One-shot #1
Witajcie! Była prośba o napisanie czegoś związanego z drugą częścią, a ja powiedziałam, że zrobię to po wyjściu DVD. Mam jednak niespodziankę dla Was! Apollo postanowił dać mi natchnienie i w ten sposób w ciągu zaledwie piętnastu minut narodził się ten oto one-shot. Jak dobrze wiecie, nie jestem wielką fanką drugiej części
Krainy Lodu. Z tego powodu nie czuję się najlepiej pisząc w oparciu o nią. Być
może jeszcze do tego nie dojrzałam, bo nie da się ukryć, że Frozen II to jest
do końca film łatwy, miły i przyjemny. Mimo tego stwierdziłam, że spróbuję i zobaczę
jak wyjdzie. Teraz, na świeżo, póki nie ma jeszcze za dużo fanfick’ów z drugiej
części. Kiedy jeszcze mam szansę napisać coś oryginalnego. Akcja ma miejsce oczywiście po wydarzeniach z Krainy Lodu II. Zapraszam do czytania!
To niezmienne jest, że chcę być z tobą na zawsze już…
Urodziłam się jako księżniczka Elsa z Arendelle. Następczyni
tronu. W wieku dwóch lat, kiedy pokazały się moje moce, zaczęto mnie nazywać Obdarowaną. Miałam władzę nad śniegiem i
lodem. Rok później, gdy na świat przyszła Anna, zostałam siostrą. Właśnie to stało
się dla mnie najważniejsze przez kolejne
lata. Po „incydencie z magią”, jak to zwykł mawiać mój ojciec, przekształcono
mnie w swego rodzaju ducha. Dla mojej siostry, dla moich poddanych, dla całego
świata byłam jedynie duchem dawnej księżniczki. Nie pokazywałam się publicznie.
Niektórzy ludzie zaczęli mówić o mojej rzekomej śmierci. Byłam legendą,
opowieścią. Taką nazwę nosiłam przez ponad
dekadę. Po śmierci rodziców stałam się sierotą, by następnie założyć koronę i
uzyskać tytuł królowej. Władczyni Arendelle. Przez moment byłam wiedźmą, lecz
na Lodowym Wierchu coś się zmieniło. Przeobraziłam się w Królową Śniegu. Sama
rządziłam własnym losem. Przez krótką chwilę, bo zanim się spostrzegłam
zostałam morderczynią… i więźniem w swoim zamku. Uciekinierka, skazana, ofiara,
zabójczyni Anny. Ułamek sekundy i nagle znów byłam siostrą, znów byłam królową,
znów byłam kochana. Odgrywałam rolę, do której przygotowywałam się od
dzieciństwa i byłam szczęśliwa. Bardzo szczęśliwa. A potem przyszedł głos, który zmienił mnie po raz kolejny w ducha. Jednak w zupełnie inny sposób, w Piątego ducha – most łączący świat magii
ze światem ludzi. Już nie byłam królową. Już nie byłam definicją słowa siostra. Byłam sobą. Coś wspaniałego.
Czułam się dobrze przez rok, dwa lata, pięć lat, dekadę… Ale minęło już pół
wieku. I nie czuję się dobrze. Po jakiś siedmiu latach zauważyłam, że się nie
starzeję. W Zaklętej Puszczy zyskałam nieśmiertelność. W pierwszej chwili
myślałam, że to dar. Dostałam coś o czym marzą tysiące ludzi. Teraz wiem, że to
przekleństwo. Zaczęło się od ludzi stąd. Od Northuldry. Pierwsza odeszła od nas
Yelana. To było coś naturalnego. Była starsza ode mnie. Wierzyłam, że odnalazła
spokój wśród duchów natury. Żyłam dalej. Następny był Ryder. Zmarł podczas
wspinaczki. Spadł w przepaść. Jego śmierć uderzyła mnie mocnej. Uważałam, że
jest niesprawiedliwa. Przez miesiące oskarżałam Skalne Kolosy, że mu nie
pomogły. Choć były w stanie. Wiedziałam to. Trwało to długo, ale pogodziłam się
z jego śmiercią. Pogodziłam się z duchami i odzyskałam równowagę. Zrozumiałam,
że pewnych rzeczy nie można zmienić, dlatego wiadomość o przejściu porucznika
Mattiasa w wieczny sen mnie nie poruszyła. Tak samo w przypadku Gerdy i Kaja.
Uodporniłam się na śmierć. Tak myślałam. Jednak nic nie mogło przygotować mnie
na to co nastąpiło później. Jesienią 1890 roku Kristoff zachorował. Bez
zawahania ruszyłam do Arendelle. Razem z Anną przeszukałyśmy prawie cały
kontynent i zebrałyśmy w królestwie najlepszych lekarzy. Na marne. Król zamarł
wraz z nadejściem nowego roku. Nie doczekał się żadnego potomstwa. Moja siostra
poroniła dwie ciąże, a teraz straciła męża. Była zrozpaczona. Przestała jeść i
pić. Przestała wychodzić ze swojej komnaty. Jej jedynym filarem byłam ja. W tej
sytuacji postanowiłam przenieść się do Arendelle na dłużej. Kierowałam duchami na
odległość. Zaczęłam za to kierować państwem. Anna nie umiała podołać swoim
obowiązkom w obecnym stanie. Znów byłam siostrą. Znów byłam królową. Mój widok
wprawiał większość obcokrajowców w zdumienie. W wieku niespełna czterdziestu
lat wyglądałam nadal jak dwudziestolatka. Sama również czułam się dziwnie
widząc jak upływ czasu wpłynął na moich dawnych znajomych. Arendelle i jego
mieszkańcy to coś innego. Tutaj bywałam często. Natomiast za granicami
królestwa nie byłam od czasu zniknięcia mgły. Przyznam, że było trudno ponownie
wejść w dworskie życie. Tęskniłam za wolnością, za duchami. Jednak zostałam.
Dla Anny. Po tym wszystkim byłyśmy silniejsze i jeszcze bardziej zżyte ze sobą.
Kiedy w końcu i ona pogodziła się ze stratą, wróciłam do Puszczy. Raz w tygodniu
jechałam do zamku, by sprawdzić, czy z Anią wszystko w porządku. Straciła dawny
uśmiech. Straciła błysk w oku, ale czuła się dobrze. W tamtym czasie czułam się
jak matka. Opiekowałam się Anną niczym małym dzieckiem. Wszystko powoli wracało
do normy. Już wychodziłam na prostą, gdy los postanowił znów mnie wypróbować.
Honeymaren została zagryziona przez wilki. Moja przyjaciółka zginęła w
męczarniach, w taki podły sposób. Wtedy to ja się załamałam. Nie chciałam
przebywać w Puszczy. Opuściłam Ahtohallan. Przez tydzień włóczyłam się po
arendellskich lasach, szukając celu. W takim stanie znalazł mnie Bazaltar.
Kolejne miesiące spędziłam w Dolinie Żywej Skały, na nowo ucząc się zaufania.
Znów powstałam. Znów się odrodziłam. Byłam jako niezdobyta twierdza. Zniszczona,
połamana, ale nadal stojąca. Z każdym dniem silniejsza. Jednak tym razem nie
powstanę. Nic mi nie pomoże. Dzisiaj królestwo Arendelle po raz kolejny
pogrążyło się w żałobie. Dzisiaj zmarła królowa Anna. Byłam przy niej.
Patrzyłam na jej śmierć i choć mogłam zawładnąć czterema żywiołami, to nie
mogłam jej pomóc. Jako siedemdziesięciolatka moja siostrzyczka odeszła. A ja
zostałam sama. Gorące łzy spływały po moich policzkach.
- Już nie chcę, rozumiesz?! – krzyknęłam desperacko do
stojącego przede mną Nokka.
Gdzieś z tyłu głowy wiedziałam, że to nastąpi, ale nie byłam
gotowa. Nigdy bym nie była. Potrzebuję jej.
- Mam już dosyć! Znajdź kogoś innego!
Perspektywa życia, wiecznego życia bez Anny mnie przeraża.
Ona nie była tylko moją siostrą. Była fundamentem mojego istnienia. Moja matka
miała dwie córki. Każdy most łączy dwa brzegi. Ja bez niej nie istnieję.
- Proszę…
To niezmienne jest, że chcę być z tobą na zawsze już…
Tak, wiem, że jestem straszna. Przepraszam za taki depresyjny wpis. Możecie śmiało stwierdzić, że się uwzięłam i widzę same złe cechy tego filmu. Jednak to nieprawda. Serio. Po prostu tak nagle mi wpadło do głowy: Czy Elsa jest teraz nieśmiertelna? Pomyślmy przez chwilę, w pierwszej części dojrzewa i rozwija się jak normalny człowiek. Jednak normalna (w dobrym znaczeniu ;-)) nie jest. Jej ciało inaczej reaguje na zimno. No wiecie, the cold never bothered her anyway. W drugiej części natomiast ona zamarza. Co jeżeli jej ciało w tym momencie zatrzymało rozwój, że tak to ujmę. W końcu ona sama nazywa siebie duchem. Panuje nad żywiołami, a przynajmniej ma nad nimi jakąś tam kontrolę. Jest niemalże boginią. Czy natura może sobie pozwolić na to, by tak potężny człowiek po prostu się zestarzał i umarł? I wiem co teraz myślicie: Przecież Anna też zamarzła! Tak, ale w inny sposób. Jej ciało zostało "zaatakowane". Zresztą ona nigdy nie miała nic z magii w sobie (swojej magii). Za to Elsa teoretycznie nie miała prawa zamarznąć. Może to jest trochę naciągane, ale tak to sobie mniej więcej tłumaczę. W każdym razie, chciałam przyjrzeć się emocjom osoby, która widzi śmierć wszystkich bliskich osób. Teraz druga kwestia, skoro Elsa sama odeszła od siostry, to dlaczego teraz nie może bez niej żyć? Już mówię, uważam, że siostry są ze sobą od urodzenia połączone czymś więcej niż krwią. Jakimś magicznym węzłem. Anna przez wiele lat pukała do drzwi Elsy, choć wiedziała, że to nic nie da. Szukała jej towarzystwa. Coś ją do niej ciągnęło. Na balu koronacyjnym obie były szczęśliwe, że mogą w końcu spędzić razem czas. Nie było żadnych kłótni ani wyrzutów. Dopiero kiedy Anna przyszła ze swoim narzeczonym i Elsa zobaczyła, że ktoś próbuje wykorzystać jej naiwną siostrę (tak, uważam, że Elsa, od początku wiedziała, że coś tu nie gra), to wypłynęły jej złe emocje. To był strach o dobro Ani. Jak dobrze wiemy, księżniczki nie zniechęciło zachowanie siostry i bez namysłu pojechała za nią. Po raz kolejny, coś ją ciągnęło do siostry. Co więcej, Anna po "ataku" Elsy i przebiciu serca, nadal błagała ją o powrót. Na końcu filmu mamy niezbity dowód, że ich miłość jest magiczna. Tylko wielka miłość może rozpuścić lód w sercu - Kristoff kochał Annę, poświęcił się dla niej; Olaf kochał Annę, był w stanie się dla niej roztopić; ale dopiero miłość między siostrami uzdrowiła rudowłosą. W drugiej części mają miejsce podobne sytuacje. Z tego powodu uważam, że siostry mogą żyć tylko obie naraz. Myślę, że Piąty duch to Elsa i Anna razem. Jak Yin i yang. Jego bez drugiego nie istnieje.
Uff... Trochę powymyślałam, ale właśnie to lubię najbardziej. Fanowskie teorie to świat niezwykły. Wiem, że może moja ma trochę dziur, ale chciałam spróbować potworzyć ciut dla zabawy.
Co o tym sądzicie? Jak podobał się Wam one-shot? Dajcie mi znać w komentarzach!
O kurcze takiego angstu się nie spodziewałam
OdpowiedzUsuńNo wiem, ale wydaje mi się, że częściej piszę wesołe rzeczy i chciałam spróbować czegoś nowego
UsuńZnaczy ogólnie to bardzo mi się podobało, ale przypomniałaś mi dlaczego nie chce żeby teoria o nieśmiertelnej Elsie okazała się kanonem
UsuńCieszę się, że Ci się podobało. Powiem szczerze, że choć sama to napisałam, też wolałabym żeby Elsa jednak żyła i umarła normalnie. Nie obstaję przy żadnej ze stron, ponieważ choć są argumenty potwierdzające to, że prawdopodobnie jest nieśmiertelna, to tak na prawdę nigdy nie zostało to powiedziane wprost, a jednak urodziła się w naturalny sposób i tak też dorastała. Jedynie na potrzeby swojego one-shota postawiłam tezę, że jest nieśmiertelna.
UsuńNie że coś ale wole Cie w tym zabawniejszym stylu
OdpowiedzUsuńRozumiem. Chodzi o to, że w ogóle lepszy jest zabawniejszt styl czy mi lepiej wychodzi?
UsuńChodzi o to, że... lepiej Ci to wychodzi. Ale bardzo fajnie, ze próbujesz nowych rzeczy, tyle że czytelnicy byli przyzwyczajeni do Twojej spokojniejszej wersji. Ale mroczną stronę Marisol też miło jest poznać XD
UsuńHaha. Jasne, wszystko rozumiem. Ja też wolę pisać weselsze rzeczy tak szczerze. Po prostu wpadł mi taki pomysł i chciałam się nim z Wami podzielić. Tak czy siak dzięki za opinię.
UsuńBardzo fajny pomysł! Szczerze mówiąc, ja też się nie spodziewałam takiego angstu i takiego otwartego zakończenia :D Bardzo fajnie podeszłaś do tematu, chociaż ja nie jestem zwolenniczką teorii o nieśmiertelnej Elsie - wydaje mi się, że po prostu ma "rolę" Piątego Ducha, czyli jest takim jakby łącznikiem między żywiołami a ludźmi? Ale nadal jest człowiekiem :D
OdpowiedzUsuńW sumie, jeśli chodzi o nieśmiertelność Elsy, ostatnio natknęłam się na tumblrze na informację, że pierwotnym zamiarem twórców było zabicie Elsy - tzn. miała zostać zamrożona (i miała "ożyć" w trzeciej części, więc ten wątek byłby takim pomostem między F2 a F3), co w sumie miałoby bardzo dużo sensu, biorąc pod uwagę, jak szybko dzieje się wiele rzeczy, i jakie nie do końca spójne jest zakończenie... No ale ktoś z góry zadecydował inaczej i jest jak jest ¯\_㋡_/¯
Bardzo w ogóle podoba mi się, że używasz oryginalnych imion, tzn. Ryder i Honeymaren, bo polskie wersje, zwłaszcza jej imienia, są nie do zdzierżenia xD
Tymczasem czekam na kolejne opowiadania! :)
[lodowy-wierch]
Dziękuję! Mnie po pierwszej części nawet do głowy nie przyszło, że Elsa jest nieśmiertelna. Też zakładałam, że jest po prostu człowiekiem z mocami. Druga część natomiast skłoniła mnie do rozmyślań. Teraz już nic nie jest takie oczywiste, ale wiadomo, że każdy wierzy w co chce. :-)
UsuńUważam, że to był dobry pomysł, aby zabić Elsę i przenieść ten wątek do trzeciej części. Po pierwsze, byłoby to coś nowego w animacjach Disney'a. Po drugie, powstałaby 3 część, co samo w sobie jest wielkim plusem (i tak mam nadzieję, że powstanie). Po trzecie, można by wtedy jakoś odczuć tę śmierć, a w obecnej wersji tak naprawdę "przebiegamy" przez tę ważną scenę. Spójrzmy jednak prawdzie w oczy, to jest film skierowany dla dzieci, a nie sądzę by były one zachwycone, gdyby ich ukochana bohaterka umarła "na dobre". Jednak pomysł ciekawy.
Oryginalnych imion używam, bo "Haniamaja" kłuje w uszy. ;-)
Właściwie to ze wszystkim się tutaj z tobą zgadzam xD
UsuńCo do trójki, obawiam się, że pozamykali sobie wszystkie furtki zakończeniem F2, ale zobaczymy. Podobno Jen Lee wspominała coś o serialu na Disney+, ale nie podała żadnych szczegółów. Więc chyba pozostaje nam czekać ;)
Też słyszałam o serialu na Disney +, ale ludzie mówią że on ma być podobno skupiony głównie na Elsie więc obawiam się że jeśli to powstanie to Anna i Kristoff będą jeszcze bardziej pominięci niż w sequelu.
UsuńZ tego, co ja wiem, twórcy jeszcze nic nie powiedzieli konkretnie, więc nie wiadomo (z jednej strony ta opcja wydaje się bardzo prawdopodobna, ale z drugiej, Disney w przypadku Krainy zawsze wszystko robi o siostrach xD). Co do Kristanny, być może będzie jakaś krótkometrażówka ze ślubu, ale ogólnie wydaje mi się, że F2 pozamykało wszystkie możliwe wątki, więc nawet jeśli powstanie serial, to raczej nie będzie dotyczył żadnych istotnych wydarzeń :(
Usuń