Rozdział 6

W końcu przechodzimy do Nasturii! Będzie tu wielu nowych bohaterów i wiele wątków, ale postaram się je wplatać powoli. Jeśli coś będzie niezrozumiałe, proszę pytać w komentarzach. Pracuję także nad stroną Bohaterowie, aby ułatwić Wam czytanie.

Miłego czytania!




Dwa tygodnie spędzą w Nasturii. Tydzień w zamku, dwa dni w Haslev, dwa dni w Gråsten i trzy dni w Rødove. Tydzień zajmuje podróż w jedną stronę, tydzień w drugą. Łącznie miesiąc. Miesiąc poza granicami Arendelle. Siedem dni już minęło. Zostało dwadzieścia jeden. Dwadzieścia jeden dni. Pięćset cztery godziny.

Elsa schodziła ze statku, odliczając czas do powrotu. Zagubiona we własnych myślach, mocno trzymała ramię Hansa.

Siedem dni z rodzicami, ósemką braci i szwagierek oraz dziesięciorgiem bratanic i bratanków. Dwudziestu ośmiu nowych członków rodziny. Do tej pory miała tylko Annę, Kristoffa i Tristana.

Ledwo słyszy jak Hans mówi coś do pani admirał.

Potem dwa dni z jednym bratem, jedną szwagierką i jedną bratanicą.

Kątem oka widzi jak służba wynosi ich bagaże.

Kolejne dwa dni z bratem, szwagierką i dwiema bratanicami.

Czuje za sobą kroki Anny.

I w końcu trzy dni z jednym kuzynem.

Gdy królowa po raz pierwszy dotyka ziemi Nasturii, ma w głowie tylko jedną myśl: Wdech i wydech…

Nigdy tak naprawdę nie zastanawiała się nad wyglądem ojczyzny męża. Nie rozmawiali o niej za dużo, a Hans wciąż utrzymywał, że jego dom jest w Arendelle. Z dzieciństwa znała tylko suche fakty na temat Południowych Wysp. Władcę, następcę tronu, przybliżoną liczbę mieszkańców, mocne i słabe strony wojska oraz czym handlują. W żadnej książce nie było rysunku lub opisu wyglądu. Nasturia była tylko i wyłącznie danymi.

Jednak spoglądając na skalisty krajobraz, nie mogła pozbyć się uczucia, że to nie tak powinno wyglądać. Hans kojarzył jej się ze słonecznym rajem pełnym różnorodnej flory i fauny. Szukała szerokich plaż, na których, jej zdaniem, zdobył swoją brzoskwiniową cerę oraz rozległych lasów w złocisto-zielonym kolorze jego oczu. Zamiast tego zobaczyła równinny wręcz monotonny teren. Na ziemi trawa walczyła z kamieniami o miejsce do wyrośnięcia, tworząc, zamiast złocisto-zielonego, szaro-zielony pejzaż. Jedynym wyróżniającym się punktem był ogromny, czarny mur otaczający zamek. Za owym murem znajdowała się siedziba rodziny królewskiej, a dalej na wschód – miasto. Elsa przypomniała sobie księcia Paula, który podczas ostatniej wizyty szczycił się faktem, iż zamek ten nigdy nie został zdobyty oraz Hansa, który twierdził, że w dzieciństwie przypominał mu on potwora morskiego.

- Wasza Królewska Mość – uwagę jej przyciągnął stangret, stojący obok bogato zdobionej karety. Otworzył złote drzwiczki z godłem Nasturii – potężnym lwem na zielonym tle. – Witamy na wyspie Silkeborg** – powiedział, kłaniając się nisko.

Kobieta podniosła rąbek sukni i z gracją wspięła się do środka, wcześniej rzucając jeszcze spojrzenie na swoją siostrę. Anna i jej rodzina zajmowali właśnie drugi powóz.

- Dobrze znów cię widzieć, książę – zwrócił się do jej męża, gdy ten również wchodził do karety.

- Ciebie również, Gabrielu.  

***

- Jacob, popraw kamizelkę – powiedziała Charlotta do syna, jednocześnie czesząc włosy drugiego chłopca.

- Mamo, dlaczego ubieramy takie eleganckie stroje? – spytał Niels.

Młodszy potomek następcy tronu spojrzał na kobietę spod gęstej fryzury. Jego duże, ciekawskie oczy odziedziczone po matce zdradzały zdziwienie.

- Musimy się dobrze zaprezentować przed stryjkiem Hansem i jego nową rodziną – wytłumaczyła spokojnie blondynka i uśmiechnęła się do syna.

Charlotta nigdy nie przyznała tego głośno, ale Niels zawsze był jej ulubieńcem. Ośmiolatek miał wesołą naturę i dobre serce. Cechowała go także ogromna ciekawość świata. Był jak mały, niewinny ptaszek. Przypominał Charlottcie nią samą z czasów dzieciństwa. Z drugiej strony Jacob wdał się w ojca. Od samego początku Caleb wychowywał go na potężnego władcę. Pielęgnował w nim te wszystkie cechy, których młoda księżna nienawidziła w swoim mężu. Zrozpaczona matka mogła jedynie bezczynnie obserwować jak jej ukochany, pierworodny syn powoli zamienia się w potwora.

- A dlaczego stryjek ma nową rodzinę? Nie lubi nas? – dociekał chłopiec.

- Nie, głupi. Ożenił się – wtrącił Jacob.

Charlotta spojrzała na niego z dezaprobatą, jednak nic nie powiedziała. Skarciła swojego syna tylko raz w życiu. Wulgarnie zwrócił się do starszej sprzątaczki, czego nie mogła tolerować. Stało się to w obecności Caleba i jego ojca. Potem przez tydzień chodziła z sińcami. Następcy tronu się nie poucza. Nigdy więcej nie powtórzyła tego błędu.

- Po co?

- Dla korony – zakończył trzynastolatek i wyszedł z wysoko uniesioną głową.

Księżna jeszcze kilka chwil patrzyła na miejsce, gdzie stał Jacob, myśląc o ponurej przyszłości dziecka.

- Ty też ożeniłaś się dla korony? – do rzeczywistości przywrócił ją głos Nielsa.

Gwałtownie wciągnęła powietrze. Czy poślubiła Caleba dla korony? Nie kochała go. Nawet nie była blisko tego uczucia. Jednak tron nigdy nie był jej celem. Chciała być po prostu wolna. Zerwać z królewskimi obyczajami. Uciec z kraju.

Uciekła, ale w inne sidła. Jeszcze gorsze od poprzednich. Nie. Nie poślubiła Caleba dla korony. Poślubiła go z ojcowskiego przykazu. Król Genovii wziął ślub z koroną Nasturii. Poprzez ręce swojej córki.

- Kobieta wychodzi za mąż, kochanie. Mężczyzna się żeni.

Umysł Nielsa nie był gotowy na prawdę. 

***

Sonja spędziła wiele miesięcy na morzu, narażając skórę na ostre słońce. Z tego powodu jej cera była bardziej opalona niż u reszty mieszkańców Arendelle. Nigdy jej to nie przeszkadzało. Nie przejmowała się, że jej dębowa skóra nie wpisuje się w białe niczym księżyc kanony piękna. Lubiła przebywać na słońcu. Dotyk ciepłych promieni przypominał jej uścisk ramion zmarłego ojca.

W tym kraju było inaczej. Gdy tylko stanęła przed bramą pałacu, poczuła, że coś jest nie porządku. Unikała słońca. Odbijając się od złotych zdobień raziło jej wyraziste oczy. Sprawiało, że powietrze było duszne i utrudniało oddychanie. A najgorsze było to, że praktycznie paliło jej skórę. Ostre, nasturiańskie słońce okazało się nawet mocniejsze niż to w Avalorze. Niezwykle ciekawy fakt, zważając na położenie geograficzne obu państw.

- Będzie dobrze – usłyszała szept księcia Kristoffa za sobą.

Widocznie nie tylko ona czuła się nieswojo w stolicy Południowych Wysp.

Blask odznak na jej odświętnym stroju, przypomniał jej, dlaczego tu stoi. Jest admirałem Królewskiej Marynarki Arendelle. Ma najwyższe stanowisko w morskim resorcie. Tak jak zawsze chciał jej ojciec. Królowa jej zaufała i nie zamierza jej zawieść.

Przed bramą do pałacu stała rodzina królewska wraz z całą świtą. Ciepłe powitanie.

- To zaszczyt móc cię wreszcie poznać osobiście, Królowo Elso – głos zabrał król Nasturii. Ciężka korona spoczywała na jego siwej głowie. Był rosłym mężczyzną z szeroką klatką piersiową. Pod warstwami drogocennego materiału kryły się zapewne silne, choć dotknięte ręką czasu mięśnie. Jego stalowe oczy dyskretnie zbadały monarchinię, nim kontynuował – Jestem szczęśliwy, witając cię w Nasturii i w naszej rodzinie.

Król Harald – Sonja dokładnie wypytała Hansa o członków rodziny przed przyjazdem, aby nie popełnić gafy, miał wyjątkowo szorstki głos. Słuchanie go codziennie na pewno nie należało do przyjemności.

- Dziękujemy za zaproszenie, Wasza Królewska Mość – odrzekła Elsa, kiwając głową z szacunkiem.

- Wierzę, że ceremonia ślubna się udała. Niestety nie mogłem przybyć z powodów państwowych, czego bardzo żałuję.

- Wszystko było w najlepszym porządku, ojcze – odezwał się rudowłosy książę, nie podnosząc wzroku na króla.

Harald podszedł do świeżych małżonków i uścisnął syna. Nawet z odległości kilku metrów panna Noredal dostrzegła napięcie Hansa. Polityka.

- Jestem z ciebie dumny, synu. Wybrałeś sobie niezwykłą kobietę na żonę.

Książę mruknął podziękowania i spuścił głowę. Królowa stała napięta jak struna i dokładnie obserwowała władcę. Jedynie Tristan nie wyczuwał fałszu unoszącego się w powietrzu.

- A to zapewne jest księżniczka Anna – starzec kontynuował swój dziwny obchód. – Jesteś niesamowicie podobna do ojca, moja droga.

Kobieta przełknęła i wymieniła kilka uprzejmości z królem. Cały czas trzymała synka blisko piersi, jakby chroniąc go przed Haraldem.

Potem jeszcze krótka rozmowa z Kristoffem. Blondyn nie wydawał się zestresowany. Nie czuł strachu przed królem. Wręcz przeciwnie. Gdy spostrzegł, że jego żona nie czuje się komfortowo, stanowiska przestały mieć znaczenie. Nie obchodziło go, że człowiek ten może zesłać na nich całe wojsko jednym kiwnięciem palca. Ważne żeby trzymał się z daleka od jego rodziny.

Wreszcie wzrok mężczyzny padł na Sonji. Młoda pani admirał mogła niemalże zobaczyć jak umysł monarchy próbuje zrozumieć kim ona jest. List wysłany do Silkeborg sugerował przybycie jedynie Elsy i Anny z rodzinami. Jednak sądząc po stroju, owa kobieta nie była zwykłą służką.

- Oto nasza pani admirał. Osobiście nadzorowała podróż – z pomocą przyszła królowa Arendelle.

- Sonja Noredal, miło mi poznać – brunetka ukłoniła się nisko.

Harald zamrugał kilka razy.

- Kobieta? – rzekł w końcu. – Na pozycji admirała?

- Czego można się spodziewać po kraju, gdzie na tronie zasiada panienka? – warknął, stojący kilka kroków dalej Caleb.

Sonja wymieniła zaniepokojone spojrzenia z Hansem. Oboje czekali na odpowiedź Elsy, lecz królowa zdawała się nie słyszeć słów bezczelnego następcy tronu. Bogu dzięki…   

***

Jedynym dźwiękiem słyszalnym w pałacowej jadalni był brzęk sztućców. Zgodnie ze słowami Caleba, dzieci w wieku od pięciu do piętnastu lat, czyli Clara, Emilia, Lea, Carsten, Peter, Niels i Jacob zasiadały osobno. Pozostała trójka (jeśli Anna dobrze liczyła) – Leon, Felix i… ten mały chłopiec o imieniu na „W”. Walenty? William? Zresztą nieważne, on oraz jej kochany Tristan byli obecnie karmieni przez nianie w osobnym pomieszczeniu. Księżniczka początkowo nie chciała się na to zgodzić, ale po rozmowie z siostrą zrozumiała, że nie ma wyboru. Książę Westergaard uszanował nasze tradycje, więc my uszanujemy jego.

Anna przełknęła gorzko smakujący owoc. W myślach przeprosiła dziecko rosnące w jej łonie, że karmi je takim paskudztwem. Oni to nazywają deserem? Czy w Nasturii nie wiedzą o istnieniu czekolady? Użyła jednak całej swojej woli, by się nie skrzywić. Zdawała sobie sprawę, że równo dziewiętnaście par oczu uważnie ją obserwuje. Z Elsą włącznie, a nawet na czele.

Rozmyślania kobiety przerwał w końcu donośny głos króla, który rozniósł się echem wśród bordowych ścian.

- Księżniczko Anno, jeśli mogę spytać, a zakładam, że mogę w końcu jesteśmy rodziną – nie jesteśmy. Moja siostra się z wami powiązała. Ja do tego ręki nie przyłożyłam – kiedy spodziewasz się kolejnego dziecka?

Niebieskooka psychicznie ugryzła się w język, wytarła usta i spojrzała na władcę.

- W lipcu, Wasza Wysokość – odpowiedziała potulnie.

Anna Ingrid Rita Bjorgman nigdy nie odpowiada potulnie.

- Uważasz, że będzie to chłopiec czy dziewczynka? Ja za każdym razem powtarzałem Anaillise, że urodzi się chłopak i nigdy się nie pomyliłem. Trzynastu silnych, zdrowych mężczyzn. Same znakomite geny.

Księżniczka Arendelle czuła się niezwykle niekomfortowo. Nie miała ochoty na taką niewinną rozmowę z królem. W ogóle nie chciała poruszać tematu swojej rodziny. Tymczasem Harald wydawał się szczycić swoimi obecnymi powiązaniami z monarchią nordyckiego państwa.

Wiedziała, że to wszystko kłamstwa. Ludzie uważali ją za naiwną, ale nie była głupia. Znała władcę z opowiadań Hansa. Przez ostatnie cztery lata zdążyła to i owo usłyszeć. Może ostatnio ich relacje nie układały się najlepiej, ale w tej kwestii była skłonna wierzyć księciu. Jak na razie była przekonana, że dotychczasowe zachowanie króla było jedynie maską.

- Będę je kochać bez względu na płeć – odpowiedziała trochę ostrzej niż zamierzała.

- Tak, tak, oczywiście – przytaknął od niechcenia Harald – ale wiadomo, że na naszej pozycji społecznej wszyscy oczekują syna. Jeden dziedzic tronu to za mało. Warto zaopatrzyć królestwo w minimum trzech. Tym bardziej, że mój syn jak na razie nie doczekał się potomka i najprawdopodobniej pańskie dziecko założy koronę.

Anna otworzyła usta gotowa bronić siostry i swoich ideałów. Jak on śmiał? Traktuje dzieci jako inwestycję, jako jakąś rzecz! A one są największym skarbem, jaki można mieć.

Zanim jednak zdążyła coś powiedzieć, poczuła delikatny chłód na stopie. Po chwili zrozumiała, że Elsa potajemnie daje jej znaki. Bądź cicho – zdawała się mówić jej moc. Księżniczka zmarszczyła brwi. Dlaczego jej siostra była taka posłuszna królowi? Przecież miała równą rangę. 

Jednak po chwili zaskoczyła ją, mówiąc:

- W Arendelle kobiety także dziedziczą tron. Nie widzę powodów, dla których miałoby się to zmienić. W niczym nie ustępują mężczyznom.

- Od setek lat wiadomo, że władać państwem powinien król – nie ustępował Harald.

- Czyżbyś wątpił w moje zdolności, Mój Królu? – zapytała Elsa, podnosząc brew i posyłając mroźne spojrzenie.

Na tym dyskusja się skończyła.

***

- Nie boisz się go? – zapytała Josefine.

Josefine Elizabeth Westergaard – pochodząca z Westerlandu szlachcianka, najmłodsza córka Edwarda Williamsa, żona Vincenta – dwunastego księcia. Miała czarne, kręcone włosy podpięte u góry w wysoki kok i opuszczone falami na ramiona. Jej jasną twarz zdobiły delikatne, smukłe brwi i chmurno-szare oczy. Ubrana była w seledynową suknię w stylu rokoko.

Ona, Charlotta, Helga i Elsa spacerowały właśnie po królewskich ogrodach. Josefine pchała przed sobą wiklinowy wózek dziecięcy z ukrytym w środku śpiącym Wilhelmem – jej pierwszym i jedynym jak na razie synkiem.

- Kogo? – zapytała królowa Arendelle.

- No wiesz – czarnowłosa wzruszyła ramionami. Rozejrzała się dookoła i dodała szeptem – króla.

- Są na równej pozycji, Josefine – wtrąciła chłodno Helga. – Nic nie może jej zrobić.

Elsa poczuła nieprzyjemne uczucie w żołądku. Uczucie, które nie pojawiło się u niej od czasu napaści Riket. Strach.

- Acha… Szczęściara – odpowiedziała z przekąsem żona Vincenta i pochyliła się, by poprawić poduszeczkę Wilhelma.

- Co miałby mi zrobić? – zapytała, niby spokojnie, lecz w środku nerwowa Królowa Śniegu.

- Nic, kochana – powiedziała Charlotta. Ścisnęła ramię Elsy i ponad jej głową obrzuciła Helgę i Josefine niezadowolonym spojrzeniem. – Nie masz się czym martwić.

Przyjemna woń różnokolorowych kwiatów wypełniła nozdrza blondynki. Musiała przyznać, że w ogrodach znalazła namiastkę raju, którego poszukiwała po przypłynięciu do Nasturii. Była to bardzo miła odmiana. Z powodu tygodniowej podróży miała serdecznie dosyć zapachu morza, a niestety zamek w Silkeborg był nim przesiąknięty. Arendelle także leżało nad wodą, ale Elsa nigdy nie wyczuła tam aż takiej słonej woni. Może była przewrażliwiona?

- Lene dołączy do nas po kolacji – rzekła żona Caleba.

Księżna Lene była obecnie w dziewiątym miesiącu ciąży. Lada dzień na świat miało przyjść jej kolejne dziecko. Żona Paula w ostatnim czasie źle się czuła i pozostawała w swej komnacie. Postanowiła jednak poznać królową Arendelle osobiście i porozmawiać z nią.



*Opis Nasturii inspirowany jest książką „Serce z lodu”.

** Silkeborg – kolejne duńskie miasto, tu: stolica Nasturii.



Obrazek należy do saviourless.




Komentarze

  1. Potwierdzają się wszystkie moje przypuszczenia co do nasturiańskiej/westergårdzkiej patoli. Charlotty mi strasznie szkoda! Póki co to chyba ona zyskała moją największą sympatię, jeśli chodzi o szwagierki Hansa, ale wszystko może się jeszcze zmienić :D Jestem bardzo ciekawa, o czym konkretnie Lena chce z Elsą porozmawiać!

    W ogóle nie spodziewałam się, że Elsa AŻ TAK bardzo nie chce być w Nasturii - do tego stopnia, że już od momentu, kiedy postawiła tam nogę, liczy dni do powrotu do domu. Ale później, w miarę jak czytałam dalej, wydało mi się to w pełni uzasadnione. Postawa Elsy mi się jak dotąd bardzo podoba, a Annie współczuję. Jakoś tak mnie mierzi to wypytywanie króla o jej ciążę i różne inne intymne sprawy, ja bym się na jej miejscu poczuła dosłownie zmolestowana D:

    A Caleb to już w ogóle hit :|| ALE! - jestem zachwycona opisem Sonji ♥

    Ale i tak wydaje mi się, że to tylko wierzchołek góry lodowej, i teraz będzie tylko ciekawiej, bo wyciągniesz więcej brudów z życia rodzinki Hansa :D Tym bardziej czekam na więcej! >.>

    Ze spraw technicznych wydaje mi się, że w kilku miejscach przemieszał się czas teraźniejszy z przeszłym, ale jest w sumie dość późno, więc może to tylko ja ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojawi się jeszcze parę szwagierek Hansa, ale mój zamysł od początku był taki, aby skupić się na kilku szczególnie. Lepiej mieć dwie, trzy dobrze zarysowane postacie niż dwanaście średnio ciekawych. Oczywiście będą się pojawiać inne, ale głównie będę opisywać właśnie Charlottę i Helgę. Zobaczymy jak reszta się przyjmie ;-)
      Elsa nie tyle nie chce w ogóle być w Nasturii, co bardzo ją to stresuje i chce mieć to już za sobą. Wiem, że może to brzmieć trochę absurdalnie, ale sama też czasem tak mam. W zasadzie ta scena była bardzo osobista dla mnie, bo bardzo często, gdy się stresuję jakąś sytuacją, to odliczam czas do końca.
      A Anna to w zasadzie czuje się przymuszona do pobytu na wyspach i wszystko jej się nie podoba, ale jest w ciąży, więc możemy to wybaczyć ;-)
      O tak! Mam bardzo dużo brudów rodzinki i będę je systematycznie odkrywać. Zabawnie jest pisać taką całkowitą patolę, bo wszystko tam można przepchnąć.
      Te czasy jeszcze sprawdzę, bo bardzo możliwe, że popełniłam gdzieś błąd. Zawsze staram się sprawdzać kilka razy, ale gdy czytasz coś po raz dziesiąty, to może umknąć pewna pomyłka.
      Bardzo dziękuję za komentarz!

      Usuń
    2. Totalnie się zgadzam! Tym bardziej, że tak jak mówię, ja bardzo polubiłam Charlottę i będę zadowolona, jeśli to właśnie o niej będzie więcej :D Chociaż Helgi też jestem ciekawa. W ogóle zapomniałam wspomnieć o tym w poprzednim komentarzu, ale jestem niemożliwie ciekawa zakładki z bohaterami, czekam niecierpliwie! ♥♥♥

      A scena z Elsą tym bardziej mi się teraz, po twoim uzasadnieniu, podoba. Jest bardzo w charakterze! I bardzo jej współczuję. Właściwie to chciałabym napisać, że mam nadzieję, że dalszy pobyt w Nasturii minie jej spokojnie i bezstresowo - aaale o czym ja wtedy będę czytać? :D

      Życzę duuużo weny (i czasu na jej wykorzystywanie) i czekam na ciąg dalszy! :)

      Usuń
  2. Właśnie przesłałam Ci na maila mój fanfic - "Krainę Lodu 3" i mam wielką nadzieję, że Ci się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakiś czas nie wchodziłam na bloga przez szkołę, ale już nadrabiam.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 6 - Świąteczny

Rozdział 1

Rozdział 2