Recenzja "Z dala od siebie"

Jestem! Witajcie, bałwanki! Obiecałam, że pierwszy post w każdym miesiącu pojawi się do 15, ale miałam strasznie dużo spraw na głowie w tym miesiącu i jestem trochę spóźniona. Przepraszam najmocniej!


Zapowiadałam już od dawna i w końcu napisałam. Sama nie wiem, czy jest to taka typowa recenzja. Raczej moje luźne myśli o tej książce. UWAGA ZAWIERA SPOILERY! Dużo spoilerów.

Na początku podstawowe informacje:

TYTUŁ ORYGINALNY: "Conceal, Don't Feel"

TYTUŁ POLSKI: "Z dala od siebie"

SERIA: Mroczna baśń

WYDAWNICTWO: Egmont

AUTORKA: Jen Calonita

TŁUMACZENIE: Dorota Radzimińska



Z dala od siebie. Mroczna baśń - smyk.com 

Książka ma niemalże 300 stron i jest dedykowana raczej starszym fanom Frozen.

Tak jak sugeruje okładka, książka zakłada, że Anna i Elsa się nie znają. Obie dorastają osobno. Wszystkie (a przynajmniej większość z nich) wydarzenia z filmu są zawarte, ale w zupełnie inny sposób. Pojawiają się nasi ukochani bohaterowie oraz nowe postacie. Możemy ciut bliżej poznać życie mieszkańców Arendelle, zwłaszcza tych spoza stolicy. Na nowo odkrywamy relacje między bohaterami oraz ich charaktery. Książka podzielona jest na cztery perspektywy. Mamy rozdziały z punku widzenia Elsy, Anny, Hansa oraz Kristoffa.

Obowiązkowa pozycja dla wielkiego fana filmu. Mnie osobiście niesamowicie zaciekawiła i na pewno sięgnę do niej po raz kolejny za jakiś czas. Poza tym stanowi dobre źródło "powrotu do pierwszej części" po premierze Frozen II.

FREE Disney Frozen Twisted Tale eBook ($11 Value) - Hip2Save



A teraz już dokładnie o poszczególnych aspektach.

Bardzo podoba mi się mnogość bohaterów. Zarówno tych znanych z filmu jak i zupełnie nowych. Ja lubię, gdy jest wiele postaci, bo wprowadza to różnorodność. Najbardziej moje serce skradł lord Peterssen. Jego relacja z Elsą jest bardzo ciekawa. Traktuje ją jak swoją córkę. Trochę w tym zabrał miejsce Kaja, który zazwyczaj w fanfick'ach jest takim wujkiem-ojcem sióstr. Jednak myślę, że jest nawet bardziej wiarygodny w swojej roli opiekuna, bo Kaj może i pracuje w zamku od bardzo dawna i zna dziewczynki od urodzenia, ale nadal jest tylko służącym (przepraszam mój rudowłosy wujku, wiesz, że Cię kocham). Peterssen to przyjaciel zmarłego króla, który zna się na rządzeniu krajem. On żyje w ich świecie. Elsa zawsze mogłaby go prosić o radę. Poza tym lord wypełnia dziurę, która jest w filmie między śmiercią Iduny i Agnarra a koronacją Elsy. Ktoś przecież musiał wtedy władać królestwem. Tak czy siak, na pewno użyję go w swoich pracach. Lord Peterssen nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. ;-)

Uwielbiam przedstawienie relacji Elsa - Olaf. W filmie potraktowali ją trochę po macoszemu. Królowa tworzy Olafa, ale potem go trochę "olewa". W zasadzie nie mają za wiele interakcji. Bałwanek raczej spędza czas z Anną. W książce się to bardziej wyrównało. Najpierw mieszka razem z Elsą w jej komnacie i pomaga przejść przez trudny czas, a następnie ułatwia rudowłosej odkrycie prawdy. "Z dala od siebie" pokazuję, że Elsa i Olaf naprawdę się kochają. Nie ma tu hierarchii stworzyciel - stworzenie tylko raczej matka - syn albo nawet siostra - brat. I naprawdę doceniam scenę, gdy bałwanek zachęca blondynką do ćwiczenia mocy. <3

Jednak z drugiej strony, o ile relacja Elsy i Olafa jest dobrze zrobiona, o tyle sam Olaf już nie za bardzo. Dla mnie wydawał się trochę sztuczny. W niektórych momentach nawet mnie denerwował. Jest tak trochę głupiutki na siłę. Nie kupuję tego.

Z dala od siebie. Mroczna baśń - Calonita Jen | Książka w Sklepie ...

Teraz ciut opowiem o najważniejszej sprawie, czyli HELSA. ;-) Helsa jest tak naprawdę głównym powodem, dla którego chciałam przeczytać tę książkę. I nie zawiodłam się. Sceny Hansa i Elsy są naprawdę urocze. Mówię tu oczywiście o początku powieści. Po prostu miód na serce dla fanki tego parringu. Ich relacja jest nawet bardziej romantyczna niż Hanna w filmie.

Tutaj nasuwa się kolejny wątek, czyli Hans wobec swojej rodziny. Wspomniana jest tylko raz, ale pokazuje zupełnie inny obraz sytuacji panującej w Nasturii i w ogóle samego królestwa. Przypomnę tylko, że w "Sercu z lodu" bardzo mocno zaakcentowana jest taka wręcz nienawiść księcia do ojczyzny, braci i ojca. W filmie można się tego domyślić, ale nie powiedziano tego wprost. W "Z dala od siebie" napisano natomiast, że Hans tęskni za domem. Zacytuję ten fragment: "Owszem, za pewnymi rzeczami tęsknił. Za braćmi (czasem), za mądrością ojca (ciągle), za samymi wyspami Nasturii, które były o wiele cieplejsze i bardziej zielone niż Arendelle." Myślę, że ukazuje to jak bardzo ta książka stara się nie iść utartymi szlakami. Odkrywa tę historię i tych bohaterów na nowo. Dostaje ode mnie duży plusik za to.

I ostatnie o czym chcę powiedzieć w związku z Hansem, to jego przemiana w złola. Auć! To było złe. To było bez sensu. Po pierwsze, nie sądzę, że tak łatwo by się odkrył, mówiąc, że będą razem rządzić. Po drugie, nie sądzę, że Elsa domyśliłaby się jego prawdziwych intencji. Przez długi czas przecież niczego nie podejrzewała. Po trzecie, nie sądzę, że Hans tak po prostu by jej przyznał rację i przestać grać zakochanego młodzieńca. Tak ciężko na to pracował. W filmie przeszedł przemianę, bo był pewien, że wygrał. W książce jego pozycja nie była taka stabilna. W ogóle co to potem robi z Anną jest takie sztuczne. Hans jest wyśmienitym aktorem i manipulatorem. Nie traci cierpliwości. Moja opinia o złym Hansie w tej książce jest raczej negatywna. Nie przypadł mi do gustu.

Bardzo spodobała mi się za to scena z ujawnieniem mocy Elsy. Według mnie jest zrobiona nawet lepiej niż w filmie. Pokazuje, że w tak stresującej sytuacji (koronacja, oświadczyny, list) faktycznie można stracić kontrolę.

 Z dala od siebie. Mroczna baśń - Jen Calonita - Książka ...

Niesamowicie przeszkadzały mi za to wątki Anny W niektórych momentach oczywiście. Były takie fragmenty, gdzie już wkręciłam się w akcję, jestem ciekawa co dalej, a tu mi nagle wyjeżdża cały rozdział o Ani i jej marchewkach. ;-) Utrudniało to czytanie i denerwowało mnie. Myślę, że w ''Sercu z lodu" lepiej wyszedł ten podział.

Kolejną sprawą jest to, że nie jestem pewna, czy Elsa w takiej a nie innej sytuacji udałaby się do sklepu Oakena. Nadal nie potrafiła kontrolować mocy. Bała się. Raczej nie pchałaby się do ludzi. Takie jest moje zdanie. Poza tym "olała" też trochę Arendelle. Wyglądało to tak: "Dobra, moje królestwo jest zamarznięte. Ludzie nie mają co jeść. Zwierzęta umierają z zimna. Kończą się zapasy. W zamku jest pełno dygnitarzy zza granicy, ale w sumie to nie jest ważne, bo mam siostrę." No nie. Tak raczej zwykły człowiek nie myśli.

Sama klątwa, która jest osią całej książki, wydała mi się ciut zakręcona. Być może lekko przekombinowana, ale i tak ja to kupuję. Wielkie barwa dla autorki, że wpadła na coś takiego. Klątwa prowadzi nas do kolejnego aspektu, czuli mocy Bazaltara. Ten troll usunął Annę z pamięci CAŁEGO KRÓLESTWA. Te małe stworzonka mają w powieści niemalże nieograniczoną moc. Swoją drogą przypomina mi to teorię z tego filmiku - LINK.

Zdziwiłam się, że tak nagle pojawiły się rozdziały z perspektywy Kristoffa, ale muszę przyznać, że było to pozytywne zaskoczenie. Pojawił się kawałek jego historii, a Kristanna była nawet lepsza niż w Krainie Lodu. Tak jak nie przepadam za Bjorgmanem, tak tutaj mnie ujął za serce.

Ostatnią rzeczą, o której chcę powiedzieć są bardzo krótkie rozdziały. Pojawiają się one głównie pod koniec.  Jedna strona poświęcona Elsie, potem dwie Annie, po znowu pół dla Elsy. Po raz kolejny wydaje mi się zrobione to trochę na siłę. Jeśli nie may materiału na zrobienie całego rozdziału z perspektywy danej osoby, to w ogóle go nie rozpoczynajmy. 

Disney Let It Go A Frozen Twisted Tale : 9781838526849

Podsumowując, "Z dala od siebie" ma swoje mocne i słabe strony. Czy podobała mi się? Zdecydowanie tak. Czy jest to najlepsza książka związana z Krainą Lodu? Raczej nie. U mnie nadal wygrywa "Serce z lodu". Mimo tego, mocno zachęcam Was do przeczytania, bo naprawdę warto. W swoich przyszłych pracach na pewno będę się częściowo inspirować tą książką.

Czy może zdążyliście już się zapoznać z tą powieścią? Jak Wam się podobała?

Dajcie mi znać w komentarzach!


Komentarze

  1. Hejka. Ty to umiesz pisać recenzje, powinni cię zatrudnić w miejscu gdzie się pisze recenzje xdddd Ale tak na serio bardzo przemyślana wypowiedź. Za to wielki plus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha. Naprawdę? Dziękuję bardzo. Bo ja mam wrażenie, że piszę tak bez ładu i składu. Po prostu chcę dużo przekazać i nie zawsze wiem w jaki sposób. Ale miło mi, że jednak jest to czytelne.

      Usuń
  2. W końcu się doczekałam! :D ♥

    Ja czytałam tę książkę jakoś w okolicy świąt, więc nie pamiętam jej już aż tak szczegółowo poza tym, że naprawdę mi się podobała, i przez nią sięgnęłam też po inne Mroczne baśnie (i wszystkie naprawdę mi się podobały, chociaż ta przez sentyment chyba jednak najbardziej ;)). Twoja recenzja przypomniała mi kilka szczegółów, o których już zapomniałam, ale do paru rzeczy nie jestem chyba w stanie się odnieść, bo po prostu nie wiem już, co o nich myślałam czytając xD

    Tak bardzo ogólnie - zgadzam się z ogromną większością tego, co napisałaś.

    Tak bardziej szczegółowo - przede wszystkim kocham polskie okładki w przypadku tej serii, są dużo mroczniejsze niż oryginalne ♥

    I hm, ten podział na rozdziały w Mrocznych baśniach jest ogólnie dość dziwny, w Małej syrence były chyba nawet rozdziały "Ariel i Eryk" albo "Carlotta" czy coś, które pojawiały się raz, miały ze stronę i za wiele nie wnosiły. Ja bardzo nie lubię takiego mieszania. I tak, jak rozumiem jeszcze wtrącenie dwóch czy trzech scen Kristoffa i Hansa w tej książce, tak ogólnie bardzo mnie to irytuje. Zgadzam się, że nie powinno pisać się czegoś na siłę, a poza tym, jeśli z góry ustalasz sobie perspektywę tylko dwóch osób, to się jej trzymaj, albo rozszerz ją na więcej bohaterów, zamiast nagle nie wiadomo skąd wrzucać perspektywę jakiegoś randoma xD

    Jeśli chodzi o kreację bohaterów, to zgadzam się z tobą, że przemiana Hansa była słaba. W sumie nie do końca pamiętam, czy jego pobyt w Arendelle był jakoś dobrze wyjaśniony, bo chyba długo tam siedział? I w ogóle był trochę taki nieudolny, jak na przykład przekonywał Elsę, żeby wróciła z nim z Lodowego Wierchu - no bo ??? xD W co ona miała mu tam uwierzyć? xD Elsa, że tak powiem, miała trochę kij w dupie, poza tym, że oczywiście była przestraszona i tak dalej.

    Ale ich wątek przed koronacją Elsy był słodki, też mi się podobał. Tak samo Kristanna, ich wątek został rozszerzony względem filmu, i też go lubię, ale nie wiem czemu, odnosiłam wrażenie, że oni wszyscy są w tym "poprzednim" wieku - to znaczy przed tym wielkim "3 lata później", kiedy Elsa skończyła 21 lat i została koronowana. Jakoś tak bardziej pasowali mi na 15 (A), 18/19 (E, K) i 20 (H) xD

    Pomijając to, co napisałam wyżej, części Elsy też interesowały mnie bardziej niż te Anny. W ogóle uważam, że ta baśń nie jest wcale taka mroczna, a na pewno nie bardziej niż film - co prawda siostry się nie znały, ale Anna miała pełen miłości dom, a do tego kontakt z prawdziwą matką, Elsa też nie wydawała mi się zamknięta w zamku, i ona też mimo wszystko była naprawdę blisko z rodzicami. Hans nie był aż taką szują w stosunku do Anny, co do Elsy - tu bym polemizowała, nie wydaje mi się, żeby była w nim zakochana na tyle, żeby przeżywać jego "zdradę". Więc straty emocjonalne są tutaj o wiele mniejsze xD

    Nie pamiętam za bardzo Olafa, ale wydaje mi się on trudny do napisania. Tak czy siak, zgadzam się, że jego relacja z Elsą została w końcu dobrze przedstawiona. Nie podobało mi się, jak praktycznie w ogóle pozbyli się jej we Frozen II.

    Z absurdami związanymi z wyprawą do Oakena wierzę ci na słowo. Pamiętam, że mnie dziwiło coś związanego z pieniędzmi, ale nie jestem pewna, co to było - że Elsa wpadła na to, żeby je zabrać, kiedy uciekała, czy że dokładnie wiedziała, co ile powinno kosztować? Coś takiego xD

    A co do nowych postaci to mogę się tylko zgodzić. Lord Peterssen też jest postacią, którą chciałam wykorzystać, ale raczej nie po to, żeby dać mu jakąś ogromną rolę. Jego relacja z Elsą kojarzy mi się trochę z tym, co chyba chcieli stworzyć w dwójce między Mattiasem i Anną. W każdym razie wyszło to na dobre fabule ♥ Nie mogę się doczekać, aż u ciebie o nim przeczytam! :)

    Też życzę ci weny i miłych wakacji! :)

    [arnadalr]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno przeczytam jakieś inne książki z tej serii, ale na razie znam tylko "Z dala od siebie".
      Właśnie nie wiadomo, dlaczego Hans tak długo był w Arendelle i też się nad tym zastanawiałam. To pokazuję, że książka, mimo wszystko, ma trochę takich niedociągnięć.
      Faktycznie bohaterowie zachowywali się jakby byli młodsi niż w filmie.
      Oglądałam także inną recenzję tej powieści i tam dziewczyna też właśnie zwróciła uwagę, że brakuje tego mroku. Nie jest mroczniejsza niż film, a nawet wydaje mi się, że jest ''łagodniejsza".
      Olaf to rzeczywiście trudna postać do pisania. Łatwo jest przekroczyć granicę jego humoru.

      Usuń
    2. No to uff, bałam się, że to tylko mi coś takiego istotnego uciekło :D
      I w obu przypadkach się zgadzam, i z tym, że faktycznie Z dala od siebie łagodniej obchodzi się z siostrami, i z tym, że łatwo przedobrzyć Olafa. Albo wychodzi irytujący i po prostu głupi, albo właśnie jest przesadnie mądry - w tej książce nie pamiętam do końca, jak to z nim było, ale myślę, że się zgadzam z twoją opinią ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 6 - Świąteczny

Rozdział 1

Rozdział 2