Rozdział 8

Dzień dobry, śnieżynki! Nareszcie przybywam do Was z kolejnym rozdziałem. Trochę spraw się wyjaśni, a trochę skomplikuje. Mam jednak nadzieję, że Wam się spodoba

Miłego czytania!



- Nemo plus magicae – dosłownie „żadnej magii”.

Lars spojrzał na grupę zgromadzoną w jego gabinecie. Była godzina 01:47. Hans obudził go w środku nocy, prosząc o pomoc w wyjaśnieniu całej sytuacji. Helga nalegała, by im towarzyszyć, a Elsa w międzyczasie obudziła Annę. Kristoff został z małym księciem.

- To był ruch społeczny powstały w średniowiecznym Riverlandzie, dążący do detronizacji króla Kita* – kontynuował.

Odczekał chwilę, oczekując reakcji towarzyszy. Nic jednak się nie wydarzyło. Lars nie miał nawet siły, by się zastanawiać, czy puste spojrzenia kobiet i jego brata są spowodowane późną godziną czy brakiem wiedzy na ów temat.

Westchnął cicho i założył okulary na nos. Podszedł do wysokiego regału i wyjął ciemną książkę.

- Kojarzycie baśń o Kopciuszku? – zapytaj, kartkując tekst.

Księżniczka Anna nagle jakby się ożywiła.

- Oczywiście, że tak! Znam ją na pamięć – pisnęła z entuzjazmem. – Jedna noc wystarczyła, by połączyła ich prawdziwa miłość na wieki.

- Nie można zakochać się w jedną noc – parsknęła z niesmakiem Helga.

Nawet w słabym księżycowym świetle połączonym z jedną lichą świecą można było dostrzec rumieniec na twarzy zarówno Anny jak i Hansa. Zgromadzeni jednak uzgodnili cichą decyzję o nieporuszaniu tego tematu.

- Tak, otóż baśń ta jest oparta na historii monarchii w Riverlandzie. Żona króla Kita – królowa Ella pochodziła z plebsu. Wprawdzie krążyły plotki o jej szlacheckim pochodzeniu, zresztą sama się ich mocno trzymała, lecz prawda była taka, że w momencie poznania przyszłego króla jej majątek praktycznie nie istniał. Co więcej, korona przyszłej królowej była już obiecana księżniczce Chelinie z Zaragosy. Mimo tego, Kit po jednym balu, o którym wspomniała księżniczka Anna, ożenił się z Ellą. Nowa królowa cieszyła się znaczną sympatią poddanych, lecz pojawiło się… - Lars niepewnie spojrzał na swoją szwagierkę. – Pojawiło się Nemo plus magicae. Część społeczeństwa zaczęła sugerować, że Ella zaczarowała Kita i zmusiła go do ślubu. Mówiono o niej czarownica, wiedźma. Podobno nawet udowodniono jej powiązania z Wróżką Chrzestną – niesławną heretyczką tamtego okresu. Ogólnie rzecz biorąc była posądzana o stosowanie czarnej magii.

- Nie… to przeczytałam w baśni – skomentowała kwaśno Ania.

Książę Nasturii odnalazł w końcu to, czego szukał. Oczom zebranych ukazał się rysunek herbu. Przedstawiał on godło Riverlandu – złotą lilię na białym tle z koroną oraz skrzyżowane nad nim dwa miecze. Całość okalał czarny, łaciński napis: Nemo plus magicae.

- Z czasem przeciwnicy pary królewskiej stworzyli półtajną organizację. Mówili o sobie: Ci, którzy oczyszczą Riverland z magii.

Elsa uważnie studiowała herb. Zmarszczyła brwi w niepokoju. Coś jej mówiło, że to nie było dyplomatyczne stowarzyszenie.

- Dobrze, ale co to wszystko ma wspólnego ze mną? – zapytała. – Riverland nie leży obok Arendelle, a nasz ród nie jest spokrewniony z rodem de Chambes.

- Zgadza się. Chodzi o to, że Nemo plus magicae nie ograniczyło się tylko do Riverlandu. Z czasem stało się ruchem ponadnarodowym głoszącym ogólną walkę z magią.

Lars przewracał kolejne strony, pokazując nowe herby. Każdy był zbudowany na tej samej zasadzie. W centralnej części godło królestwa a wokół miecze oraz napis. Corona, Genovia, Vakretta, Auradon…

- Nasturia? – powiedział zdziwiony Hans, widząc dobrze sobie znanego lwa.

- Owszem. Nawet Nasturia – potwierdza Lars. – Do teraz nie znamy dobrze skali tego… przedsięwzięcia. Problem w tym, że ruch zaniknął wiele wieków temu. Boję się, że możemy być świadkami wielkiego odrodzenia.

***

- Jeśli dobrze to rozegram, Jacob zasiądzie na tronie Arendelle – powiedział Caleb, odpalając cygaro.

Charlotta spojrzała na niego beznamiętnie i otworzyła okno. Świeże, poranne powietrze wpadło do komnaty mieszając się z wonią tytoniu.

- Skąd taki pomysł? – zapytała jakby z przymusu.

- Królowa nie ma dzieci i szczerze wątpię, że to się kiedykolwiek zmieni.

Księżna próbowała zebrać myśli, lecz kręciło jej się w głowie. Caleb zatruwał powietrze, a ciasny gorset odbierał jej możliwość głębszego oddechu.

Ma zdecydowanie za grubą talię, wiążcie jej ten gorset ciaśniej.

- Przecież księżniczka Anna ma syna i jest w drugiej ciąży.

- On jest tylko siostrzeńcem królowej, tak jak Jacob jest bratankiem króla.

- Hans nie jest królem.

Następca tronu chodził po pokoju, głośno stąpając ciężkimi butami. Dym unosił się dookoła.

- Będzie. Elsa w końcu się złamie, zobaczysz. Ojciec na pewno o to zadba.

Diamentowy naszyjnik księżnej zdawał się uciskać jej szyję. Co minutę coraz mocniej. Chciała uciec.

- Załóżmy, że ten plan się uda jakimś cudem…

Caleb prychnął.

- Oczywiście, że się uda.

- Załóżmy – kontynuowała niestrudzona. – Co z Nielsem?

- Słucham?

- Co z Nielsem? Jacob dostanie koronę Nasturii po twojej śmierci, a teraz jeszcze chcesz mu zapewnić tron Arendelle? Pamiętaj, że masz dwóch synów. Co jeżeli zaczną się kłócić?

- Wtedy zwycięży najsilniejszy.

Kobieta prawie nie wierzy, że nadal się dziwi. Po trzynastu latach życia z Westergaardami powinna się już przyzwyczaić.

- Jak możesz tak mówić? To są twoi synowie! Nigdy nie powinniśmy prowadzić do walk między nimi – powiedziała to głośno i z przekonaniem. Powiedziała to, bo jednak się dziwi. Powiedziała to, bo w sercu nosi nazwisko Renaldi a nie Westergaard.

- Monarchowie przypominają sobie o więzach rodzinnych tylko w interesach. Gdy chodzi o władzę krew nie ma znaczenia.

Charlotta spojrzała na niego z obrzydzeniem.

- Jesteś taki sam jak twój ojciec – wycedziła.

- Schlebiasz mi.

***

Czwarty dzień na wyspach okazał się być niezwykle nudny dla Tristana. Mama i ciocia były nerwowe i co chwilę gdzieś znikały. Tata i wujek Hans zamknęli się w bibliotece, a Olafa przy nim nie było, bo został w Arendelle. Jego niania Emma źle się poczuła, więc do opieki nad nim oddelegowano frøken Noredal. Kobieta nigdy nie zajmowała się małymi dziećmi i zupełnie nie wiedziała co robić.

- Nudzi mi się – głośno oświadczył książę.

W oczach Sonji pojawiła się panika.

- Ymm… Może… Może pójdziemy się pobawić na dwór?

Tristan w zdziwieniu uniósł swoje delikatne, dziecięce brwi.

- Ale pada deszcz – stwierdził, przykładając policzki do zimnego szkła okna.

- Och, tak, masz rację.

Krople spływały po wysokich oknach nasturiańskiego pałacu. Choć deszcz był zmorą dla młodego Bjorgmana, mieszkańcy królestwa traktowali go niczym najdroższy dar z nieba. Na wyspach rzadko kiedy padało. Słońce grzało mocno, a woda pojawiała się od czasu do czasu. Lokalni chłopi z trudem opiekowali się swoimi uprawami. Susza zdawała się nie dotykać jedynie królewskich ogrodów.

- To może pogramy w coś? – nadal trudziła się Sonja.

Tristan stanął na jednej nodze i delikatnie pomachał drugą. Robił tak zawsze, gdy głęboko się zastanawiał. A raczej, gdy kombinował jakiś kolejny kłopotliwy plan. Emma wiedziała, że to bardzo zły znak.

- Chcę iść do Leona – stwierdził w końcu malec.

Pierwszy syn Linusa i Hanny był rówieśnikiem księcia Arendelle. A wiadomo, że co dwie głowy to nie jedna. Razem na pewno wymyślą coś ciekawego.

Pani admirał jęknęła cicho. Teraz będzie miała na głowie nie jednego dzieciaka, ale dwóch. Zrezygnowała z małżeństwa i potomstwa we wczesnych latach swej młodości. Wiedziała, że to nie jest życie dla niej. Otwarte morze, niebezpieczeństwa i szermierka – to jest to co nadaje jej istnieniu sens. A nie pogoń za malcami. Hans dostanie niezłą nauczkę za to, że ją w to wplątał.

***

- Elso, czego my właściwie szukamy? – zapytała Helga.

One wraz z Anną od nocy w zasadzie nie opuszczały gabinetu Larsa. Jedynie co jakiś czas jedna z nich wybierała się po kawę lub zajrzeć do Tristana.

- Odpowiedzi – rzekła zdawkowo królowa.

Helga mruknęła niezadowolona. Chciała pomóc Elsie. Nawet bardzo. Te chwile spędzone w jej otoczeniu mówiły jej, że to dobra kobieta. Jednak wiedziała, że znalezienie c z e g o k o l w i e k  w miejscu pracy jej męża graniczy z cudem. Tylko Lars umiał poruszać się w tym chaosie, lecz on wyjechał do miasta odszukać przyjaciela, który może im pomóc.

- Panna Noredal i Tristan nie wydają się dobrze bawić – powiedziała Anna, wchodząc do pomieszczenia.

Ciężkie drzwi zamknęły się z hukiem.

- Hans twierdził, że da sobie radę. Ja mu wierzę – skomentowała Elsa.

- Dlaczego polecił wam admirała, by zaopiekował się dzieckiem? – zdziwiła się księżna.

- Hans i Sonja się przyjaźnią – odpowiedziała Ania, siadając na krześle i biorąc duży łyk kawy.

Helga zmarszczyła brwi.

- Nie przeszkadza ci, że twój mąż przyjaźni się z… kobietą?

Królowa przerwała poszukiwania i spojrzała na brunetkę.

- Dlaczego miałoby mi to przeszkadzać? Ufam mu.

- To samo mówiła Lene zanim… A zresztą nieważne. Hanna nadal w to wierzy.

Elsa i Anna posłały sobie skonsternowane spojrzenia, ale nic nie powiedziały.

 

Kolejne minuty mijały, a w głowach rodziło się więcej pytań niż odpowiedzi.

- Po co Larsowi tyle książek? – zapytała księżniczka Arendelle. – Połowa z nich w ogóle nie dotyczy historii powszechnej, tylko jakiś ludowych wierzeń.

Helga zatrzymała się. Przełknęła i zwilżyła usta. Chyba pora sparzyć Królową Śniegu. Jeśli chce przetrwać na wyspach, musi przebić bańkę.

- Hans ci nie powiedział? – zwróciła się do Elsy cicho, jakby badając grunt.

- O czym?

Księżna Nasturii zrozumiała, że pora na opowieść, która zmieni postrzeganie przeszłości przez dwie pozostałe kobiety w pokoju. Czuła się trochę jak swój mąż przedstawiając historię, którą słyszała setki razy.

- Chodzi o legendę o powstaniu Nasturii i pierwszych Westergaardach. Podobno historia ta wydarzyła się w XIII wieku. Wszystko zaczęło się od pary książęcej osiadłej na ternach dzisiejszego królestwa – Erica oraz Ariel. Księżna zwana przez męża Arielką pochodziła z sąsiedniego państwa i była trzynastą córką króla Trytona. Miała sześć sióstr i sześciu braci, ale od dzieciństwa zajmowała szczególne miejsce w sercu ojca. Nie chciał wydać jej za mąż. Jego marzeniem było, by została przy nim aż do śmierci. Jednak podczas podróży Erica po Nordsøen miał miejsce sztorm, w wyniku którego książę omal nie utonął. Legenda głosi, że to właśnie Arielka go uratowała. Para niemal natychmiast się w sobie zakochała, ale król nie zgodził się na oddanie córki. Mówi się, że zrozpaczona księżniczka sprzedała swoją duszę morskiej wiedźmie, by zwieść ojca i być z ukochanym. Czar zadziałał, lecz na ród Erica i Ariel – pierwszych Westergaardów została nałożona klątwa. Według niej trzynasty dziedzic doprowadzi do upadku królestwa i spowoduje cierpienie równe tęsknocie Trytona za ukochanym dzieckiem. **

- Ale… Hans jest trzynasty – wymamrotała Anna.

Helga pokiwała głową.

- Dlatego się nad nim znęcali. Król się go po prostu boi – powiedziała z niedowierzaniem Elsa.

- Tak. A te wszystkie legendy i wierzenia – księżna omiotła dłonią cały gabinet – Lars chciał udowodnić, że to wszystko bzdury. Chciał uratować Hansa.

***

- Jak mogłaś na to pozwolić?

Herbata zadrżała z powodu mocnego uderzenia drzwi, a para unosząca się z imbryku zniknęła pod wpływem zimnego podmuchu powietrza.

Królowa Arendelle była zła.

- Josefine, zostaw nas same – Anaillise spokojnie zwróciła się do swojej synowej.

Czarnowłosa posłusznie wstała i skierowała się do wyjścia, lecz zdążyła posłać królowej matce zaniepokojone spojrzenie.

- A może… - zaczęła, lecz starsza kobieta unosiła dłoń.

- Poradzę sobie.

Po tych słowach żona Vincenta ostatecznie opuściła komnatę.

Głuchą ciszę przerwało stukanie obcasów Elsy o marmurową posadzkę. Zbliżając się do matki Hansa, próbowała uspokoić drżenie rąk. Krew gotowała jej się w żyłach, lecz jej skóra była śmiertelnie lodowata. Opuszki palców piekły. Moc jakby błagała o uwolnienie.

- Patrzyłaś bezczynnie na cierpienie syna z powodu jakiejś przeklętej legendy sprzed sześciuset lat? – wycedziła przez zaciśnięte zęby.

Oczy Anaillise ponownie zaszły mgłą.

- Więc już wiesz – odrzekła gładząc rubin na swej szyi. – Hans ci powiedział?

- Nie. Helga to zrobiła. Myślę, że i tak wiem mniej niż powinnam.

- To nie jest twoja sprawa, dziecko.

Elsa prychnęła lekceważąco.

- Jak to nie jest moja sprawa? Chodzi o mojego męża. Nie umiem nie działać, gdy osobom, które kocham dzieje się krzywda.

Królowa Nasturii skrzywiła się na słowa synowej. Mroczne obrazy z przeszłości znów nawiedziły jej umysł.

- Nie mogłam nic zrobić – powiedziała łamiącym się głosem.

- Jesteś jego matką. Powinnaś coś zrobić.

Anaillise zdawało się, że słyszy płacz dziecka, niosący się po pustych korytarzach.

- Ja po prostu – zaczęła już łagodniej Elsa, widząc rozpacz kobiety – wiem, co to znaczy cierpieć w dzieciństwie. I boli mnie, że Hans musiał przejść przez to piekło bez powodu. Może gdyby to wszystko potoczyło by się inaczej on… A wtedy my…

Może Hans nie byłby zbrodniarzem.

- Hans podejmował w życiu własne decyzje. Nie obarczaj mnie jego winami.

Brunetka niemalże czuła na nowo wszystkie rany na sercu.

- Obarczam cię twoimi winami. Nie było cię przy nim.

- Iduny też nie – rzekła starsza kobieta, patrząc w przestrzeń.

Elsa zamarzła na chwilę.

- Słucham? – spytała.

- Iduny też nie było przy tobie.

Łzy nagromadziły się w błękitnych oczach.

- To co innego.

- To dokładnie to samo, Elso. Wiem o przepowiedni.*** Wiem, dlaczego cię zamknęli. Bali się tak samo jak my. Nie tylko Silkeborg ma swoje grzechy.

- Mama mnie kochała – wyszeptała blondynka, kręcąc głową.

- Wierzę. I ja kocham swoich synów. Jednak obie popełniłyśmy niewybaczalne błędy. Pamiętaj, aby nie iść naszą ścieżką.

***

Pod wieczór niebo się rozpogodziło i Nasturię czekał przepiękny zachód słońca. Odcienie czerwieni i żółci barwiły horyzont, a morze niczym lustro odbijało ten pejzaż. Drewniany pomost umieszczony za zamkiem wchodził w ten krajobraz, sprawiając, że osoba będąca na nim czuła się częścią tego wszystkiego.

Właśnie dlatego stanowił on ulubione miejsce księcia Hansa na całej wyspie w czasach jego młodości. Teraz po niemal pięciu latach z dala od rodzinnego królestwa nadal było tu tak spokojnie jak kiedyś. Mężczyzna czasem aż nie mógł uwierzyć, że nadal znajduje się na zatłoczonym Silkeborg.

- Powiesz mi o czym myślisz? – delikatny głos sprawił, że na jego ustach mimowolnie pojawił się uśmiech. Teraz był już pewien, że jest w raju.

- Jeśli zgodzisz się obejrzeć ze mną zachód słońca – odpowiedział wskazując na miejsce obok niego.

Kobieta zdjęła pantofelki i ostrożnie usiadła na skraju jeszcze wilgotnego pomostu, zanurzając stopy w zimnej wodzie. Oparła głowę na ramieniu księcia i westchnęła z ulgą.

- Więc? O czym myślałeś? – zapytała, wdychając zapach morza.

- O przeszłości. Często tu przychodziłem, by uciec od wszystkiego. Oglądałem zachód i miałem nadzieję, że kiedyś zniknę tak jak słońce.

- Też tak robiłam, wiesz? – Hans spojrzał na żonę z zainteresowaniem. – Siadałam przy oknie mojego pokoju i obserwowałam zorzę polarną. Chciałam wzlecieć w powietrze i tańczyć razem z nią na niebie.

Chwilę spędzili wsłuchując się w szum morza, rozmyślając nad swoimi słowami.

W pewnej chwili Elsa rzekła:

- Myślę, że powinniśmy skrócić naszą wizytę. Moglibyśmy już na początku przyszłego tygodnia popłynąć do Henrika i Adelaide.

Zgodnie z początkowym planem rodzina z Arendelle miała spędzić dwa tygodnie na Silkeborg, a dopiero później odwiedzić pozostałe wyspy.

- Dlaczego tak sądzisz?

- Najpierw ten cały zamach, a teraz jeszcze atak w nocy. Ja… Myślałam, że tutaj będziemy bardziej bezpieczni niż w Arendelle, ale chyba się myliłam.

Hans objął królową ramieniem i pocałował czubek jej głowy.

- Przepraszam, że chcę cię zabrać z domu – wyszeptała w jego koszulę.

Książę odsunął się od niej i uważnie się jej przyjrzał. Jej przepyszne, delikatne jak puch włosy spadały kaskadą na ramiona niczym śnieg zalegający w górach. Jej hipnotyzujące oczy przypominały głębokie wody fiordu. Jej fioletowa usta wyglądały jak flaga królestwa i sprawiały, że nieraz nazywał ją kusicielką. A jej skóra – jej piękna, pachnąca skóra była biała i nieskazitelna jak chmury na niebie. Jak objęcia były jak Arendelle. Zimne niczym chłodna bryza a zarazem tak czułe. Ona cała była Arendelle. Sprawiła, że najpierw pokochał ją, a potem królestwo. Przypominała dom.

- Ty jesteś moim domem – powiedział cicho, jakby zdradzał największą tajemnicę.

 

 

* Oczywiście czerpałam inspirację z baśni oraz disney’owskiej wersji „Kopciuszka”

** A tutaj posłużyłam się „Małą Syrenką”

*** Chodzi o piosenkę usuniętą z pierwszej części „Krainy Lodu” - Spring Pageant

 

Obrazek należy do mnie. 

Komentarze

  1. Jaki ten rozdział jest dobry! Kocham Twoje opowiadanie, a z każdym rozdziałem robi się coraz lepsze, serio!

    Przede wszystkim, nie spodziewałam się tak silnych powiązań z innymi historiami o księżniczkach Disneya - wiedziałam o teoriach łączących "Frozen" z "Tarzanem", "Małą Syrenką", "Zaplątanymi", a nawet "Vaianą", ale historii o Kopciuszku naprawdę się tu nie spodziewałam. I jeszcze to nawiązanie do wątku Anny i Hansa w pierwszej części jest bardzo dobrze dodane i w dodatku jest idealną paralelą do głównego wątku z "Kopciuszka". Plus jeszcze podoba mi się, że wykorzystałaś kanoniczne imiona Kopciuszka i księcia (Choć w przypadku Kita wolę imię Henry, które pojawiało się w oficjalnych książkach i reklamach).

    Interesuje mnie też ta tajemnicza organizacja - Uwielbiam takie wątki, a w dodatku w mojej powieści, którą obecnie piszę (i która mam nadzieję w niedalekiej przyszłości zostanie zaakceptowana i wydana) pojawia się podobny wątek i dzięki temu poczułam takie miłe deja-vu :)

    Co do wątku Charlotty i Caleba, to bardzo podoba mi się to, w jaki sposób wplotłaś do tego rozdziału myśli księżnej i to, jak nie może znieść aranżowanego małżeństwa, w którym tkwi i z którego nie może się uwolnić. Jest to bardzo realistyczny wątek, a w dodatku świetnie nawiązuje do klimatów historycznych.

    I COOOOO? ARIELKA I ERYK SĄ PRZODKAMI HANSA? Spotkałam się już z teoriami, że małą syrenkę i trzynastego księcia może łączyć jakieś pokrewieństwo (Niektórzy nawet twierdzą, że to właśnie Ariel jest matką Hansa), ale naprawdę nie spodziewałam się, że u ciebie ten wątek także się pojawi. I to wyjaśnienie, że pech Hansa pochodzi z klątwy, też jest bardzo ciekawy i podoba mi się nawet bardziej, niż oficjalne wyjaśnienie, dlaczego Westergaardowie tak bardzo nienawidzili księcia (Ten wątek był w "Sercu z lodu" ^^)

    Krótko mówiąc, Twoje opowiadanie robi się coraz ciekawsze z każdym rozdziałem i dlatego czekam na rozwiązanie dalszych wątków :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak przy okazji, czy ten obrazek zrobiłaś na PicsArt? Ja osobiście często korzystam z tej aplikacji i twierdzę, że jest ona świetna do robienia wszelkiego rodzaju plakatów i ilustracji :)

      Usuń
    2. Biedny Hans.... Mam nadzieję, że ta przepowiednia jednak się nie spełni i nasz ukochany książę będzie miał szczęśliwe życie, na jakie zasługuje T_T

      Usuń
    3. Dziękuję! Bardzo mi miło jak czytam Twoje komentarze!

      Szczerze mówiąc, początkowo nie planowałam tylu nawiązań do innych filmów, ale stwierdziłam, że może to być nawet ciekawsze niż tworzenie tych legend czy baśni istniejących w świecie mojego opowiadania od nowa.

      Bardzo lubię pisać z perspektywy Charlotty, bo wnosi ona miłą odmianę od tych wszystkich zakochanych w sobie małżeństw i pokazuje, że życie nie zawsze jest kolorowe.

      A obrazek zrobiłam w starym i dobrym Gimpie.

      Usuń
  2. czy jeszcze kiedys coś tu napieszesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że tak. Właśnie skończyłam pierwszy semestr na studiach, a właściwie to już zaczęłam drugi. Było to dla mnie coś zupełnie nowego, co zabierało bardzo dużo czasu. Staram się też pogodzić swoje obowiązki z pracą. Mimo tego, nadal nie chcę zamykać bloga. Mam już napisaną część 9 rozdziału. Kupiłam też nową książę w tematyce Frozen, którą być może zrecenzuję. Jednak nie podaję żadnych dat, bo obecnie studia są moim priorytetem.

      Usuń
    2. i jak tammm ? :)

      Usuń
  3. Też się zastanawiam, czy kiedykolwiek wrócisz jeszcze na bloga...
    Uwielbiam Twoje wpisy i zawsze cierpliwie na nie czekam..
    Jest przecież jeszcze tyle ciekawych tematów związanych z "Krainą Lodu"...
    Jeśli masz czas, to proszę wróć (albo przynajmniej możesz napisać wpis, że rezygnujesz).
    Smutno mi bez Twoich postów na blogu 😭

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję się, że dzisiaj po raz pierwszy od dłuższego czasu otworzyłam bloga. Na razie jedyne, co mogę dla Was zrobić, to odpisać na komentarze. Jednak podtrzymuję to, co napisałam, nie zamykam na razie bloga. Myślę, że przydał mi się taki detoks. Poczułam potrzebę, żeby tu wrócić. Może nawet wstawię coś już niedługo.

      Usuń
    2. Rozumiem... Powodzenia na studiach! 🥰

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 6 - Świąteczny

Rozdział 1

Rozdział 2