Rozdział 1

Dobry wieczór! Jest 02:18, a ja piszę rozdział. Jak to jest, że wena zawsze przychodzi w nocy? Tak czy siak, oto on. Pierwszy rozdział drugiej części opowiadania. Jednak zanim on nastąpi, krótkie streszczenie pierwszej części:
Hans przypłynął wraz ze swoimi braćmi - Calebem i Paulem do Arendelle, żeby w królestwie Elsy odbyć karę za swoje zbrodnie. Przeprosił za swoje czyny i dostał od królowej "kredyt zaufania". Siostry po wspólnej rozmowie, postanowiły skazać go na prace w zamku. W czasie Świąt Bożego Narodzenia również Anna wybaczyła księciu, a podczas uczty wigilijnej Kristoff oświadczył się jej. Uwaga, ważne: ZGODZIŁA SIĘ. ;-) Hans jako wyraz wdzięczności kupił Elsie naszyjnik. Po świętach książę rozpoczął prace w ogrodzie zamkowym. Królowa dostała list od arcyksięcia Szwądękaunta, w którym skrytykował jej zachowanie względem rudowłosego oraz list od króla Riket, który zapowiadał przybycie jego syna do Arendelle. Książę Riket - Alexander od początku imponował Elsie. Anna i Kristoff ustalili datę ślubu na pierwszy dzień wiosny. Alex zaprosił Elsę, by poszli jako para, ku wielkiemu niezadowoleniu Hansa. Niedługo potem stał się jej oficjalnym zalotnikiem. Hans wyznał Elsie miłość i ją pocałował. Królowa od niego uciekła. Hans i Alex się o nią pokłócili. Anna odbyła szczerą rozmowę z siostrą na temat jej uczuć do obu mężczyzn. Anka i Kris wzięli ślub. Na weselu Alexander wyszedł z sali i gdzieś zniknął. Hans wykorzystał sytuację i towarzyszył Elsie przez całą noc. Alex spotkał się z Valerie - córką arcyksięcia. Okazało się się, że oboje byli zaręczeni i planowali pogrążyć królową Arendelle. Siostry rozmawiały o przeszłości, blondynka opowiedziała co było przyczyną jej odtrącenia. Anna wyjechała z Kristoffem w podróż poślubną. Alexander chował się przed Elsą i zwierzył się Valerie ze swoich wątpliwości. Władczyni czuła się rozdarta pomiędzy Hansem a księciem Riket. Po konfrontacji z drugim z nich, zerwała zaloty. Pokłóciła się również z księciem Nasturii. Po jakimś czasie przeprosiła go i przyznała się do swoich uczuć względem niego. Valerie rozmawiała z Elsą i próbowała ją nakłonić do wybaczenie Alexowi. Anna opowiedziała Kristoffowi swoje plany posiadania czwórki dzieci (Tristan, Brand, Anders i Liv). Elsa przygotowywała się do spotkania z Radą Królewską. Gdy chciała się pogodzić z Alexem i zostać przyjaciółmi, ten kazał jej uciekać. Wspólne siły arcyksięcia i Fabiana (ojca Alexa) zaatakowały Arendelle. Książę Riket i królowa ukryli się na poddaszu. Hans przejął kontrolę nad wojskiem. Valerie stanęła u boku ojca. Anna i Kristoff zawrócili do miasta. Alexander wyznał Elsie miłość. Królowa ją odrzuciła. Hans znalazł ich i zarządał od bruneta wyjaśnień. Alex powiedział, że Szwądękaunt chciał zemsty na królowej, a jego ojciec mu pomógł, bo bał się magii. Żołnierze związali Hansa i Alexa oraz zamknęli Elsę. Książę Riket opowiedział się po stronie Arendelle. W czasie podróży, ludzie wroga pojmali Annę. Jakiś czas później Kristoff dotarł do miasta. Arcyksiążę ogłosił podbicie Arendelle przez Riket i skazał Annę, Hansa i Alexandra na śmierć. Elsa uwolniła siebie i przyjaciół, dołączył do nich Kris. Na pomoc Arendelle przybył księżę Paul na czele wojsk Nasturii. Riket i Szwądękaunt zostali pokonani. Valerie uciekła. Hans poprawił stosunki z bratem. Alexander i Elsa zostali przyjaciółmi. Książę Nasturii oświadczył się królowej. Uwaga, ważne; ONA TEŻ SIĘ ZGODZIŁA. ;-) Polecam ponownie przeczytać krótki epilog. Tam całe zakończenie jest dokładnie opisane. Uff! To by było na tyle.

Miłego czytania!



- Ja, książę Hans Christian Westergaard z Nasturii biorę ciebie królowo Elso Margot Kathrine z Arendelle za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci.

- Ja, królowa Elsa Margot Kathrine z Arendelle biorę ciebie książę Hansie Christianie Westergaard z Nasturii za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci.

- Na znak zawartego małżeństwa, nałóżcie sobie obrączki.

- No już Tristan, twoja kolej – szepnęła księżniczka Anna do trzyletniego chłopca, siedzącego obok niej.

Młody książę Arendelle wstał i lekko się chwiejąc na swoich małych nóżkach, podał obrączki swojej ciotce. Ta obdarzyła go promiennym uśmiechem i lekko drżącą dłonią delikatnie wzięła pierścionek. To samo uczynił jej ukochany książę.

- Elso, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności.

Hans ujął rękę władczyni i śmiałym ruchem wsunął obrączkę na jej śnieżnobiały palec.

- Teraz już mi nie uciekniesz – szepnął cicho, tak żeby biskup nie usłyszał.

Elsa zachichotała i chwyciła dłoń mężczyzny.

- Hansie, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności.

- Nie zamierzam – odszepnęła, wkładając pierścionek na jego palec.

- Niniejszym – zaczął biskup donośnym głosem. – Ogłaszam was mężem i żoną.

Para złączyła się w długo wyczekiwanym pocałunku. Głośne wiwaty rozległy się w kaplicy zamkowej. Matka pana młodego dyskretnie wytarła spływającą łzę. Właśnie przeżyła ślub ostatniego ze swoich synów. Dwanaście poprzednich nie zdołało uodpornić ją na te emocje. Z drugiej strony kościoła Anna mocno przytuliła swojego niebieskookiego synka. Zadbała o jego nienaganny strój na ślubie cioci. Wyglądał bardzo przystojnie w zielonym mini surducie. Jej mąż owinął swoje silne ramię wokół niej. On również wyglądał niezwykle w swoim garniturze. Nie często mogła go oglądać tak odświętnie ubranego.

- Świetnie się spisałeś, mój reniferku – powiedział mężczyzna, mierzwiąc włosy syna.

- Kristoff! Układałyśmy tę fryzurę godzinę! Masz pojęcie jak trudno jest go utrzymać w jednym miejscu?

- Tak samo trudno jak ciebie? – odpowiedział z przekąsem.

Księżniczka wywróciła oczami i wzięła rączkę Tristana.

- Lepiej chodźmy już na salę…

***

- Królowa Elsa wraz z jej szanownym małżonkiem księciem Hansem!

Elsa chwyciła ramię męża i przepełniona radością weszła do sali balowej. Razem z Hansem ustalili, że dostanie on tytuł księcia małżonka. Chcieli w ten sposób zabezpieczyć rolę Elsy jako królowej Arendelle, a nie żony króla. Oboje stwierdzili, że to ona powinna zachować większość obowiązków. Co nie znaczy, że jej zacny mąż nie będzie jej pomagał.

- Ciocia Elsa! – małemu księciu oczy zaiskrzyły na widok ukochanej siostry matki.

Szybko wyrwał się z objęć ojca i podbiegł do pary młodej.

- Tristan, stój! – zdążyła jeszcze krzyknąć Anna.

Jednak chłopiec już był w samym centrum sali. Królowa zaśmiała się i wzięła go w ramiona. Była tak bardzo zauroczona swoim siostrzeńcem jak on nią. Goście obserwowali całe zajście z uśmiechami na twarzach. Rzadko zdarzało się, aby rodzina królewska była połączona tak prawdziwą miłością. Zdecydowanie Arendelle było niezwykłe pod wieloma względami.

- A z wujkiem to się już nie przywitasz? – zapytał Hans, mrugając do malca.

Tristan od narodzin, a właściwie odkąd zaczął mówić, nazywał księcia Nasturii wujkiem. Już wtedy para była zaręczona. Niestety formalności i przekonywanie Rady o dobrych intencjach Hansa zajęło bardzo dużo czasu. Królowa Śniegu pomyślała również o swoich poddanych i powoli przyzwyczajała ich do obecności rudowłosego przy swoim boku. Razem pokazywali się podczas różnych świąt narodowych, wspólnie brali udział w akcjach na rzecz mieszkańców, raz nawet pomagali przy budowie nowego sierocińca. Hans powoli zyskiwał przychylność Arendellian, ale to trwało. Nadal ma wielu wrogów w mieście, ale większość społeczeństwo dostrzegła jego dobroć i zapomniała o jego „występkach”. Na koniec zostawili poinformowanie rodziny Westergaard. Uzyskanie zgody od ojca na ślub także było nie lada wyzwaniem. Nie oszukujmy się, najtrudniejsze było dla króla znalezienie czasu dla najmłodszego syna. Sumując to wszystko, para musiała czekać ponad trzy lata na złączenie się węzłem małżeńskim. Całe życie małego Tristana.

- Ciociu, dlaczego mnie nikt nie zapowiada, gdy wchodzę?

Elsa figlarnie spojrzała na męża.

- Hans, zapowiedz proszę mojego siostrzeńca, tak jak należy.

- Oczywiście, Wasza Wysokość.

Świeżo upieczony książę małżonek stanął prosto i powiedział:

- Jego Wysokość, książę Tristan Agnarr Bjorgman z Arendelle, syn Najjaśniejszej Pani księżniczki Anny oraz Nadwornego Dostawcy Lodu i Sopli księcia Kristoffa Bjorgmana.

W odpowiedzi usłyszał śmiech trzylatka.

- Elsa, ja cię tak przepraszam! – po chwili podbiegła do nich Ania.

Pomimo swojej drugiej ciąży, nadal była sprawna jak gepard. Chociaż trzeba było przyznać, że w czwartym miesiącu stanu błogosławionego, jej brzuch był naprawdę pokaźnych rozmiarów. Gerda cały czas powtarzała, że narodzą się bliźniaki. Jeśli będą takie same jak ich starszy brat, to opiekunki z Anną na czele będą miały co robić.

- Próbowałam go powstrzymać, ale mi uciekł. Twój siostrzeniec to prawdziwe żywe srebro. Ładnie to tak uciekać mamie? – zwróciła się do syna, biorąc go od siostry.

Mama. To słowo była nadal tak dziwne dla Elsy. Szczególnie w odniesieniu do jej siostry. To fakt, że kochała Tristana całym sercem, a Anna była wspaniałą matką. Jednak dla niej na zawsze pozostanie małą dziewczynką, pukającą do jej drzwi. To niesamowite jak jej życie zmieniło się w ciągu ostatnich sześciu lat. Jej koronacja i zimna stulecia, powrót Hansa niespełna dwa miesiące później, historia z Alexandrem i Valerie, ślub Anny i Kristoffa, jej zaręczyny rok później, narodziny Tristana, negocjacje w sprawie ślubu, druga ciąża Anny i w końcu ona w wieku dwudziestu sześciu lat bierze ślub. Jak to ujął lord Solberg: „W ostatniej chwilii.” Tak, to prawda, tak późne związki nie są popularne wśród klasy rządzącej, ale zdecydowanie było warto czekać. Teraz będzie już tylko lepiej.

- Elsa, kochanie, jesteś gotowa na nasz pierwszy taniec?

Do rzeczywistości przywrócił ją głos męża.

- Oczywiście.

***

Zaproszenia na ślub rozesłane były po całej Europie. Wszyscy chcieli na własne oczy zobaczyć ślub sławnej Królowej Śniegu. Jako władczyni, Elsa miała obowiązek zaprosić arystokrację ze wszystkich sprzymierzonych państw. Dlatego jej wesele było o wiele bardziej formalne i uroczyste, a zarazem poważne niż wesele Anny. Pojawili się goście ze wszystkich stron. Auradon*, Avalor, Eldora, Paraiso, Cordoba, Corona, Nasturia, Riket, Riverland a nawet Weselton. A do tego cała szlachta z Arendelle. W zamku było naprawdę tłoczno. Gdy nadszedł moment przekazania podarunków i życzeń, kolejka zrobiła się niemiłosiernie długa. Para młoda spojrzała na siebie niepewnie.

- Uroki władzy, jak sądzę – mruknął Hans.

Kobieta trąciła go w ramię.

- Przyjmiemy to z uśmiechem i gracją.

- Wedle rozkazu, najdroższa – odpowiedział z figlarnym uśmiechem.

Kaj** stanął obok tronów i zaczął przedstawiać przybyłych.

- Jego Wysokość, król Alexander Pierwszy z Riket.

Powszechnie wiadomo, że po powrocie do ojczyzny ojciec Alexandra – Fabian, został zdetronizowany. Jego syn założył koronę pół roku później, przywracając tym samym dobre stosunki z nordyckim królestwem. Jego przyjaźń z Elsą także bardzo dobrze się rozwijała. Regularnie ze sobą korespondowali.

- Alex! Tak się cieszę, że cię widzę! – królowa przytuliła przyjaciela.

- Ja również się cieszę, Elso. Choć wolałbym inne okoliczności – dodał ciszej.

- Słyszałem to! – powiedział urażony książę małżonek.

Niebieskooka przewróciła oczami. Oni się nigdy nie zmienią.

- Westergaard, a ty nadal tutaj.

- A ty nadal sam.

- Nic nie poradzę, że nasza piękna śnieżynka wybrała ciebie. – król zbliżył się do Elsy. - Jeśli cię szantażuje, mrugnij dwa razy, a uciekniemy razem do Agrabahu.

- Alexander! – skarciła go.

- Przykro mi, Najjaśniejszy Panie, ale to jest czysta, prawdziwa miłość – skomentował rudowłosy. – A teraz albo dajesz nam prezent, albo zmykaj, bo zatrzymujesz nam kolejkę.

Teraz już cała trójka wybuchła śmiechem.

- Dobrze cię widzieć, Hans.

- Ciebie również, Alex.

Mężczyźni podali sobie dłonie.

- Ale jeśli będziesz za długo gapił się na moją żonę, to cię ulokuję w lochach.

Alexander złożył parze życzenia, podarował ów prezent i poszedł skosztować znanej, arendellskiej czekolady, która podobno łagodzi smutek.

- Królowa Bella i król Adam oraz książę Benjamin z Auradonu – znów zabrzmiał głos Kaja.

Oczom Elsy i Hansa ukazała się niesamowicie piękna kobieta w obecności rosłego mężczyzny i kilkuletniego chłopca.

- Cały Auradon składa najserdeczniejsze życzenia – rozpoczęła brunetka - abyście przeszli przez życie razem, z uśmiechem na ustach, szacunkiem i zrozu…

- Nudzi mi się – wtrącił nagle chłopiec.

- Benjamin! – zbeształ go ojciec. – Masz natychmiast przeprosić!

Książę spojrzał na swoje buty i wymamrotał ciche przeprosiny. Królowa Arendelle pochyliła się nad nim i delikatnie ujęła jego podbródek.

- Jak się nazywasz? – spytała miłym głosem.

- Ben – odpowiedział cicho młodzieniec.

- Wiesz Ben, moja siostra ma małego synka. Jest parę lat młodszy od ciebie. Ma na imię Tristan. Może pobawicie się razem?

Następca tronu Auradonu uśmiechnął się od ucha do ucha.

- Jasne – wykrzyknął radośnie.

- Świetnie! Stoją tam w rogu sali.

Już po chwili Bena nie było. Hans czule objął swoją ukochaną. Ta kobieta ma naprawdę serce ze złota.

- Jeszcze raz przepraszamy, Wasza Wysokość, nasz syn to nieposkromiona energia i zawsze musi powiedzieć swoje zdanie, choć nie zawsze wychodzi mu to na dobre.

- Nic się nie stało. My już dobrze wiemy, jak to jest zajmować się kilkulatkiem, nieprawdaż Elsa?

- Dokładnie. Księżniczka Anna również czasami nie może nadążyć za swoim synem.

- Piękne maleństwo z pańskiego siostrzeńca – powiedziała królowa Bella. – Wybaczcie mi ciekawość, ale czy dobrze widziałam, że księżniczka jest brzemienna?

- Owszem. Niedługo narodzi się następny książę bądź księżniczka Arendelle. Oby spokojniejszy niż Tristan.

- Wasze Wysokości również planują potomstwo? – zapytał król Adam.

Elsa była tak zszokowana pytaniem, że wokół niej spadło trochę śniegu.

- My… Nie rozmawialiśmy o tym… Ja…

- Założę się, że wasze dzieci będą przepiękne!

Więcej śniegu.

Hans położył ciepłą rękę na plecach żony.

- Życzę państwu miłej zabawy – powiedział.

Para królewska spojrzała na siebie, po czym odeszła już z mniejszymi uśmiechami.

- Nie musiałeś być taki niemiły. Nie chcieli zrobić nic złego – wybełkotała Elsa, gdy już nie byli w zasięgu wzroku.

- Gdybym nie zareagował, mielibyśmy tutaj lodowisko.

Elsa spojrzała na ziemię. Faktycznie, koło niej zebrała się już całkiem spora ilość śniegu.

- Och…

Jednym ruchem ręki sprawiła, że całość rozpłynęła się w powietrzu.

- Jej Wysokość księżniczka Roszpunka i jej zacny małżonek książę Julian z Corony…

- Jej Wysokość koronowana księżniczka Elena z Avaloru z siostrą - księżniczką Isabellą…

- Jego Wysokość książę Alonso z Cordoby…

- Jej Wysokość księżniczka Valentina z Paraiso…***

- Lord Solberg z Arendelle z żoną…

- Premier Johannes Ole Lysberg…

- Rodzina von Bausch: Anne, Lily, Martin i Franz…

- Hrabia Michonneau…

- Lord…

- Księżniczka…

- Król…



- Kaj, czy to już koniec? – zapytała słabym głosem królowa, rozmasowując kark.

- Zaraz mi głowa pęknie od tych wszystkich nazwisk – mruknął Hans.

- Została tylko jedna rodzina, Wasza Wysokość.

- Cudownie. Kto to taki?

- Delegaci z Nasturii.

Hansowi w tym momencie odpłynęła cała krew z twarzy. Zrobił się prawie tak biały jak jego żona. Jego oddech stał się nierówny, a serce przyspieszyło. Bał się. Bał się swojej rodziny i unikał jej jak ognia. Nie mógł powiedzieć, że pogardzał nimi wszystkimi. Miał w swojej rodzinie parę zaufanych osób, które darzył szczerym uczuciem. Jego matka, Lars, Paul, z Vincentem dogadywał się nienajgorzej, żona Erica była bardzo inteligentna i dobrze mu się z nią rozmawiało, a dzieci Linusa były wspaniałe. Jednak były osoby, w jego własnej rodzinie, których nie chciał widzieć za żadne skarby. A tym bardziej nie chciał, żeby Elsa je poznała. Z jego ojcem na czele…

- Jej Wysokość królowa Anaillise, książę Caleb z żoną – księżną Charlottą, książę Lars z żoną – księżną Helgą i synem – księciem Peterem oraz książę Paul z synem – księciem Carstenem.

Pierwsza oczom pary młodej ukazała się królowa. Miała długie, brązowe włosy poprzeplatane tu i ówdzie siwymi pasemkami. Jej oczy miały ten sam odcień co oczy Hansa – szmaragdowy ze złotymi plamkami. Ciekawe czy nasze dziecko również odziedziczy te oczy – pomyślała ku własnemu zdziwieniu Elsa. Widocznie rozmowa z królem i królową Auradonu bardzo na nią wpłynęła. Skarciła się wewnętrznie i znów skupiła uwagę na matce męża. Kobieta była ubrana w bogato zdobioną suknię z najlepszych materiałów. Jej szyję okalał złoty naszyjnik z ogromnym klejnotem, a na głowie w świetle świec błyszczała korona. Królowa Nasturii zdecydowanie wyróżniała się przepychem ubioru. Można było zaryzykować stwierdzenie, że przyćmiła pannę młodą, która zgodnie z tradycją Arendelle ubrana była elegancko, lecz skromnie. Hans dobrze wiedział, że nic z dzisiejszej stylizacji nie było wyborem matki. Zapewne jego ojciec chciał pochwalić się bogactwem królestwa. Majątek nasturiańskiej rodziny królewskiej był podziwiany na całym kontynencie. Byli jednym z najbogatszych rodów w okolicy. Jednak nawet całe złoto i kamienie szlachetne nie zdołały ukryć smutku wyrytego na twarzy monarchini. Uniosła rękę i zaczęła delikatnie gładzić klejnot na szyi. Nawyk, który Hans pamiętał jeszcze ze swojego dzieciństwa. Uśmiechnęła się blado do syna i przeniosła wzrok na jego żonę. Nigdy wcześniej nie widziała Elsy. Już od paru lat królowa nie opuszczała granic królestwa. Jej zdrowie z wiekiem stawało się coraz gorsze. Długo namawiała męża, by pozwolił jej płynąć na ślub syna. Obiecała sobie, że nie ominie żadnego z wesel swoich potomków. Chociaż w tym aspekcie mogła ich traktować równo.

Za nią dumnie wkroczył Caleb z żoną przy ramieniu. Już teraz czuł się królem. Dobrze widział, że większość decyzji w kraju należy do niego, a ojciec powoli staje się jego marionetką. Założenie korony było jedynie symbolem. Na jedną rzecz jednak nie miał wpływu – czas. Cóż, można powiedzieć, że czas nie był dla niego zbyt łaskawy. W wieku czterdziestu pięciu lat niewiele pozostało z jego atrakcyjnego wyglądu, którym szczycą się westergaardcy książęta. Jego czarne włosy przerzedzały się z każdym dniem. Broda zamiast dodawać powagi, raczej jeszcze bardziej oszpecała przyszłego władcę. Jego sylwetka natomiast zdradzała, że raczej nie zajmuje się już szermierką ani żadnym innym sportem. Jego widok przyprawił Elsę o delikatny dreszcz. Kontrast do swojego męża stanowiła księżna Charlotta. Pochodząca z Genowii**** dama była niespełna piętnaście lat młodsza od następcy tronu. Miała złote, kręcone włosy i duże, ciekawskie oczy. Gdy się uśmiechała, w jej policzkach robiły się urocze dołeczki. Ogólnie była uważana za bardzo urodziwą kobietę. Słynęła ze swojego porywczego charakteru. Nie umiała usiedzieć w miejscu. Mimo tego była oddaną żoną i zawsze słuchała Caleba. Dobrze wiedziała, że sprzeciw zakończył by się dla niej źle. Chociaż z każdym dniem coraz trudniej było trzymać język za zębami.

Lars nie zmieniał się za to w ogóle. Tak samo jak jego umysł żył przeszłością – znany był ze swojego zamiłowania do historii, tak jego ciało wyglądało jak wyjęte z przeszłości. Książę wyglądał jak dwudziestolatek, podczas gdy jego starszy od dwa lata brat – jak siedemdziesięciolatek. Dopełniając tęczę rodziny Wetergaard, Lars miał jasne, blond włosy, szare oczy i brzoskwiniową cerę. Był raczej małej postury, bo zamiast ćwiczyć wolał czytać. Mimo iż on i Caleb nie darzyli się szczególną sympatią (o ile Caleb kogokolwiek darzył sympatią), Lars miał zapewnione miejsce przy tronie jako Minister do Spraw Zagranicznych. Zarówno obecny jak i przyszły król zdawali sobie sprawę z tego, że wiedza księcia może być bardzo przydatna. Imponował nawet swojej żonie, która rzadko dawała się ponieść emocjom. Tym dobrym emocjom. Księżna Helga została sprowadzona do Nasturii z bardzo odległego królestwa. Nigdy nie wybaczyła rodzinie Westergaard, że wyrwali ją z objęć ojczyzny. Jedyną osobą na zamku, którą darzyła prawdziwym uczuciem był jej syn. Od zawsze wpajała mu do głowy niechęć do rodziny i kraju ojca. Obiecała, że któregoś dnia zabierze go do ich prawdziwego domu. Młody książę, choć kochał ojca (Heldze też nie był obojętny, ale nigdy nie przyznała tego na głos) zdecydowanie wdał się w matkę i zawsze stawał po jej stronie. Lars przyznawał, że jego mała rodzina ma bardzo zawiłe relacje, ale oddałby za nich życie. Kochał nawet swoją żonę, pomimo, że za każdym razem gdy na nią patrzył, ona posyłała mu lodowe spojrzenie godne jego nowej szwagierki.

Pochód z Nasturii zamykał Paul z Carstenem. Jego żona Lene – kobieta wywodząca się z ich rodzimej szlachty, była w szóstym miesiącu ciąży i leżała w łóżku, w zamku. Książę Paul nadal był bardzo przystojny. Medale zdobyte podczas różnorakich walk zdobiły jego szeroką pierś. Carsten był żywym odbiciem ojca. Chciał pójść w jego ślady i w przyszłości przewodzić nasturiańskim wojskiem. Już teraz, w wieku dwunastu lat trenował całymi dniami, ku wielkiej trosce matki.

Elsa odchrząknęła.

- Więc… - kątem oka zauważyła, że jej siostra bacznie obserwuje ich z rogu sali. – Witamy w Arendelle.

***

Barwne pary wirowały w sali balowej przy akompaniamencie wesołej muzyki. Pośrodku widoczna była para młoda. Królowa, choć zazwyczaj obstaje przy twierdzeniu, że nie potrafi tańczyć, teraz radośnie podrygiwała na parkiecie. Gammel reinlender***** był od dziecka jej ulubionym tańcem. Stukot obcasów zgrał się z rytmem wybijanym przez jej serce. Puk, puk, puk.

- Jak poszło? – szepnęła szybko Anna, gdy kobiety się mijały.

Puk, puk, puk.

- Co? – odpowiedziała Elsa przy kolejnym spotkaniu.

Mężczyźni uklękli, a ich partnerki z gracją krążyły wokół nich. Puk, puk, puk.

- No wiesz – mruknęła księżniczka, niezbyt dyskretnie wskazując głową tańczących braci Hansa.

Wstając rudowłosy posłał żonie pytające spojrzenie, na co ona tylko się uśmiechnęła. Puk, puk, puk. Klasnęła głośno i obróciła się, poruszając piękną, białą suknią.

- Było… prawidłowo - ponownie zwróciła się do Ani.

Kłamiesz - zdążyła usłyszeć nim Hans chwycił ją w ciepłe, silne ramiona i delikatnie uniósł w powietrze. Z wysokości dojrzała bystre spojrzenie matki męża, badające każdy jej krok. Puk, puk… Taniec się skończył.

- Masz rację. Było strasznie – powiedziała półgłosem.

Księżniczka wzięła rękę władczyni i poprowadziła ją na balkon. Delikatna bryza niosła za sobą woń ogrodowych kwiatów. Księżyc nieśmiało wyłaniał się zza chmur i łącząc się ze światłem latarni miejskich rozjaśniał nocny krajobraz. Stłumione głosy z balu mieszały się z głosami mieszkańców oczekujących pod zamkiem, sprawiając wrażenie jakoby balkon znajdował się między jednym a drugim światem. Błyszczące oczy Elsy skierowane były w dal.

- Jak się czujesz? – zapytała Anna, kładąc dłoń na ramieniu siostry.

- Rozdarta – przyznała szczerze blondynka. – Nie zrozum mnie źle, cieszę się, że poślubiłam Hansa. Problem w tym, że wychodząc za księcia, złączyłam się nie tylko z nim, ale i z całym królestwem i jego rodziną. A przyszły król Nasturii nie wywołuje we mnie zaufania. Boję się, że ród Westergaard kryje więcej niż się spodziewamy… I to nie są dobre rzeczy.

- Elsa, Hans nie pozwoli cię skrzywdzić. Dobrze o tym wiesz.

- Wiem. Oni też to wiedzą. Wiedzą, że zawsze będzie stawiał moje dobro nad swoim. To mnie martwi.

- Myślisz, że wykorzystają jego miłość, by nim manipulować? Naprawdę sądzisz, że są to tego zdolni?

- Najjaśniejszy książę, następca tronu – tak. Nie widziałaś tego, Anno, on ma diabła ukrytego w oczach.

Księżniczka mimowolnie położyła dłoń na brzuchu. Obrączka zaiskrzyła na jej palcu.

- Pomyśl o tym z innej strony – zaczęła entuzjastycznie, jak to miała w zwyczaju podczas trudnych rozmów – rodzina mojego męża to skały. I tak trafiłaś lepiej.

Cichy, lekko gorzki śmiech wydobył się z ust panny młodej.

- Tak, chyba masz rację.

Anna spojrzała na siostrę z politowaniem.

- Chodź tutaj – powiedziała, biorąc Elsę w uspokajający uścisk.

- Wszystko będzie dobrze, prawda? – zapytała żałośnie królowa.

- Oczywiście, że tak. Masz mnie i Kristoffa, i Tristana, i Svena, i Olafa, i Hansa, który cię kocha całym sercem. Nie jesteś już sama. Twoja moc ma się świetnie i… Teraz pora na twoje szczęśliwe zakończenie.

***

Jens Gottlieb von Bernstorff oraz trzynasty książę Nasturii poznali się we wczesnym dzieciństwie. Rodzina von Bernstroff była blisko spokrewniona z rodem Westergaard i od lat żyli w zażyłych relacjach. Sam młody arystokrata był kuzynem księcia. Ich babki były siostrami. Z tego powodu Jens był częstym gościem na zamku. Młodzi chłopcy praktycznie dorastali razem. Wspólnie odbywali pierwsze treningi szermierki. Wspólnie uczyli się jazdy konnej. I wspólnie uczestniczyli w różnorakich balach, rywalizując o względy pięknych szlachcianek. Kawaler von Bernstroff z czasem stał się bliższy Hansowi niż jego rodzeni bracia. Nie zadziwił go więc fakt, iż został zaproszony na ślub Jej Ekscelencji Królowej Arendelle oraz swego kuzyna. Przemierzając wody Morza Północnego, zastanawiał się, jak bardzo zmienił się jego dawny przyjaciel. Musiał przyznać, że pomimo ich bliskiej relacji, nie często dane mu było widywać młodego księcia. Zwłaszcza od czasu Powstania w Rødove. Puszczając przykrą przeszłość w niepamięć, z nadzieją płynął do sąsiedzkiego królestwa. To nie była jego pierwsza wizyta w Arendelle i na pewno nie ostatnia. Jego ojciec regularnie robił interesy z tutejszymi kupcami. Tym bardziej ucieszył go fakt zaślubin kuzyna. Będą mogli widywać się znacznie częściej. Wspomnienia dawnych, wspólnych przygód, sprawiły, iż zaraz po przycumowaniu ochoczo pognał do zamku. Pomimo swoich usilnych starań, nie zdołał jednak spotkać się z księciem przed ceremonią. W czasie ślubu nawet nie próbował zwrócić na siebie uwagi Hansa. Był pewien, że jego cała atencja skupiała się na nowej małżonce. Jego moment przyszedł dopiero na weselu, gdy świeżo upieczona pani Westergaard zniknęła z pola widzenia. Teraz nareszcie stał przed księciem w całej swojej okazałości. Dumny uśmieszek ozdabiał jego bursztynową twarz. Biało-zielony strój kontrastował z ciemnymi, lśniącymi włosami. Jego oczy zdradzały rozbawienie, gdy książę małżonek Arendelle powoli rozpoznawał w jego postaci przyjaciela z dzieciństwa.

- Jens? – zapytał powoli.

- A któżby inny? Starego przyjaciela nie poznajesz?

- Minęło trochę czasu…

- Ach, gadanie! Chociaż faktycznie w twoim życiu zaszły duże zmiany. Królowa, co? No powiem ci, niezłą partię sobie znalazłeś, przyznaję.

- Nie masz pojęcia przez co przeszedłem, ale to historia na inną okazję. Lepiej mów, co u ciebie? Jak się mają sprawy na wyspach?

- Nie za często rozmawiasz z rodziną, co?

- Sam wiesz jak to jest.

- Cóż, powiem ci przyjacielu, że za ciekawie to nie jest. Ten kraj schodzi na psy, a twarda ręka Caleba i jego miłość do złota na pewno mu nie pomaga. Zresztą… To nie jest temat na taką okazję. Gdzie jest ta twoja wybranka? Pokaż no mi ją! Czy może zwykły szlachcic nie jest godzien oglądania lica Jej Królewskiej Mości?

Hans zaśmiał się cicho. Charakter jego kuzyna na pewno się nie zmienił. Ten człowiek był zawsze w gorącej wodzie kąpany, a jego usta nie zamykały się nawet na chwilę. Książę spojrzeniem przywołał żonę, która właśnie wracała na salę.

- Elso – powiedział, gdy kobieta się do nich zbliżyła – to jest Jens Gottlieb von Bernstorff, mój kuzyn…

- I dziedzic najznamienitszego rodu kupieckiego w Nasturii – wtrącił Jens. – Padam do stóp, Wasza Wysokość. To zaszczyt móc cię wreszcie poznać.

***

- To nie jest dobry pomysł – rzekł nerwowo Hans, ukradkiem wyglądając za okno.

Para młoda stała właśnie przed drzwiami balkonowymi, przygotowując się do swojego pierwszego, wspólnego wyjścia do mieszkańców.

- To jest tradycja, Hans. Ci ludzie czekają długie godziny, by nas zobaczyć – Elsa z czułością poprawiła jego fular.

- A co jeśli zrobię coś nie tak?

- Od kiedy ty się stresujesz wystąpieniami publicznymi? Rozmawiałeś z tymi ludźmi dziesiątki razy. Znasz ich. To są nasi poddani. Nie masz się czym martwić.

Hans miał mniej optymistyczne spojrzenie na tę sytuację. Realnie oceniał swoją pozycję wśród mieszkańców i dobrze wiedział, że nie jest tak kochany przez wszystkich jakby się mogło zdawać. Oczywiście znał też tego powód i nigdy nie próbował się nad sobą użalać. Prawda była taka, że wielokrotnie słyszał szepty za swoimi plecami, gdy był w mieście. Był również ciężarem dla samej Elsy. Od czasu ogłoszenia ich zaręczyn, królowa była na ustach wszystkich. Pojawiały się złe i jeszcze gorsze opinie. Według niektórych „Elsa była ślepa i zamroczona księciem. Zupełnie nie dostrzegała faktu, że ją wykorzystuje.” Żeby jednak być sprawiedliwym, trzeba przyznać, że takie głosy stanowiły mniejszość. Przeważająca część Arendellian w końcu zaakceptowała swojego przyszłego władcę i zgodnie z ich miłosiernym charakterem i przywiązanie do rodziny królewskiej, zaufali wyborowi monarchini.

- Pierwszy raz będę występował jako twój mąż.

- Tym bardziej nie masz się czym martwić. Będę przy twoim boku.

Elsa umieściła słodki pocałunek na wargach rudowłosego i chwyciła jego dłoń.

- Gotowy?

- Nie? – odpowiedział.

Mimo to, otworzył drzwi. Powitały ich radosne wiwaty i ciekawskie spojrzenia. Hans przywdział „maskę pewności siebie” i stanął dumnie jak lew.

Westergaardowie to lwy, nie myszy…******

Spotkanie poszło niespodziewanie dobrze i szybko się skończyło. Choć Hans co jakiś czas musiał zagłuszać głos ojca w głowie, który od czasu zobaczenia się z rodziną, pomimo braku (dzięki Bogu) obecności samego króla, pojawiał się coraz częściej.

***

Po zakończeniu uroczystości goście udali się do wyznaczonych komnat. Trzeciemu z książąt nasturiańskich oraz jego małżonce przeznaczono uroczy, różowy pokoik w zachodnim skrzydle. Helga była zajęta czesaniem swych ciemnych włosów, gdy z zadumy wyrwał ją głos męża.

- Co myślisz o mojej nowej szwagierce?

Powoli odwróciła wzrok ze swojego odbicia na twarz Larsa. Nieliczne świece oświetlały jedynie połowę jego sylwetki. Wyglądał jak ucieleśnienie uczuć wiecznie smutnej księżnej. Część jej serca pałała silnym, stałym uczuciem do męża. Doceniała jego cierpliwość, łagodność, inteligencję. Była wdzięczna za szacunek jakim ją darzy. Zdawała sobie sprawę, że był dla niej lepszym małżonkiem niż większość jego braci dla własnych żon. Jednak druga połowa jej duszy – ta pełna pychy i dumy, nie pozwalała wybaczyć żadnemu z Westergaardów wyrządzonych jej krzywd. Nocami śniła o swoim królestwie. O krainie pełnej kwiatów i drzew, przepełnionej radością i czystością. W snach wracała do rodzinnych stron. Obejmowała matkę, siostry. Przedstawiała im Petera. Była w domu. Za każdym razem sen kończył się tak samo – była wieziona w ciasnej karecie do nieznanego miejsca, by oddać się nieznanemu mężczyźnie. Tylko, że to nie był wytwór jej wyobraźni. To było wspomnienie.

- Wydaje się być z Hansem szczęśliwa, nie sądzisz? – kontynuował Lars.

- Mhmm – mruknęła tylko w odpowiedzi kobieta.

- Chciałbym poznać ją bliżej. W niedalekiej przyszłości musimy ich zaprosić do Nasturii.

- Jeśli chcesz, żeby twój brat miał szczęśliwe małżeństwo, nie robiłabym tego.

Książę westchnął głęboko.

- Helga, wiem jakie masz zdanie o mnie i mojej rodzinie, ale…

- Elsa to dobra kobieta – wtrąciła, nie czekając na zdanie męża – pełna zaufania i poświęcenia. Boję się, że podróż do Nasturii może zniszczyć jej światopogląd. Mam świadomość przeszłości królowej, jednak myślę, że ona nadal żyje w stworzonej przez siebie bańce. Pewnych rzeczy nie dostrzega lub nie chce dostrzec. Niestety, dłuższy pobyt wśród twoich braci i twego ojca może otworzyć jej oczy na niektóre sprawy.

Lars zaskoczony zamrugał oczami. Po pierwsze, to było jedna z najdłuższych wypowiedzi, jakimi obdarzyła go jego małżonka. Po drugie, zawsze był pod wrażeniem jej umiejętności psychologicznych, lecz poznała królową Arendelle kilka godzin temu, a już wysnuła takie wnioski na jej temat. Po trzecie, sprawiała wrażenie, jakby polubiła żonę Hansa. Helga nikogo nie lubi…

- Nie chcę się dziś z tobą kłócić Lars – księżna wstała i podeszła do niego.

Jej bursztynowe oczy obserwowały obrączkę na palcu.

- I chcę, żebyś wiedział, że to nie tak jak myślisz. Ja… nie czuję do ciebie nienawiści. Oboje jednak wiemy, że relacje rodzinne w zamku na wyspach to farsa. A niewinna Królowa Śniegu może się sparzyć, gdy doświadczy tego na własnej skórze.

***

Elsa nigdy nie weszła do komnaty rodziców. Kiedy była małą dziewczynką, etykieta zabraniała tego typu zachowań. Choć jej rodzice byli liberalni w wielu aspektach i często przymykali oczy na niektóre sprawy, jak chociażby fakt wspólnej sypialni córek, to w tym przypadku pozostawali nieugięci. Zawsze twierdzili, że pomimo swojej ogromnej miłości do małych księżniczek, potrzebują swojej własnej, prywatnej przestrzeni. Elsie nigdy to zbytnie nie przeszkadzało. Mieszkając w tak wielkim pałacu, nie czuła potrzeby zwiedzania dodatkowo pokoju króla i królowej. Po ich śmierci, służba zaproponowała młodej dziedziczce tronu przeniesienie się do owej komnaty, która była znacznie większa niż jej własna. Elsa jednak kategorycznie odmówiła, nie chcąc naruszać przestrzeni zmarłych rodziców. Trudno jej się było do tego przyznać, lecz po wypadku starannie unikała tematu Iduny i Agnarra. Omijała ich obrazy, nie rozmawiała o nich z nikim, nawet na poszła na ich pogrzeb. Dopiero parę lat później wybrała się z Anną złożyć kwiaty przy ich grobach. Jedyną rzeczą, która bezustannie przypominała jej o tragedii były rękawiczki.

Ukrywaj, nie przeżywaj, niech nie wie nikt…

Właśnie w ten sposób przetrwała żałobę. Zamknęła się w sobie. Odcięła od świata. Jak zwykle. Z tego powodu nie była w stanie zamieszkać w komnacie rodziców. Nadal zapewne pełnej pamiątek, ubrań i różnych przedmiotów należących do zmarłych. To byłoby zbyt trudne, dlatego odmówiła przeprowadzki i bezwzględnie zakazała komukolwiek wchodzić do tego pomieszczenia. Przez te wszystkie lata nieszczęsna komnata, znajdująca się dokładanie dwa piętra pod sypialnią Elsy, była swego rodzaju sanktuarium. Od tego czasu minęło osiem lat i teraz królowa po raz pierwszy miała wejść do owianego już złą sławą w całym zamku pomieszczenia. Po ślubie, świeżo upieczona para królewska miała się przenieść właśnie tutaj. Sypialnia Elsy była zbyt mała na nich dwojga, a Hans mieszkał cały czas w pokoju gościnnym. Zresztą, taka była tradycja, a władczyni Arendelle chciała być wierna prawom swego ojca. Dodatkowo uznała to za ostatecznie rozliczenie się i pogodzenie z przeszłością. Oczywiście, służba oczyściła pokój, który był teraz gotowy na przyjęcie nowych władców. Elsa nie była.

- Wszystko w porządku? – zapytał zmartwiony książę.

Spodziewał się trochę innej reakcji żony na rozpoczęcie ich nocy poślubnej.

- Tak, tak… - odpowiedziała królowa, wodząc nieobecnym wzrokiem po wnętrzu komnaty.

Ściany były w kolorze jasnozielonym – jednej z barw narodowych królestwa. Na wprost drzwi znajdowało się duże okno z widokiem na fiord. Po lewej stał kominek, którego płomień przyjemnie ogrzewał komnatę. Obok niego był fioletowy, duży fotel, na którym zmarła królowa często czytała książki. Z drugiej strony postawiono pokaźnych rozmiarów łoże z pięknymi zdobieniami. W całej komnacie porozstawiano wazony z kwiatami, które rozpuszczały słodki zapach. Uwagę Elsy przyciągnęło miejsce obok drzwi, gdzie ściana była nieznacznie jaśniejsza. Wisiał tu wcześniej obraz przedstawiający jej rodziców, a już wkrótce miał zawisnąć jej portret z mężem. Wiedziała o tym, bo Kaj osobiście zapytał co zrobić z owym malunkiem. Wszystko wyglądało normalnie, zwyczajnie, jednak świadomość, że jeszcze niedawno miejsce to dzielili jej rodzice napełniało ją nieznanym uczuciem. Smutek? Niepewność? A może jakieś poczucie bezpieczeństwa, ich obecności? Królowa była wdzięczna, że nie nosi już gorsetu, tylko koszulę nocną, ponieważ silne emocje i tak skutecznie zdusiły jej żołądek. Odruchowo sięgnęła po dłoń Hansa. Malutkie łzy nieśmiało spływały po jej policzkach. Miała dwadzieścia sześć lat, właśnie założyła rodzinę, rządziła całym królestwem, władała lodem, a nadal nie potrafiła sobie poradzić z własnymi emocjami.

- Przepraszam… - żałośnie wyszeptała, wtulając się w pierś mężczyzny.

Hans delikatnie uniósł jej podbródek i z uwielbieniem otarł jej łzy.

- Za co? – spytał cicho.

- Za zrujnowanie tej chwili. To miał być nasz czas. Tylko ty i ja. Wszystko zepsułam. Przepraszam…

- Hej, noc jest jeszcze młoda – odpowiedział jej z uśmiechem, po czym wziął ją w ramiona i zaniósł do łóżka.

Królowa odruchowo objęła jego szyję. Lubiła to uczucie lekkości, gdy ją niósł.

- A teraz, powiedz mi, o co chodzi? Jeśli się boisz, to…

- Nie, to nie tak. To ten pokój. On… należał do moich rodziców. Ja tak jakby czuję ich obecność tutaj. To głupie…

- Nieprawda.

Hans odwrócił się, by spojrzeć na żonę.

- To nie jest głupie. Byłaś bardzo blisko ze swoimi rodzicami. To normalne, że za nimi tęsknisz.

- A ty nie? Nie tęsknisz za domem?

- Niezbyt. U nas było… inaczej. Zresztą, mam ciebie i teraz tu jest mój dom.

Kobieta dotknęła jego policzka i pocałowała głęboko.

- Kocham cię – wymruczała do jego ust.

- Ja ciebie też.

Tej nocny zjednoczyła się zarówno ze swoim ukochanym, jak i ze swoimi rodzicami. Tej nocny do snu utuliły ją dwie rzeczy – ciepłe ramię Hansa oraz głos matki, śpiewającej słodką melodię.


Tam, gdzie w morze wbiega wiatr

Czeka matka niosąc brzemię lat






*Królestwo z filmu „Następcy”. Rządzi nim Bella i Adam z „Pięknej i Bestii”. Zebrani są tam wszyscy bohaterowie z filmów Disney’a, ale na potrzeby tego fanfick’u załóżmy, że jest to po prostu królestwo Belli i Adama. Ich syn – Benjamin ma tutaj sześć lat.
** Gdy zaczęłam pisać pierwszą część opowiadania (wieki temu), nie wiedziałam jak ma Kaj na imię, dlatego stał się Arthurem. Postanowiłam nie zmieniać tego i zrobić z Arthura osobną postać. W końcu na zamku jest wielu służących, nieprawdaż? Arthur będzie takim sobie zwykłym służącym (biedny), a Kaj będzie raczej kimś ważniejszym, na zasadzie dobrego przyjaciela. Wesele to raczej ważne wydarzenie, więc oto Kaj wraca do żywych. ;-)
*** Elena, Isabella, Alonso i Valentina to postacie z „Eleny z Avaloru”.
**** Genovia to królestwo z „Pamiętnika księżniczki”.
***** Tradycyjny norweski taniec.
****** Cytat z „Serca z lodu”.


Jak widzicie, rodzina Hansa i Nasturia oraz rodzice i przeszłość Elsy będę odgrywać tutaj większą rolę niż w pierwszej części, dlatego często będę się opierała na książce "Serce z lodu". Wiem, że nie jest to kanoniczne źródło, ale jednak uważam, że w ciekawy sposób przybliża królestwo Hansa. Z filmu nie dowiadujemy się prawie nic, więc przynajmniej jest na czym budować fabułę i postacie. Jeśli ktoś tego nie czytał - spokojnie, nie jest to potrzebne, żeby zrozumieć moje opowiadanie. Wolę po prostu podać źródło, żeby nie było niedomówień. Np. historia Helgi i Larsa jest zaczerpnięta z książki, ale ich głębszą relację już sama zbuduję.

Pojawił się też fragment piosenki z drugiej części filmu. Będę czasami czerpać pewne wątki również z tego źródła. Jednak tylko ewentualnie z przeszłości, nic co zdarzyło się "w teraźniejszym czasie" filmu nie ma wpływu na fabułę opowiadania.

Postanowiłam w trochę inny sposób "ugryźć" noc poślubną. Stąd mój pomysł na sypialnię rodziców i rozliczenie z przeszłością. Dodatkowo Hans dowiedział się, że Elsa nadal bardzo przeżywa śmierć rodziców, a tak jak napisałam relacje matka/ojciec - dziecko, będę się dosyć często przewijały. Poza tym, dajmy naszym gołąbeczkom trochę prywatności. ;-)

Obrazek należy do lily-fox. 

Dajcie mi znać, co myślicie w komentarzach!




Komentarze

  1. Hejka, jak dla mnie super rozdział, bardzo mi się podobają te opisy i w ogóle widać różnicę między pierwszym opowiadaniem, a tym. Poza tym nie mogę sie doczekać dalszych części, bo jestem ciekawa, jak bardzo rodzinka naszego księcia wpłynie na fabułę.
    A tak swoją drogą, czy Elsa i Hans nie wybiorą się w podróż poślubną?XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dziękuję! Bardzo mi miło! Sama zauważyłam, że mój styl bardzo się zmienił. Tak szczerze, to gdy pisałam to streszczenie i zaglądałam do najstarszych rozdziałów, to aż dziwiłam się, jakie czasem głupoty pisałam. 😆 Jednak uważam, że to tylko pokazuje, że poczyniłam jakiś postęp.
      Jeśli chodzi o podróż poślubną, to mogę jedynie powiedzieć, że nasi bohaterowie będą dużo podróżować, ale nie będę zdradzać szczegółów.

      Usuń
  2. Zgadzam się, nawet między epilogiem starego opowiadania a początkiem tego widać już dużą różnicę. Jest więcej opisów i dużo więcej wiadomo o wszystkich pobocznych postaciach. Swoją drogą bardzo mnie interesuje wątek rodziny Hansa, bo jestem przekonana, że baaardzo dużo namieszają >.>

    I bardzo podobają mi się wszystkie nawiązania do innych filmów/bajek. I wgl uważam, że Bella strasznie się wtrąca w nieswoje sprawy xD Ale jednocześnie mam wrażenie, że Elsa chciałaby pójść w ślady Anny i mieć dzieci...

    A noc poślubna mnie trochę zaskoczyła, ale jednocześnie zachowanie Elsy ma sens, w końcu ma się czym stresować.

    Czekam na kolejny rozdział - tego opowiadania albo jakiegokolwiek innego - i mam nadzieję, że pojawi się szybciej :D

    [lodowy-wierch]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że Ci się podoba. Zastanawiałam się, czy wymyślać swoje postacie czy skorzystać z tych istniejących, ale stwierdziłam, że stworzenie rodziny Hansa prawie od zera będzie wystarczającym wyzwaniem. A poza tym, można się pobawić opisywaniem innych bohaterów niż ci z Frozen.
      Następny post raczej nie będzie rozdziałem, ale spokojnie - już niedługo i on się pojawi. Możliwe, że zacznę drugie opowiadanie i będę na zmianę wstawiała rozdziały.

      Usuń
  3. Zapraszam na mojego bloga - Wiktoria Elsa :)

    https://wiktoriaelsa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 6 - Świąteczny

Rozdział 1

Rozdział 2