Recenzja "W poszukiwaniu siebie"

Dzień dobry, kochani! Dziś mam dla Was zapowiedzianą recenzję komiksu "W poszukiwaniu siebie". Mam nadzieję, że Wam się spodoba.


Zacznijmy, tradycyjnie od podstawowych informacji:

TYTUŁ ORYGINALNY: "Frozen: Breaking Boundaries"

TYTUŁ POLSKI: "Kraina lodu: W poszukiwaniu siebie"

SERIA: Kraina Lodu

WYDAWNICTWO: Egmont

AUTOR: Joe Caramagna

RYSUNKI: Kawaii Creative Studios

TŁUMACZENIE: Adrianna Zabrzewska






Komiks ma niecałe 80 stron i zainteresuje zarówno starszych jak i młodszych fanów filmu.

Opowiada historię Mari - księżniczki z sąsiedniego królestwa. Ta młoda dama stara się wraz z Anną zaleźć cel życiowy. Równocześnie Elsa rozwiązuje problemy w lasach Arendelle. Te dwa wątki w końcu się łączą, by doprowadzić do dobrego, lecz niezbyt wyszukanego finału.

Poznajemy nowych bohaterów takich jak właśnie sama Mari, jej ojciec czy pan Aldring - przeuroczy zegarmistrz z Arendelle. Pojawia się także Jarvo, który pełni mniej więcej rolę Kaja w tym komiksie. Postacie są ładnie narysowane i ciekawie przedstawione. Moim faworytem jest zdecydowanie Jarvo, który skojarzył mi się z takim typowym panem z wyższych sfer. Nie można nie wspomnieć również o przekomicznych braciach Waffle, którzy non stop się kłócą.




"W poszukiwaniu siebie" prezentuje nam także nowe państwo - Westerland. Nie dowiadujemy się o nim zbyt wiele, ale zawsze jest to nowa ciekawostka i fakt do wplecenia w opowiadaniach. Bardzo lubię takie drobnostki. Pojawia się wątek konfliktu z tym krajem, który dodaje opowieści realizmu. W końcu bycie królową nie oznaczało tylko urządzanie balów.

Z innych ciekawostek, poznaliśmy także kolejne pomieszczenie w zamku Arendelle. Swego rodzaju salę posiedzeń, w której Elsa czeka na władcę Westerlandu.

Komiks dostaje ode mnie plusik za (można to uznać za SPOILER) Annę, która ratuje sytuację w finałowej scenie. Jest to bardzo w jej stylu.

Pokochałam też Elsę, która wydawała mi się taka strasznie SASSY. ;-)  

Ogólnie samo zakończenie (nie mylić z finałem) bardzo przypadło mi do gustu. Nie będę go zdradzać, ale utrzymało się w tym polityczno - królewskim klimacie.


Jeśli chodzi o warstwę graficzną, to rysunki są PIĘKNE! Już sam początek komiksu i strony, które sprawiają wrażenie pokrytych lodem zrobiły na mnie wrażenie. Potem jest krótkie przedstawienie postaci - także bardzo fajna sprawa i właściwa historia.

Kolory są ładne i żywe. Tło dopracowane, a postacie, tak jak już mówiłam, dobrze narysowane. Design samej Anny i Elsa różni się od tego typowego, który wszyscy znamy, czyli coś w ten deseń:


Jednak nadal jest ciekawy i śliczny.

Ogólnie komiks bardzo mi się podobał i sprawił, że nawet polubiłam komiks jako dzieło samo w sobie. Z chęcią zajrzę do kolejnych części.  

Serdecznie polecam!

Komentarze

  1. Też strasznie podoba mi się ta grafika! :D I nie wiem, z czego dokładnie to wynika, ale - pomijając pełnoprawne powieści, jak Serce z lodu i tak dalej - siostry z komiksów wydają mi się najbardziej żywe i dorosłe, w przeciwieństwie do tych z książek, gdzie problemy przeważnie sprowadzają się do "musimy pomóc wieśniakowi X" :D

    I totalnie się zgadzam, że każde rozszerzenie universum jest ogromnie na plus! ♥ Mam nadzieję, że wszystkie nowe informacje ci się przydadzą, i że poruszysz jeszcze temat kolejnych komiksów z tej serii :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, coś w tym jest. Tutaj problemy są rzeczywiście ważne, w przeciwieństwie do niektórych "dzieł". Może dlatego tak mi się podobało.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 6 - Świąteczny

Rozdział 1

Rozdział 2