Helsa Week - dzień siódmy
Witajcie! Tak jak napisałam, publikuję dzisiaj opóźniony, ostatni post z Helsa Weeku. Temat był DOWOLNY, także postanowiłam pójść za radą sinnatagg i dopisać coś do moderna z dnia drugiego.
Miłego czytania!
Margot pochodziła z rodziny artystycznej. Jej ojciec był znanym pisarzem, a matka śpiewała w Operahuset - operze narodowej w Oslo. Z tego powodu panna Snø od najmłodszych lat pobierała lekcje śpiewu i gry na pianinie. Jej talent muzyczny był niezaprzeczalny, a głos wprost anielski. Mimo tego, Margot od zawsze czuła się głównie aktorką. Nie śpiewaczką ani muzykiem. Aktorką. To była jej pasja, jej wyuczony zawód, jej całe życie. Dlatego (kolejna swoją drogą) nominacja do Oscara za najlepszą oryginalną piosenkę filmową nie była dla niej jakimś wielkim powodem do radości. I trzeba przy tym zauważyć, że panna Snø nie była osobą arogancką czy egoistyczną. Oczywiście, że czuła się wyróżniona. Jednak dobrze wiedziała, że ta piosenka była dziełem wielu ludzi, a ona ją w zasadzie tylko zaśpiewała. Zresztą jej głos i tak został przepuszczony przez autotune.
- Co tam masz? - zapytał Christian, zaglądając jej przez ramię na SMSa od Annabelle.
Rudowłosa kobieta gratulowała jej nominacji.
- O, to wspaniała wiadomość. Powinnaś się cieszyć - skomentował, widząc jej skwaszoną minę.
- No wiem, ale...
- Liczyłaś na coś innego?
Margot niechętnie pokiwała głową.
- To głupie. Tylu ludzi marzy o nominacji, a ja narzekam - powiedziała, odkładając telefon na półkę.
- Nieprawda - mężczyzna chwycił delikatnie jej biodra i przyciągnął ją do siebie. - Jesteś aktorką najwyższej klasy. Masz prawo oczekiwać wyróżnienia.
Kobieta przygryzła wargę. Gest, który jej narzeczony znał aż za dobrze.
- Nie przejmuj się. Każdy musi czasem pomyśleć tylko o sobie - próbował ją pocieszyć.
Blondynka zaśmiała się figlarnie.
- Tobie zdarza się to aż za często - skomentowała.
- Ktoś musi o mnie dbać - wzruszył ramionami, na co Margot przewróciła oczami.
- Zresztą wiesz jakie ja mam zdanie na temat tego filmu. Jak można było oczekiwać Oscara, skoro nie było tam moi? - Christian dramatycznie przyłożył rękę do serca.
- To cud, że ktoś w ogóle chciał oglądać ten film - ironicznie powiedziała aktorka.
- Prawda? A poza tym - delikatnie wyszeptał do jej ucha - ty, moja gwiazdeczko, nie dostałaś nominacji za rolę pierwszoplanową, bo ta cała Hannamaren miała z tobą zdecydowanie za dużo scen.
- Honeymaren - poprawiła go niebieskooka.
Zazdrość Christiana ujawniała się za każdym razem, gdy grała z kimś bliższe relacje. Dokładnie taka sama sytuacja rozwinęła się, podczas nagrywania "Strażników marzeń 2", gdzie ona i Jack Frost mieli swoje love story. Chociaż nie... Wtedy było gorzej... Mężczyźni do dziś nie mogą na siebie patrzeć. Tak czy siak, zazdrość jej narzeczonego dotyczyła tylko innych aktorów. Nigdy nie pytała go, dlaczego tak jest. Może chodziło o to, że oni sami poznali się na planie? Z drugiej strony Margot (chociaż nigdy nie przyznała się do tego na głos) bardzo nie lubiła fanek Christiana. Także uważała go za niesamowitego aktora i nie dziwiła się, że ma swoich miłośników. Jednak listy miłosne i wysyłanie swoich, nie zawsze przyzwoitych, zdjęć było czymś, czego nie umiała zaakceptować. Tak, ona też dawała się ponieść zazdrości. Mimo tych nielicznych scen, byli raczej zgodną parą pełną zaufania.
Tym sposobem zakończyliśmy Helsa Week! Podsumowanie i moje ulubione prace z tego tygodnia pojawią się w poście na początku maja. Myślę, że była to fajna zabawa i ciekawe, nowe doświadczenie dla mnie.
Który temat podobał się Wam najbardziej? Podzielcie się ze mną swoją opinią w komentarzach!
Miłego czytania!
Margot pochodziła z rodziny artystycznej. Jej ojciec był znanym pisarzem, a matka śpiewała w Operahuset - operze narodowej w Oslo. Z tego powodu panna Snø od najmłodszych lat pobierała lekcje śpiewu i gry na pianinie. Jej talent muzyczny był niezaprzeczalny, a głos wprost anielski. Mimo tego, Margot od zawsze czuła się głównie aktorką. Nie śpiewaczką ani muzykiem. Aktorką. To była jej pasja, jej wyuczony zawód, jej całe życie. Dlatego (kolejna swoją drogą) nominacja do Oscara za najlepszą oryginalną piosenkę filmową nie była dla niej jakimś wielkim powodem do radości. I trzeba przy tym zauważyć, że panna Snø nie była osobą arogancką czy egoistyczną. Oczywiście, że czuła się wyróżniona. Jednak dobrze wiedziała, że ta piosenka była dziełem wielu ludzi, a ona ją w zasadzie tylko zaśpiewała. Zresztą jej głos i tak został przepuszczony przez autotune.
- Co tam masz? - zapytał Christian, zaglądając jej przez ramię na SMSa od Annabelle.
Rudowłosa kobieta gratulowała jej nominacji.
- O, to wspaniała wiadomość. Powinnaś się cieszyć - skomentował, widząc jej skwaszoną minę.
- No wiem, ale...
- Liczyłaś na coś innego?
Margot niechętnie pokiwała głową.
- To głupie. Tylu ludzi marzy o nominacji, a ja narzekam - powiedziała, odkładając telefon na półkę.
- Nieprawda - mężczyzna chwycił delikatnie jej biodra i przyciągnął ją do siebie. - Jesteś aktorką najwyższej klasy. Masz prawo oczekiwać wyróżnienia.
Kobieta przygryzła wargę. Gest, który jej narzeczony znał aż za dobrze.
- Nie przejmuj się. Każdy musi czasem pomyśleć tylko o sobie - próbował ją pocieszyć.
Blondynka zaśmiała się figlarnie.
- Tobie zdarza się to aż za często - skomentowała.
- Ktoś musi o mnie dbać - wzruszył ramionami, na co Margot przewróciła oczami.
- Zresztą wiesz jakie ja mam zdanie na temat tego filmu. Jak można było oczekiwać Oscara, skoro nie było tam moi? - Christian dramatycznie przyłożył rękę do serca.
- To cud, że ktoś w ogóle chciał oglądać ten film - ironicznie powiedziała aktorka.
- Prawda? A poza tym - delikatnie wyszeptał do jej ucha - ty, moja gwiazdeczko, nie dostałaś nominacji za rolę pierwszoplanową, bo ta cała Hannamaren miała z tobą zdecydowanie za dużo scen.
- Honeymaren - poprawiła go niebieskooka.
Zazdrość Christiana ujawniała się za każdym razem, gdy grała z kimś bliższe relacje. Dokładnie taka sama sytuacja rozwinęła się, podczas nagrywania "Strażników marzeń 2", gdzie ona i Jack Frost mieli swoje love story. Chociaż nie... Wtedy było gorzej... Mężczyźni do dziś nie mogą na siebie patrzeć. Tak czy siak, zazdrość jej narzeczonego dotyczyła tylko innych aktorów. Nigdy nie pytała go, dlaczego tak jest. Może chodziło o to, że oni sami poznali się na planie? Z drugiej strony Margot (chociaż nigdy nie przyznała się do tego na głos) bardzo nie lubiła fanek Christiana. Także uważała go za niesamowitego aktora i nie dziwiła się, że ma swoich miłośników. Jednak listy miłosne i wysyłanie swoich, nie zawsze przyzwoitych, zdjęć było czymś, czego nie umiała zaakceptować. Tak, ona też dawała się ponieść zazdrości. Mimo tych nielicznych scen, byli raczej zgodną parą pełną zaufania.
Tym sposobem zakończyliśmy Helsa Week! Podsumowanie i moje ulubione prace z tego tygodnia pojawią się w poście na początku maja. Myślę, że była to fajna zabawa i ciekawe, nowe doświadczenie dla mnie.
Który temat podobał się Wam najbardziej? Podzielcie się ze mną swoją opinią w komentarzach!
#helsaweek #helsaweek2020
Baaardzo fajne zakończenie tygodnia! Cieszę się, że skorzystałaś z mojego pomysłu z tym aktorskim AU, bo strasznie mi się ono podoba ♥ Myślę, że to tutaj byłoby fajną podstawą, gdybyś później chciała coś jeszcze robić w tym kierunku >.>
OdpowiedzUsuńI świetny pomysł na kolejne nawiązanie do Elsamaren - i jeszcze Jelsy! :D
Czekam na podsumowanie - a mojego faworyta chyba już znasz :D
[arnadalr]
Ja też bardzo polubiłam ten pomysł i na pewno jeszcze coś z tym związanego dodam. Mam już nawet wstępne notatki. :-)
UsuńHejka, bardzo spodobało mi się to opowiadanko (jak zresztą wszystkie, które stworzyłaś).
OdpowiedzUsuńTakie pytanie, czy następny wpis pojawi się gdzieś na początku maja?
Pozdrawiam
Bardzo mi miło, że Ci się podobało. :-)
UsuńTak, następny post będzie w pierwszych dniach maja.