Rozdział 3

Witajcie! Zgodnie z zapowiedzią, oto trzeci rozdział!

Miłego czytania!

navy hans | Explore Tumblr Posts and Blogs | Tumgir


Arendelle było iście sielankową krainą. Ludzie żyli w przyjaźni. Rodzina królewska miała szacunek i zaufanie u mieszkańców. Nie nękały ich wojny ani klęski żywiołowe. Panował dobrobyt i pokój. Jednak każde państwo ma swoją czarną dziurę. Miejsce, gdzie gromadzi się całe zło. I nawet w Arendelle, w tym bajkowym królestwie szczęścia, było takie lokum. W tym konkretnym przypadku chodziło o dużą karczmę w górach. Nazywała się Tre snømenn*. Prowadziła je trójka rodzeństwa pochodząca z ziem germańskich. To właśnie tutaj gromadziła się cała szemrana zgraja. To właśnie tutaj wymieniano się skradzionymi łupami. To właśnie tutaj zatrzymała się była księżniczka Valerie.

Uciekając w panice przed wojskiem wbiegła do gęstych lasów Arendelle. Po dwóch dniach błąkania się bez celu, znalazł ją Günther – jeden z członków wcześniej wspomnianego rodzeństwa. Okazało się, że bardzo wiele ich łączy. Głównie niechęć do królowej. Właściciel Tre snømenn porzucił swój początkowy zamiar ograbienia księżniczki z kosztowności i postanowił jej pomóc. Mogła mieszkać w gospodzie w zamian za pracę. Żeby nie wzbudzać podejrzeń, Valerie zmieniła swoją tożsamość i wygląd. Od tej pory nazywano ją Vanellope Von Schweetz. Podawała się za kuzynkę Günthera i jego rodzeństwa. Obcięła włosy i zaczęła je nosić w krótkim kucyku. Zrezygnowała z bogato zdobionych ubrań na rzecz wygodnej sukienki. Zaczęła także trenować walkę mieczem (i sztyletem w razie potrzeby), co pozwoliło jej powiększyć mięśnie i dodatkowo wzbogaciło ją o bliznę na lewej brwi. Dawna księżniczką Weselton zmieniła się nie do poznania. Jedyne co pozostało po jej dawnej postaci to magnetyczne, fiołkowe oczy.

- Stało się. Wzięli ślub – powiedział Günther, wchodząc do karczmy.

Co jakiś czas wysyłano jednego szpiega, by zorientował się w sytuacji panującej w stolicy. Mężczyzna właśnie wrócił z dwutygodniowej wyprawy do miasta.

- Niewiarygodne, że ona naprawdę poślubiła tego zdrajcę – mruknęła siostra Günthera, wycierając naczynia.

- Niewiarygodne, że on naprawdę poślubił tę wiedźmę – odpowiedziała z rogu Vanellope.

Zgromadzeni ze śmiechem przytaknęli słowom obu kobiet.

- Chyba Arendelle będzie miało nowego władcę. Niech żyje król! – wykrzyknął niezbyt trzeźwy gość.

Czarnowłosa skrzywiła się z niesmakiem.

- Hans jest księciem małżonkiem – wyjaśnił Günther. – Nie dostał tytułu króla.

- Cóż, chyba trzeba dopilnować, aby to się nie zmieniło – powiedziała z uśmieszkiem Vanellope. – Im mniej koronowanych głów do ścięcia, tym lepiej.

***

- Przyszedł list do księżniczki Anny – ogłosił Kaj.

Kobieta z zaskoczeniem spojrzała na kopertę. Widniała na niej pieczęć Vakretty**- majestatyczny jeleń z dużym porożem. Królestwo to było położone na wschód od Arendelle. Oba państwa utrzymywały dobre stosunki. Jednakże oficjalne listy przybywały najczęściej do jej siostry. W końcu to ona była królową.

- Do mnie? – zapytała dla pewności rudowłosa.

- Owszem, Moja Pani.

Anna otworzyła list. Jej oczy szybko zbadały treść. Z każdą chwilą jej twarz zdradzała coraz większe niezadowolenie. Elsa przyglądała jej się ciekawością ze swojego biurka w Królewskim Gabinecie. Właśnie razem przeglądały stare dokumenty ojca.

- Nie ma mowy! – wykrzyknęła Ania.

Zgniotła papier i rzuciła na podłogę. Elsa z rozbawieniem oglądała dziecinny wybuch złości siostry.

- Co się stało? – zapytała.

- Królowi i królowej miesiąc temu urodziła się trzecia córka…

- To wspaniała wiadomość. Prześlijmy im nasze gratulacje – wtrąciła blondynka.

- I chcą ją zaręczyć z Tristanem! – dokończyła księżniczka, nie zwracając uwagi na słowa władczyni.

Elsa zmarszczyła brwi. Zaczęło się – pomyślała.

- Twierdzą, że obu królestwom ten sojusz da wymierne korzyści.

Monarchini dobrze znała te procedury. Zanim Hans jej się oświadczył, sama dostawała wiele propozycji małżeństwa. Nawet jej moce nie stanowiły przeszkody, gdy do wygrania był tron. Polityka…

- Nie chcę go skazywać na życie z osobą, której być może nigdy nie pokocha… - smutno wyznała Anna.

Księżniczka od zawsze była wielką marzycielką i romantyczką. Nie dopuszczała do siebie myśli o aranżowanym małżeństwie. Ona pobrała się z miłości, jej siostra pobrała się z miłości, jej rodzice pobrali się z miłości… Nie zamierzała w ten sposób skrzywdzić syna. Królowa zawsze patrzyła na ten aspekt z bardziej praktycznej strony. Wiedziała, że czasem to jedyne wyjście. Jednak teraz Arendelle miało stabilną sytuację. Wychodząc za Hansa, zapewniła sobie sojusz z Nasturią. Nie zagrażał im żaden konflikt zbrojny. Póki co, Tristan miał świetlaną przyszłość kawalera. Jego ciotka nie miała zamiaru tego zmieniać.

- Dobrze, więc napisz im grzeczną odmowę – rzekła Elsa.

- Pomożesz mi? – zapytała Anna, uśmiechając się słodko do siostry. – Masz w końcu w tym wprawę.

Starsza z kobiet zaśmiała się cicho.

- Tak, to prawda.

Księżniczka usiadła przy biurku, wyjęła pergamin i chwyciła pióro. Ozdobnymi, wyraźnymi literami napisała:

Jego Królewska Mość Król Elias z Vakretty…

Królowa Śniegu spokojnie przyglądała się pracy siostry. Jej twarz pozostała jak zwykle nieprzenikniona, lecz dręczyły ją różne myśli. Jej siostrzeniec miał zaledwie trzy lata, a już dosięgły go sprawy królestwa. Wiedziała, że ich życie pociąga za sobą tego typu konsekwencje, ale Tristan był nadal jedynie niewinnym dzieckiem. Bała się, że czeka go trudna przyszłość. Ona od urodzenia, wiedziała, że zostanie królową. Była do tego przygotowywana. Co do Tristana, nadal nic nie wiadomo. Jej dzieci będą pierwsze w kolejce do tronu, ale co jeżeli nigdy się ich nie doczeka. Jej ciało zachowywało się inaczej. Nie była pewna, czy może zajść w ciążę. W takim wypadku syn Anny byłby jej spadkobiercą. Inne rodziny królewskie zdawały sobie z tego sprawę. Zapewne dlatego król Elias tak szybko zainteresował się zaręczeniem córki z księciem Arendelle. I Elsa była pewna, że takich propozycji będzie więcej.

***

- Zrobimy to w niedzielę. W Arendelle odbywa się uroczystość. Rodzina królewska będzie poza zamkiem.

Grupa trzech mężczyzn i dwóch kobiet stała nad mapą rozłożoną na starym stole.

- Nasi ludzie będą stali tu, tu i tu – tłumaczył Günther, wskazując palcami różne miejsca. – Vanellope będzie stała tutaj. Z wysokości jest lepszy widok na port.

- Jakiej broni użyjemy?

- Myślę, że można by wziąć kuszę – odezwała się kobieta. – Całkiem dobrze sobie z nią radzę, a nie zrobi tyle hałasu co broń palna.

Głosy aprobaty przeszły po ciemnym pomieszczeniu.

- W późniejszym czasie osoba z zamku poda nam szczegółowe informacje co do miejsca i czasu.

Dreszcz emocji przeszedł po plecach Vanellope. To się działo. Wreszcie nadszedł jej moment zemsty.

***

Wiosna zawitała do Arendelle. Pierwsze, ciepłe, marcowe promienie ogrzewały zamkowy pokoik zabaw. Hans, Olaf i Tristan bawili się właśnie w pojedynek. Ostatnio ulubiony temat malca. Obaj panowie walczyli na drewniane miecze, a bałwanek decydował, kto wygrał.

- Poddaj się! – krzyknął ze śmiechem blondynek.

Jego błękitne oczy, odziedziczone po matce, iskrzyły czystą radością.

- Nigdy! – odpowiedział Hans i wziął go w ramiona.

Chłopczyk pisnął i ponownie głośno się roześmiał. Ich beztroską zabawę przewały dwie damy.

- Nie wierzę, Elsa. Kolejny list! – narzekała Anna, wchodząc do pokoju.

- Niestety musimy się z tym liczyć – odpowiedziała jej siostra.

Od dwóch tygodni do państwa Bjorgman regularnie napływały listy z propozycjami matrymonialnymi dla księcia Tristana. Tak jak spodziewała się królowa, wiadomość z Vakretty była jedynie początkiem.

- Mama i ciocia! – zawołał trzylatek, zwracając uwagę kobiet.

Ta sielankowa scena – maluch bezpiecznie osadzony w ramionach wujka, wywołała w obu siostrach skrajnie różne emocje. Elsa poczuła ciepło na sercu. Była uszczęśliwiona faktem, że dwaj najważniejsi mężczyźni w jej życiu tak dobrze się dogadują. Natomiast Anna od razu zesztywniała. Nie lubiła zostawiać Tristana samego z Hansem. Natychmiast wzięła synka z ramion szwagra.

- Gdzie jest Kristoff? – zapytała przytulając niebieskookiego. – Miał się zająć Tristankiem.

- Musiał iść do stajni. Sven źle się poczuł – wyjaśnił rudy. – Ale spokojnie. Ja byłem tu z nim cały czas. Bawiliśmy się.

Blondynka podeszła do męża i przytuliła go mocno.

- Jesteś najlepszy – powiedziała, dając mu całusa w policzek.

- To było istne szaleństwo – rzekł malec.

Podsłuchał gdzieś to zdanie i ostatnio bardzo lubił go używać. Nie zważał na fakt, że nie do końca rozumiał jego znaczenie.

- Co mogę powiedzieć, uwielbiam szaleć – zachichotał Hans.

W tym momencie w Annie coś przeskoczyło. Przypomniał jej się tamten wieczór. Mogę powiedzieć coś szalonego? Na chwilę straciła kontakt z rzeczywistością. Od czasu do czasu zdarzały jej się takie reakcję. Wystarczyło jedno słowo, jedno spojrzenie, żeby zobaczyła w nim tamtego człowieka. Człowieka, który zostawił ją na śmierć. Człowieka, który stał nad jej siostrą z mieczem w ręku. Właśnie dlatego nie zostawiała go z Tristanem. Choć nie chciała tego przyznać, nadal nie ufała Hansowi. Nie na tyle, aby zostawić go ze swoim dzieckiem.

- Anka, wszystko w porządku? – do prawdziwego świata przywrócił ją zaniepokojony głos Elsy. – Zbladłaś.

Rudowłosa uśmiechnęła się słabo.

- To tylko te nerwy związane z listami – skłamała.

- Coś się stało? – spytał małżonek królowej.

- Ech, tym razem to królewna Victoria ma być narzeczoną Tristana – wyjaśniła Elsa. – I z listu wynika, że król nie przyjmie tak łatwo odmowy.

- Co?! – nagle wykrzyknął Olaf. – To teraz Trisek też będzie miał żonę?! Kiedy do mnie przyjdzie list?

***

Miękkie łoże, jedwabna pościel i nawet kojące ramię męża nie zdołały uśpić królowej. Od wielu godzin przewracała się z boku na bok, próbując usnąć. Kiedy w końcu udawało jej się zmrużyć oczy, dręczyły ją dziwne sny.

Lecz ostrożnie nurkuj w toń,
Bo wiry tam zdradliwe są


Głos matki non stop dźwięczał jej w uszach. Stała na molo. Zaraz obok niej falował na morzu statek. Widziała krew. Dużo krwi. Seria strzał przelatywała obok niej, ale żadna jej nie zraniła. Z mgły wyłoniła się Iduna. Próbowała do niej podejść, ale nie mogła się ruszyć. Zmarła królowa odezwała się poważnym głosem:

- Wasza przyszłość jest ponura. Ogromne nieszczęścia spadną na Arendelle. Jednak nie wolno ci zwątpić. Pamiętaj, kim jesteś.

Łzy spływały po jej twarzy. Głośny płacz wydobył się z gardła. Iduna podeszła bliżej i dotknęła jej policzka. Nic nie poczuła.

- Dasz sobie radę, córeczko.

Z tymi słowami ponownie rozpłynęła się w powietrzu.

- Mamo – zawołała. – Zaczekaj! Proszę! Co to znaczy?


- Mamo! – Elsa obudziła się z krzykiem.

Jej klatka piersiowa gwałtownie unosiła się i opadała. Serce biło jak oszalałe. Na czole pojawiły się kropelki potu.

- Elsa? – wymamrotał Hans, powoli się budząc. – Wszystko w porządku?

- T-tak – wyjąkała kobieta. – To tylko sen.

Pierwszy sen z wielu, jakie miały nadejść.

***

Morska bryza targała włosami zebranych. Słońce rzucało jasne światło na port. Ptaki świergotały dookoła. Piękna i spokojna przyroda otaczała tłum ludzi zebrany wokół pary królewskiej. Wszyscy mieli uśmiechy na twarzach. Matki podnosiły dzieci, aby te miały lepszy widok. Mieszkańcy z podekscytowaniem oglądali to wydarzenie. Ten idylliczny krajobraz zdawał się drwić z niepokoju królowej. Nie mogła pozbyć się uczucia, że stanie się coś złego. Nocne koszmary wpłynęły na nią tak mocno, że wręcz błagała męża o przesunięcie uroczystości. Nonsens, Elso – odpowiadał jej. – Wszystko jest dokładnie zaplanowane. Będzie dobrze. Nerwowo biegała oczami po okolicy, lecz nie znalazła nic nadzwyczajnego.

- Mieszkańcy Arendelle – zaczął Hans donośnym głosem - z dumą prezentuję wam najnowszy nabytek Królewskiej Marynarki.

Oczy wszystkich zwróciły się w stronę ogromnego statku. Drewniana burta ozdobiona była malunkami rosemåling. Ta wyjątkowa dekoracja była czymś charakterystycznym dla arendellskich statków. Na dziobie widniała kunsztowna rzeźba narodowego krokusa. Pokład lśnił nowością. Wielkie żagle pięły się ku chmurom. Na samym czubku powiewała na wietrze flaga Arendelle.

- Snøfnugg** został stworzony przez najlepszych, krajowych rzemieślników. Ma sześćdziesiąt cztery metry długości i jedenaście metrów szerokości – kontynuował książę. – Ja oraz pani admirał Noredal osobiście nadzorowaliśmy pracę nad nim. Mogę was zapewnić, że to istny majstersztyk. Jestem pewny, że będzie niezawodnie służył waszemu bezpieczeństwu i samej królowej Elsie.

Hans z uśmiechem zaoferował żonie ramię. Ta przyjęła je i z gracją podeszli bliżej statku. Skinieniem głowy pozwoliła, aby biskup rozpoczął tradycyjne poświęcenie konstrukcji. Rzuciła ostatnie, niespokojne spojrzenie za siebie i skupiła się na nabożeństwie. Musiała przyznać, że była bardzo dumna. Snøfnugg sprawiał niesamowite wrażenie. Wiedziała, że Hans poświęcił wiele uwagi, czasu i serca temu projektowi i nareszcie jego marzenia się zrealizowały.

- Świetne przemówienie, Wasza Wysokość – szepnęła mężowi do ucha.

Książę zaśmiał się cicho i uścisnął jej dłoń.

- Jak zawsze – odpowiedział żartem.

- Ciekawe, że na naszym weselu nie byłeś taki pewny siebie.

- Tamten dzień był pełen wrażeń i byłem zestresowany. Obiecuję, że to już się nie powtórzy, Moja Pani.

Elsa zachichotała. Uroczystość powoli dobiegała końca. Z każdą minutą kobieta była coraz spokojniejsza. Tak jak mówił Hans, wszystko szło zgodnie z planem. Niepotrzebnie się martwiła. Kiedy stres prawie całkowicie ją opuścił, jej dłonie stały się bardzo zimne. Dziwne uczucie zagościło w jej sercu. Przed oczami na nowo stanęła matka z jej snu. Bez zastanowienia gwałtownie się odwróciła. Wtedy ją ujrzała. Ciemno ubrana kobieta celowała do nich z kuszy. Zanim Elsa zdążyła coś powiedzieć, strzała już szybowała w ich kierunku.

- Hans! – krzyknęła, gdy książę bezwładnie upadł na ziemię.






Zagadka dla Was: Z jakiej bajki czerpałam inspirację, wybierając nowe imię dla Valerie?

* Tre snømenn - po norwesku Trzy bałwanki.

** Vakretta - królestwo z książki „Bajeczne przygody Anny i Elsy”

*** Snøfnugg – po norwesku płatek śniegu. Chyba wszyscy wiemy, skąd taka nazwa statku. :-)


Obrazek należy do laststandx3.


Co sądzicie o nowym rozdziale?

Komentarze

  1. Ja sądzę, że jestem zachwycona tym rozdziałem, moim zdaniem jak do tej pory był najlepszy ze wszystkich, a i tak mam wrażenie, że akcja dopiero przyspieszy :D

    Najbardziej jak zwykle podobają mi się wszystkie skandynawskie i historyczne odniesienia - swoją drogą zaskoczyła mnie reakcja Anny na zachowanie Hansa, ale w jak najlepszym tego słowa znaczeniu, myślę, że w sumie dodaje to ich relacji bardzo dużo głębi :)

    Bardzo interesuje mnie też cała intryga z Valerie, a właściwie teraz Wandelopą - czy raczej Vanellope :D Świetny pomysł na jednoczesne wplecenie tej postaci i danie jej niemieckich korzeni. Lubię ją średnio, ale bardzo podobała mi się pierwsza część Ralpha. I mój ulubiony fragment dialogu to ten o koronowanych głowach do ścięcia ^^

    Świetny był też fragment ze snem Elsy, ja nadal nie mogę przejść do porządku dziennego nad tą kołysanką. Mam nadzieję, że ten wątek zostanie jeszcze rozwinięty!

    Nie ma chyba nic, do czego mogłabym się przyczepić, także powiem tylko, że z niecierpliwością czekam teraz na kolejny rozdział, bo końcówka tego strasznie mnie zainteresowała ♥

    [arnadalr]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I zapomniałam, świetna grafika :) Podoba mi się, jak zawsze dodajesz ilustracje :D

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo! :-)
      Akcja jak najbardziej przyspieszy. Na razie musieliśmy zrobić taki mały wstęp, a teraz ruszamy z kopyta. ;-)
      Wątek Anny i Hansa jeszcze zostanie rozwinięty, ale stwierdziłam, że w pierwszej części opowiadania to wszystko potoczyło się trochę za szybko. Ania jest otwartą osobą, ale nie sądzę, aby udało jej się tak po prostu zapomnieć o zbrodniach księcia. Ogólnie rzecz ujmując, ona próbowała sama siebie przekonać, że mu wybaczyła, ale jej podświadomość nadal chowa urazę. Ok, więcej nie zdradzę. ;-)
      Sny Elsy i oczywiście kołysanka będą się jeszcze pojawiać. To fakt, że ta piosenka jest niesamowita i można ją wykorzystać na 1000 sposobów.
      Cieszę się, że podobają Ci się obrazki. Ja też bardzo lubię jakiś element graficzny na początku, bo to pobudza moją wyobraźnię. Będę wstawiała czasem swoje prace, a czasem prace innych artystów.

      Usuń
    3. Bardzo fajny pomysł, jak najbardziej się z tobą zgadzam w sprawie stosunku Anny do Hansa - a do tego wszystkiego dochodzi jeszcze fakt, że teraz jest matką, więc pewnie jest jeszcze bardziej wyczulona ;)

      W ogóle masz same fajne pomysły, twój komentarz sprawił, że jestem teraz tym bardziej ciekawa wszystkiego, co zaplanowałaś na później :D

      Usuń
  2. Hejka, aż poczułam ten dreszczyk emocji w trakcie czytania rozdziału. Bardzo ciekawy i przyjemny w odbiorze. Gdyby akcja działa się w dzisiejszych czasach, pewnie pomyślałabym, że Elsa czegoś nadużyła i zaraz wyląduje w psychiatryku XDDDD. Ale mam nadzieję, że nie zabijesz Hansa. A właśnie, czy rodzinka naszego księcia już wróciła do Nasturii?
    Jejku, ile chaosu ma ten komentarz, ale po takiej dawce emocji aż trudno uporządkować myśli. No cóż oby tak dalej. Pozdrawiaaaaam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) Haha. To super, że udało mi się wywołać tyle emocji.
      Elsa w psychiatryku - XD. Biedaczka wypiła za dużo ziółek od trolli. ;-)
      I tak, rodzina Hansa wróciła do swojego kraju.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 6 - Świąteczny

Rozdział 1

Rozdział 2