie. Jeśli chodzi o Valerie to oczywiście jej zaręczyny z Alexandrem zostały zerwane. Nie miała już czego szukać ani w Weselton, ani w Riket, ani w Arendelle, ani nawet w Nasturii. Nie została znaleziona, ale krążą pogłoski, że wyjechała na wschód. Elsa podjęła decyzję, aby przerwać poszukiwania. Nie chciała już mieć nic wspólnego z tą osobą. Przeszłość jest przeszłością i nie należy do niej wracać.
Zgodnie z zapowiedzią król Fabian w Arendelle nie otrzymał żadnej kary poza zakazem wjazdu do królestwa. Mimo tego, gdy wrócił do swojej ojczyzny, postanowiono strącić go z tronu. Uznano, że nie jest w stanie rządzić z takimi porywczymi emocjami.Wojna, którą prawie wywołał bez żadnego sensownego powodu ostatecznie przelała czarę goryczy. Będzie on nadal przebywał w zamku, jako ojciec króla, ale nie będzie miał rzeczywistej władzy. Niedługo nastąpi koronacja Alexa, który nadal przebywa w Arendelle.
Anna i Kristoff uznali, że na razie wystarczy im wrażeń na długo i spędzają spokojnie czas razem w pałacu. Rozmowy na temat dzieci wciąż trwają. Kto wie może Elsa zostanie wkrótce ciocią?

Wszyscy jednak zadają sobie pytanie: co stało się z rudym księciem? Cóż...
Za zasługi dla królestwa, pozostanie wiernym królowej i walkę w czasie najazdu, jego winy zostały oficjalnie odpuszczone. Nie był już więźniem królowej, tylko jej gościem na zamku. Ponadto rada królewska sama zaproponowała mu pozostanie w Arendelle, na stanowisku zwierzchnika projektu wspólnych ćwiczeń wojsk arendellskich i nasturiańskich, jako przedstawiciela Nasturii. Ojciec Hansa przystał na tę propozycję, ku niezadowoleniu najstarszego syna. Z nim książę nie utrzymuje kontaktu i nie nawiązuje rozmów. Ma za to w planach poprawienie stosunków z resztą braci.
Zgaduję jednak, że najbardziej interesują Was sprawy sercowe naszej królowej. Mogę Wam wyjawić, że jej związek z Alexandrem został zakończony. Ostatecznie. Wprawdzie książę jakiś czas nie mógł sobie z tym poradzić, choć tego nie okazywał, ale w końcu odpuścił. Nadal oświadcza, że jest zakochany w Elsie, jednak ona dokonała wyboru i on to akceptuje. A jakiego wyboru? Hmm... Może zobaczcie sami:

Dzisiaj miało się odbyć skromne przyjęcie na cześć odpływających jutro książąt - Alexandra oraz Paula. Anna już z samego rana wpadła podekscytowana do komnaty siostry. Nalegała, aby mogła pomóc jej w porannych przygotowaniach. Wybrała dla niej suknię, pantofelki i ślicznie uczesała.

- Aniu, możesz mi powiedzieć o co ci chodzi? Dlaczego mnie tak stroisz? Ja naprawdę mam dziś dużo obowiązków i musi mi być w miarę wygodnie. A na razie to gorset odcina mi przepływ tlenu.

- Jeszcze mi podziękujesz. Zobaczysz sama.

- Ale...

- Oj, Elsa! Nie wszystko musisz wiedzieć. Zresztą ja ci nie mogę powiedzieć. A teraz idziemy!

- Ale przecież przyjęcie jest dopiero wieczorem...

- No na wieczór to cię ubierzemy jeszcze piękniej!

Królowa przewróciła oczami na zachowanie siostry. Czasami naprawdę trudno było za nią nadążyć.

***

Śniadanie mijało spokojnie i w miłej atmosferze. Żadnych niespodzianek czy kłótni. O dziwo. Znaczy tak było, póki nie przyszedł Hans. I nie zrozumcie mnie źle, Elsa się bardzo ucieszyła z tego powodu. Powoli przyzwyczajała się do czucia motylków w brzuchu, delikatnych, dziewczęcych chichotów i niekontrolowanego rumienienia się w jego obecności. Nawet zaczęło się jej to podobać. Problemem w owej chwili było to, że książę zachowywał się podobnie jak Anna. Pocałował swoją ukochaną w głowę trochę dłużej niż zwykle i usiadł ciut bliżej. Nerwowo miętolił w rękach serwetkę, spoglądając co chwilę na królową. Dodatkowo nieustannie obrzucał spojrzeniami Anię, która uśmiechała się tajemniczo. Elsa choć próbowała to ignorować i skupić się na rozmowie z Alexandrem, niezbyt jej to wychodziło.

- Hans, coś się stało? - spytała w końcu.

Zamiast odpowiedzi, ujrzała tylko jak w ekspresowym tempie Anna i Hans uciekają od stołu i idą w najdalszy róg pomieszczenia.

Elsa skrzyżowała zszokowane spojrzenia z Alexem i poszukała odpowiedzi u Kristoffa. Ten tylko wzruszył ramionami na znak, że nic nie wie. Anka i Hans stali jeszcze chwilę w tym miejscu rozmawiając i żywo gestykulując, wyraźnie mówiąc o królowej

- Możecie mi powiedzieć co się z wami dzisiaj dzieje? - zapytała ponownie, gdy dwójka już wróciła do stołu.

- Mówiłem ci już dziś, jak pięknie wyglądasz? - odpowiedział książę, ignorując pytanie.

- Och... Emm - kobieta uśmiechnęła się czując, jak rozpływa się pod spojrzeniem hipnotyzujących oczu rudowłosego. Anna posłała jej minę w stylu: "A nie mówiłam?" i mrugnęła przekornie.

- Dziękuję - wydusiła po dłuższym czasie blondynka.

Kątem oka złapała księcia Riket na przewracaniu oczami.

***

- Podsumowując, ostatni czas była dla naszego królestwa bardzo trudny. Zdaję sobie z tego sprawę. Zarówno za moją przyczyną jak i naszych sąsiadów, ale mimo wszystkich przeciwności losu Arendelle dało sobie radę. Ja dałam sobie radę także, dlatego liczę na wspaniałą współpracę z radą i zrozumienie, zaufanie oraz szacunek z państwa strony. Oczywiście z mojej strony też możecie tego oczekiwać.

W sali rozległy się oklaski. Elsa z uśmiechem rozejrzała się po zebranych. Czuła, że tym razem będzie inaczej, że nareszcie ją zaakceptują. Dyskretnie pod stołem ścisnęła rękę Hansa, który siedział po jej prawej stronie. Dzięki swojej nowej pracy mógł uczestniczyć w spotkaniach rady, co bardzo uszczęśliwiło królową i dodało jej otuchy.

Z jednej strony czuła ulgę, że już po wszystkim, a następne zebranie czeka ją dopiero za trzy miesiące. Z drugiej była z siebie dumna i zadowalało ją to, że udało się tyle rzeczy ustalić tym razem. Wychodząc złapała jeszcze księcia Paula. Chciała porozmawiać z nim zanim wypłynie do Nasturii jutro z samego rana. Naprawdę wiele zawdzięczała temu człowiekowi, od znalezienia jej prawdziwej miłości po ocalenie Arendelle.

- Mości Książę! Chwileczkę!

- Och, Wasza Wysokość - mężczyzna ukłonił się z szacunkiem, który... Cóż... Westergaardzi mają do niewielu osób.

- Chciałabym jeszcze raz wyrazić moją dozgonną wdzięczność za wszystko co zrobiłeś dla mojego królestwa i dla mnie.

- Powiem to po raz kolejny, zrobiłem to co do mnie należało.

- A jednak, zrobił pan o wiele więcej. Uwierzył książę we mnie. Nasturia mogła nie mieszać się w sprawy Arendelle, ostatnio nasze stosunki są... skomplikowane, co oczywiście mam zamiar zmienić, albo nawet sprzymierzyć się ze Szwądękauntem. Mimo tego, ty książę postanowiłeś wesprzeć mnie.

- I nadal mam zamiar to robić - odpowiedział z czarującym uśmiechem.

"Te niezwykłe spojrzenia to oni chyba mają w genach." - pomyślała królowa. W ogóle Werstergaardzi są podobno bardzo przystojni. Na razie się ta teoria się sprawdza. Książę Paul był nieco wyższy od Hansa i troszkę szerszy w ramionach. Ubierał się na ciemno co kontrastowało z jego stosunkowo jasną, co było rzadkie u nasturiańskich książąt, karnacją. Jego policzki przykrywały piegi. Miał mocne rysy twarzy i kilkudniowy zarost. Delikatne spojrzenie szmaragdowych oczu przykrywały wyjątkowo długie rzęsy i wyraziste brwi. Książę miał krótkie, kręcone włosy w odcieniu ciemnego blondu. No i ten uśmiech... Ten uśmiech, który topił lody w sercu Elsy zarówno, gdy pojawiał się u Hansa jak i u jego brata.

- Przy okazji, Królowo Elso, chciałbym zaoferować mniej oficjalne stosunki. Oczywiście tylko w prywatnych sytuacjach, jeżeli ci to odpowiada. W końcu niedługo mamy stać się rodziną.

- R - rodziną? - powtórzyła zaskoczona kobieta.

- Okej! - nagle przed nimi wyskoczył Hans. - Myślę, że na ciebie już pora Paul. Miło było, ale się skończyło. Papa! My już musimy iść, jeszcze tyle przygotowań przed bankietem - rudy wszedł między królową i brata i zaczął ją odciągać w drugą stronę.

"Dlaczego dziś wszyscy są tacy dziwni?"

***

Nadeszła pora przyjęcia. Anna zgodnie z obietnicą wystroiła siostrę "jeszcze piękniej". Wygląd królowej zapierał dech w piersiach. Po skończonym dziele, księżniczka stanęła obok i krytycznym okiem przyjrzała się blondynce. Ubrała ją w czerwoną suknię, ponieważ jak stwierdziła: "Istnieją też inne kolory niż niebieski." Kreacja miała ukochane przez Elsę rozcięcie przy nodze (oczywiście w odpowiedniej wysokości) i jedno odkryte ramię. Dosyć wyzywająca propozycja, ale Anna uznała, że to nie będzie pierwsza taka suknia w życiu siostry, zresztą sytuacja na to pozwala. Fryzura też wyjątkowa (nie warkocz) kok z tyłu głowy i parę kosmyków opuszczonych wokół twarzy. A na czubku głowy połyskująca korona.

- Pięknie! - powiedziała księżniczka padając na pobliskim krześle zmęczona przygotowaniami.

- Masz rację Aniu, naprawdę pięknie. Tylko co z tobą? Zostało mało czasu, a ty się jeszcze nawet nie przebrałaś.

- Dzisiaj to ty masz być gwiazdą.

Księżniczka mrugnęła z uśmiechem i zniknęła. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi. Po zgodzie na wejście w komnacie stanął znany i lubiany (w większości) książę Alexander z Riket. Przeleciał wzrokiem po królowej od stóp do głów. Kobieta zarumieniła się lekko, choć w głębi duszy cieszyła się z widoku swojego przyjaciela. Jedynie on dziś wydawał się w miarę normalny. Zaoferował Elsie ramię i spytał czy da się odprowadzić na bal. Ona spojrzała na niego figlarnie.

- Hans będzie zazdrosny - powiedziała.

- Nie pierwszy i nie ostatni raz - zaśmiał się mężczyzna.

Blondynka przewróciła oczami i zaśmiała się.

- Cudownie wyglądasz. Hans będzie zachwycony.

- Mam taką nadzieję - wymamrotała.

- Oj będzie, będzie - odpowiedział głos zza pleców księcia.

- Westergaard, co za miła niespodzianka - powiedział Alex odwracając się do niego.

- Nie wątpię.

- Można wiedzieć dlaczego zaszczycasz nas swoją obecnością?

- Mam zamiar odprowadzić MOJĄ wybrankę na bal.

Elsa słuchała kręcąc głową z boku. Wiedziała, że tak naprawdę to oni się lubią, ale się do tego nie przyznają. Mężczyźni są jak dzieci.

Po jeszcze paru zdaniach wymienionych przez książąt, zapadła cisza. Alexander poklepał Hansa po plecach i szepnął coś. Po tym podszedł do królowej, delikatnie z uwielbieniem dotknął jej policzka i równie delikatnie, ledwie ją muskając, złożył pocałunek na jej policzku.

- Żegnaj, Elso - powiedział i zrobił miejsce dla podchodzącego Hansa.

Ten poczekał aż poprzednik wyjdzie. Stanął przed kobietą i spojrzał jej głęboko w oczy, jakby szukając czegoś. Po chwili uklęknął na jedno kolano, ujął ją za rękę i wyjął pierścionek.

- Wyjdziesz za mnie? - spytał.

Tylko tyle. Żadnych wyznań czy przeprosin. Proste pytanie. Ona wiedziała, że on ją kocha. Nie potrzebowała słów. I on też to wiedział. Wiedział, bo znalazł to w jej oczach. Znalazł tam miłość.

- Tak.

Dla niej już nic się nie liczyło. Rada, mieszkańcy, władcy. Nawet Anna, która wpadła po sekundzie gratulując i ściskając siostrę. W tej jednej jedynej chwili liczył się tylko ten książę klęczący przed nią. I wiedziała, że wszystko się jakoś ułoży, bo znalazła w jego oczach miłość.

I ta miłość została w ich oczach aż do ślubnego kobierca.

A potem?

A potem żyli długo i szczęśliwie...


KONIEC


To by było na tyle. Krótko, zwięźle i na temat. Mam nadzieję, że się podobało. Dajcie znać w komentarzach. Pozdrawiam!

Komentarze

  1. Epilog bardzo mi się spodobał. Mam nadzieję, że jakiś nowy rozdział się tu pojawi. Życzę Ci wesołego jajka i mokrego Śmigusa Dyngusa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Pierwsza część nowego opowiadania pojawi się już niedługo. Jeszcze raz dziękuję za życzenia, a jako że już po świętach to ja życzę Ci miłego tygodnia! :)

      Usuń
  2. Coś dzieje się albo z: A) moimi komentarzami, albo B) moją pamięcią - no albo C) tym blogiem - czego ci nie życzę, więc zostańmy może przy A).
    Więc cóż, w telegraficznym skrócie - za który cię przepraszam, ale jestem po napisaniu chyba 4 komentarzy z rzędu, a ostatnio wcale tego nie robiłam i wyszłam z wprawy:
    1. ELSA MA ZOSTAĆ CIOCIĄ. TAK. KRISTANNOWE DZIECI. KRISTANNA *KHEM KHEM*. NO OGÓLNIE JAK NAJBARDZIEJ TAK.
    2. Coś tam chyba kiedyś wspominałam, że lubię Paula? No, Paul jest spoko. Myślę, że mogę go lubić nadal.
    3. Bardzo podobają mi się A) nawiązanie do Eldory (to z tych książek/gazet z Krainy Lodu? Kojarzę tę nazwę i sama jej użyłam do jakiegoś miasta w moim opowiadaniu czy coś, nie jestem pewna, i nie wiem skąd to wzięłam, ale kojarzę :D), B) odznaka złotego krokusa! ♥ i C) wszelkie nawiązania do Norwegii, jak ta wyspa, na którą wysłano Szwąda. Tfu.
    4. Ogólnie sama w sobie forma epilogu, a przynajmniej początek, jest bardzo fajna - tak jak mówiłam przy 2 części zakończenia: skrótowo, bez zbędnego rozwlekania tego, co konieczne, ale może nie najciekawsze. A później mamy zwykłe dialogi i opisy i już jest cacy :)
    5. WIEDZIAŁAM, że Helsa się zaręczy! Wiedziałam! W sumie no wskazywała na to i nazwa bloga, i tytuł opowiadania... ale jakoś i tak mogło się to nie zdarzyć - a ja wiedziałam xD
    6. Alex nadal tego nie przebolał :C
    7. Zakończenie jest najlepsze z możliwych - krótkie, proste, ale bardzo ładne - i świetnie nawiązuje do tytułu! Znaczy, już eks-tytułu, ale wciąż. Bardzo mi się podobało! ♥
    (8. Wiem, że już przeczytałam 1 część nowego opowiadania, więc to oszustwo - ale w tym miejscu powinnam powiedzieć, że czekam na kolejne opowiadanie! :D)
    [lodowy-wierch]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nic się nie dzieje z moim blogiem (ani z Twoją pamięcią ;-), ale moje komentarze normalnie się publikują, więc nie wiem co się dzieje. Gdyby dalej tak było, daj mi znać, spróbuję coś z tym zrobić.
      Długo siedziałam nad tym epilogiem, bo nie wiedziałam co zrobić, aby nie był ani za długi ani za krótki. Miło, że mi wyszło.
      Eldora pojawiła się książce z serii Anna & Elsa. Tak mi pięknie pasuje, gdy potrzebuję jakiegoś innego królestwa i często będę jej używała.
      Zaręczyny... W sumie na początku nie miało ich być, ale jakoś nie mogłam się powstrzymać. Co to za szczęśliwe zakończenie bez ślubu? ;-)

      Usuń
    2. Sama nie wiem, może nie dopilnowałam, żeby komentarze do końca się opublikowały czy coś - bo jestem praktycznie pewna, że je pisałam, zwłaszcza, że jak pisałam je drugi raz, to przypomniało mi się, że wiele rzeczy już pisałam xD No cóż. W każdym razie teraz jest chyba okej :)
      A, no jasne, wiedziałam, że kojarzę tę nazwę! :) Bardzo fajny pomysł na jej wykorzystanie!
      A ze ślubem popieram - wyszło typowo disnejowsko :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 6 - Świąteczny

Rozdział 1

Rozdział 2